Równowaga budżetu jest ważna, ale wiele krajów żyje ponad stan

Stanisław Albinowski
opublikowano: 2000-07-14 00:00

Równowaga budżetu jest ważna, ale wiele krajów żyje ponad stan

Budżet państwa jest pieniężną kwintesencją polityki rządu. Polemiczna burza wokół budżetu, jaka wybuchła u nas na początku lipca, ma jednak tylko partyjne podłoże. Najwyraźniej chodzi tu o porachunki między byłymi koalicjantami. Jeden z nich roztacza apokaliptyczne wizje nieszczęść, jakie na Polskę spadną, jeśli deficyt finansów publicznych w 2001 roku wyniesie 2,2 proc. PKB — zamiast 1,5 proc., planowanych przez b. ministra finansów.

ZACZYNEM (pretekstem?) oskarżeń stał się więc tylko jeden wskaźnik projektu preliminarza budżetowego, choć preliminarz — zanim stanie się ustawą — będzie jeszcze wiele razy zmieniany. Istnieje ponadto spór co do sposobu liczenia tego wskaźnika: jego wielkość zależy od tego, w której pozycji budżetu wpisze się dochód z prywatyzacji. Redukcja deficytu fiskalnego o około 5 mld zł miała spowodować zmniejszenie deficytu na rachunku bieżącym, który przekroczył już 70 mld zł. Obie te kwoty nijak mają się do siebie, a sam mechanizm założonej tu zależności nie jest wcale taki prosty i oczywisty.

NIE STAJĘ po stronie żadnego z adwersarzy. Ostrzegam natomiast przed żonglowaniem gospodarką na scenie partyjnych rozgrywek. To się zawsze źle kończy — dla gospodarki.

PROBLEMU deficytów budżetowych nikt nie pomniejsza, ale też nie należy ich demonizować. Wszyscy premierzy całego świata zapowiadają prowadzenie polityki równowagi finansowej, lecz na palcach jednej ręki można by policzyć te gospodarki rynkowe, które np. w ciągu ostatnich 30 lat uniknęły deficytów budżetowych. W Europie należy do nich tylko Luksemburg oraz w większości lat — Szwecja i Finlandia.

W KRÓTKIM OKRESIE deficyt budżetowy może być dla gospodarki korzystny, a jego wpływ na inflację zależy od sposobu finansowania go. Na dłuższą jednak metę ujemne saldo budżetu stanowi przejaw „życia ponad stan”. Groźne są przede wszystkim skutki kumulacji deficytów: po latach coraz większa część budżetu musi być przeznaczana na obsługę zadłużenia. Jakkolwiek ostatnio, we wszystkich krajach UE i w USA, deficyty budżetowe wykazują wyraźną tendencję spadkową — koszt obsługi długu rośnie, pochłaniając znacznie większe kwoty niż wynoszą bieżące deficyty fiskalne. Tak tworzy się i utrwala samoczynny mechanizm destabilizacji finansowej państwa, który jednocześnie — przez wzrost stóp procentowych — osłabia zdolność i skłonność inwestycyjną gospodarki. Ale mimo to — wszyscy żyją, i to nieźle.