Rotfeld: Negatywny wynik referendum w Irlandii to wstrząs

PAP
opublikowano: 2008-06-14 16:25

W ocenie b. szefa polskiej dyplomacji, Adama Daniela Rotfelda, odrzucenie przez Irlandię w referendum Traktatu Lizbońskiego jest wstrząsem, który zmusi do innego myślenia o Unii Europejskiej.

"Obecnie mamy sytuację, która jest absolutnie nieprzewidywalna i niekonwencjonalna. A kiedy mamy do czynienia z niekonwencjonalnymi sytuacjami, trzeba szukać bardzo niekonwencjonalnych rozwiązań" - powiedział Rotfeld w sobotniej rozmowie z dziennikarzami.

Jak dodał, on takiego gotowego rozwiązania nie ma. "Te poszukiwania dzisiaj trwają wszędzie, ja widzę w tym pewne zalety sytuacji. Bo z reguły ludzie są gotowi do nowych rozwiązań w sytuacjach kryzysowych. Dopóki ktoś nie uświadomi sobie, że ma nowotwór, nie idzie do lekarza" - mówił b. szef MSZ.

Jak dodał, nie sympatyzuje z tymi, którzy głosowali w Irlandii przeciwko Traktatowi. "Ale chcę powiedzieć, że gdybym był na miejscu tych najwyższych biurokratów w Brukseli i całej tej rzeszy kilkunastu tysięcy wysokich urzędników, którzy tam siedzą, powiedziałbym, że to jest ich wina, na nich spada odpowiedzialność" - oświadczył Rotfeld.

"Jeżeli premier Irlandii mówi, że on nie przeczytał tego Traktatu, to jak ludzie mają głosować nad czymś, czego nie są w stanie przeczytać?" - pytał.

"Niech mi nikt nie mówi, że nie można dokumentu napisać ludzkim językiem, najważniejsze dokumenty świata były pisane inaczej - Magna Carta Libertatum, Karta Narodów Zjednoczonych, Deklaracja Praw Człowieka - one wszystkie były bardzo często pisane nie przez biurokratów, nie przez ekspertów, one były pisane często przez intelektualistów, a nawet poetów" - mówił Rotfeld.

To zmusi - według niego - ludzi w Brukseli, by zastanowić się nad tym, dlaczego tak bardzo centrala w Brukseli oderwała się od tego, co myślą społeczeństwa w różnych krajach.

W ocenie Rotfelda, biurokraci unijni są "absolutnie" oderwani od rzeczywistości. "Oni żyją w swoim świecie. Są przekonani, że w istocie nic się w Europie nie powinno zdarzyć bez ich akceptacji. Otóż to jest absolutnie niedopuszczalne" - powiedział b. minister spraw zagranicznych.

Oficjalne wyniki potwierdziły, że Irlandczycy odrzucili w referendum Traktat Lizboński. Przeciwko przyjęciu dokumentu było 53,4 proc. głosujących, za - 46,6 proc. Frekwencja wyniosła 53,1 proc. Irlandia to jedyny kraj "27", w którym przyjęcie Traktatu odbywało się na drodze referendum.(PAP)