Rozmowa młodych emerytów

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-09-14 20:00

Czasem przez 15 minut można powiedzieć więcej niż w trakcie półtoragodzinnej debaty. Tak jak Zbigniew Jagiełło i Sławomir Sikora.

Rozmowa Zbigniewa Jagiełły, do niedawna prezesa PKO BP, ze Sławomirem Sikorą, byłym już prezesem banku Citi Handlowy, trwała równo kwadrans. Odbyła się w formacie 15 minut z EKF wymyślonym w czasie pandemii, kiedy Europejski Kongres Finansowy odbywał zdalnie. Dotąd zorganizowano kilkadziesiąt takich kwadransów, jednak w realu ten format sprawdza się najlepiej. 15 minut EKF z udziałem Zbigniewa Jagiełły i Sławomira Sikory poprzedziło oficjalne otwarcie tegorocznego kongresu. Był to nadzwyczaj udany aperitif. Do rozmowy zasiadło dwóch legendarnych bankowców słynących z wiedzy i poczucia humoru.

Syndrom frankowy:
Syndrom frankowy:
Zbigniew Jagiełło (z lewej) przestrzega, że kredyt hipoteczny nie jest już produktem komercyjnym ze względu na ryzyo prawne. Sławomir Sikora zwraca uwagę, że wzrost stóp w RPP może doprowadzić do powtórki problemu frankowego, ale na rynku złotowym.
Łukasz Głowala

Sławomir Sikora, szef rady nadzorczej banku Citi Handlowy: Jak wygląda życie po życiu. Poza tym, że zapuszcza się brodę?

Zbigniew Jagiełło, członek rady nadzorczej Polskiego Standardu Płatności: Broda jest dowodem na to, że życie może być inne. 7 czerwca ostatni raz byłem w pracy w PKO BP. Rzecz, której mi nie brakuje, a z którą miałem do czynienia codziennie przez ostatnie lata, to stosy pism od różnych urzędów – UOKiK, KNF, NBP – i ministerstw. Uwolniłem 30-40 proc. czasu, który teraz mogę poświęcać na coś bardziej twórczego.

Teraz czuję się głównym ojcem Blika. Mam nadzieję, że z zarządem, radą nadzorczą i akcjonariuszami za 2-3 lata zrobimy z niego polską dumę nowoczesnych usług bankowych. Na całym świecie. Liczę, że w przyszłym roku wyjdziemy poza Polskę.

Teraz ja zadam ci pytanie: czy 30 lat temu czy myślałeś, że tak skończysz?

S.S. Ci, którzy mnie pamiętają ze studiów, przypominają sobie, że mówiłem, że chcę pracować w banku. Tego, że będę najdłużej urzędującym prezesem w banku globalnym, nigdy sobie nie wyobrażałem. Jak skończyłem? Mam więcej czasu na rzeczy wykraczające poza dzień dzisiejszy. Wyjście poza tu i teraz, czym żyłem przez ostatnie lata, daje czas na refleksję i pozbycie się presji, że muszę odpowiadać na wszystko, co przynosi życie dzisiaj.

Zastanówmy się nad rzeczami, które zostawiliśmy. Z czego jesteś najbardziej dumny?

Z.J. Najważniejsi są ludzie. Ja ich znalazłem w banku, poza bankiem, zbudowałem zespół, który stworzył wartościowe rzeczy, np. aplikację IKO. To nasza duma, która przetrwa lata.

Nie bez kozery pytałem o ostatnie 30 lat. Pamiętasz, jakie wtedy były stopy?

S.S. Zaczynałem w 1989 r. w Ministerstwie Finansów. Jeśli dobrze pamiętam, miesięczna stopa wynosiła 36 proc. Inflacja ponad 800 proc. Dzisiejsze środowisko zerowych stóp to nowe doświadczenie, ale one nie będą takie zawsze. Warto o tym pomyśleć, żeby nie doświadczyć syndromu franków na rynku kredytów złotowych.

Z.J. Nieśmiało mówię o tym od dłuższego czasu: kredyt hipoteczny na 20-30 lat nie jest produktem komercyjnym, bo żadna instytucja finansowa nie jest w stanie zabezpieczyć się w związku ze zmianą postrzegania praw konsumentów w tak długim czasie.

Nikt nie jest w stanie zagwarantować, czy w naszych obecnych umowach wszystko jest w porządku, czy są odpowiednie kropki i przecinki, czy deklarację klienta trzeba nagrać na trwałym nośniku itd. Przestrzegam, że stopy wrócą do poziomów z czasów, kiedy byłeś młody.

S.S. Stopy są zdecydowanie niższe niż średniookresowe wskaźniki inflacji. To oznacza, że będą wyższe. Rzecz w tym, żeby wzrost stóp nie był zaskoczeniem dla banków, klientów, regulatorów. To jest podstawowy temat dla oszczędzających. W Polsce nie ma ich dużo, ale dla tych, co oszczędzają na emeryturę, to bardzo ważna kwestia, gdyż oznacza przeszacowanie aktywów.

Jaką książkę czytałeś ostatnio?

Z.J. Nie czytam, lecz słucham książek w samochodzie i… w saunie. Sauna infrared doskonale się sprawdziła w czasie pandemii. Słucham dobrych kryminałów, np. mrocznych książek Marek Krajewskiego, których fabuła rozgrywa się we Wrocławiu, mieście szczególnie mi bliskim.

Ty z pewnością czytasz książki bardziej intelektualne, filozoficzne...

S.S. Choć ciągnie mnie w ciemne odmęty ludzkiej natury, po skończeniu pracy takimi rzeczami już się nie zajmuję. Czytam bardzo dużo w papierze. Ostatnio rozważania Marka Aureliusza. Po wyjściu z aktywnego zarządzania, gdzie być i mieć są rzeczami podstawowymi, warto zastanowić się nad sferą: jak być.

Z sali padło pytanie o najtrudniejszy moment w życiu prezesa. Jaki był twój?

Z.J. Na pewno złożenie rezygnacji z pracy w PKO BP było trudnym momentem, ale został wynagrodzony niespodziewanym pożegnaniem przez pracowników. Wtedy stwierdziłem, że drugi raz będę tak żegnany na pogrzebie.

S.S. U mnie pożegnanie było rozłożone na trzy lata, bo na tyle czasu rozłożona była sukcesja. W związku z tym pożegnanie było bardzo uroczyste. Mam nadzieję, że przed końcem życia jeszcze będę takie mieć.

Dla mnie najtrudniejszy był poniedziałek we wrześniu 2008 r., kiedy wybuchł wielki kryzys finansowy. W weekend było wiadomo, że w USA dzieje się coś poważnego. Mogę dzisiaj ujawnić, bo minęło już 13 lat, ale z rana postanowiłem zadzwonić do KNF. Nikt nie odebrał.

Myślę, że potrzebny jest system awaryjnej komunikacji banków z decydentami.

Z.J. Ja pamiętam 11 września 2001 r. Byłem szefem Pionieera. Po ataku na WTC giełdy zostały zamknięte. Nie mogliśmy zrobić wyceny aktywów. Sytuacja nieopisana ani w przepisach, ani statucie. Skontaktowaliśmy się z KPWiG, poprzedniczką KNF, proponując wstrzymanie wyceny. Co zrobił nadzór? Umył ręce. Powiedział, że jak będą problemy, to sami będziemy musieli je rozwiązywać.

Cały czas mamy problem, że życie wyprzedza regulacje. I to jest źle dla życia.