Wcześniej Ryanair spodziewał się o 5 proc. niższych cen biletów w okresie powakacyjnym. W czwartek prezes Michael O’Leary przyznał jednak, że ich spadek wyniesie nawet 10 proc.
Ryanair sygnalizował już wcześniej, że po początkowym ożywieniu po pandemii, rynek osłabł, bo konsumenci są bardziej ostrożni jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. W lipcu irlandzka spółka obniżyła prognozę cen w kluczowym dla branży sezonie letnich podróży.
O’Leary powiedział, że oczekuje w obecnym kwartale spadku rentowności do wartości jednocyfrowej w ujęciu procentowym. Nie uważa za prawdopodobne osiągnięcia przez nią wartości dwucyfrowej. Jeśli chodzi o kolejny kwartał stwierdził, że nie ma „widoczności”.
Bloomberg przypomina, że rentowność ocenia się w oparciu o przychody na pasażera z uwzględnieniem pokonanego dystansu. Uwzględnia cenę biletów oraz dodatkowe opłaty, m.in. za wybór miejsc czy bagaż.
O’Leary podkreślił, że dopóki Ryanair zapewnia usługi i utrzymuje dyscyplinę kosztów „rynek się uporządkuje z czasem”.
Ryanair jest w czwartek najmocniej taniejącą spółką z segmentu Stoxx 600 Travel & Leisure. Jego kurs spada o 0,8 proc. Od początku roku wartość irlandzkiej spółki spadła o 18 proc.