Głównym źródłem dodatkowych wpływów budżetowych w 2026 r. mają być banki – wynika z dokumentu, w którym rząd rozlicza się przed Radą Unii Europejskiej z działań podejmowanych w związku z nałożoną na Polskę unijną procedurą nadmiernego deficytu. Podwyżka CIT dla sektora bankowego z 19 do 30 proc. miałaby dać dodatkowe 6,6 mld zł. To 35 proc. zaplanowanej kwoty.
Ile teraz wynosi deficyt finansów publicznych?
Unijna procedura została uruchomiona, bo polski deficyt finansów publicznych przekracza tzw. poziom referencyjny, czyli 3 proc. PKB i – co więcej – nadal rośnie. Rząd co prawda rok temu pokazał plan, jak deficyt ograniczyć, ale jego założenia są już nieaktualne. Deficyt nadal rośnie i to w znacznie większym tempie, niż przewidywano.
Niewiele zmienia tu fakt, że Komisja Europejska zezwoliła krajom członkowskim, w tym Polsce, na stosowanie tzw. klauzuli wyjścia dla wydatków obronnych. Pozwala ona nie uwzględniać 1,5 proc. PKB takich wydatków w ostatecznym wyniku, ale i tak deficyt sektora finansów publicznych wzrósł już do takiego poziomu, że nawet przy stosowaniu klauzuli jest grubo powyżej wartości referencyjnej. Według najnowszych danych po II kwartale wynosi już 7 proc. PKB. To wyliczenia w ujęciu tzw. roku płynnego, czyli za 12 miesięcy.
Ministerstwo Finansów zakłada, że w całym roku deficyt wyniesie 6,9 proc. PKB. W przyszłym ma nieco spaść, do 6,5 proc. A jednym ze sposobów uzyskania takiego wyniki ma być znalezienie dodatkowych dochodów w sumie na 18,7 mld zł.
Jakie podatki chce podnieść rząd
Z planu MF wynika, że poza wyższym podatkiem dochodowym od banków drugim istotnym źródłem ma być blok zmian, w którym jest wzrost akcyzy alkoholowej i tytoniowej, podatek od wygranych, zmiany w opłacie cukrowej i podwyżka stawki VAT od niektórych napojów energetyzujących oraz bezalkoholowych odpowiedników alkoholi. W sumie ma to przynieść ponad 3,5 mld zł. Łącznie z bankowym CIT wzrost obciążeń podatkowych ma dać ponad połowę dodatkowych wpływów budżetowych.
I to jest główna słabość planu, bo podwyżkom podatków sprzeciwia się prezydent Karol Nawrocki. Nie do końca jasne jest, co prezydent zrobi z propozycją wyższych obciążeń dla banków, ale pozostałym zamiarom fiskusa już powiedział stanowcze nie. Weto oznaczałoby niemałą wyrwę w planie, a prewencyjne przesłanie nowelizacji ustawy o CIT do Trybunału Konstytucyjnego (bo wątpliwości natury konstytucyjnej zgłaszają nawet legislatorzy parlamentarni) zupełnie by go pokrzyżowało.
Ale nie tylko wzrost podatków stoi pod znakiem zapytania. Ministerstwo założyło również, że rząd uzyska dodatkowe środki dzięki nowym uprawnieniom Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy PIP mogliby decyzją administracyjną przekształcać umowy cywilno-prawne w umowy o pracę, co w oczywisty sposób zwiększyłoby choćby wpływy ze składek na ZUS. MF policzyło, że uda się pozyskać 212 mln zł, jeśli PIP będzie w stanie przekształcić co dziesiąty kontrakt B2B, który tak naprawdę powinien być etatem.
Rząd chce walczyć z szarą strefą
Jednak projekt nadania inspekcji tak dużych uprawnień budzi ogromne emocje w środowisku przedsiębiorców i – co ważniejsze – również w samym rządzie. Choć jest kamieniem milowym w Krajowym Planie Odbudowy (zastąpił projekt pełnego ozusowania umów zlecenia i o dzieło) i forsuje go Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, to sceptyczny wobec niego jest np. szef Komitetu Stałego Rady Ministrów i minister odpowiedzialny za wdrażanie polityki rządu Maciej Berek.
Poza politycznymi kontrowersjami dochodzą też merytoryczne, bo tak do końca trudno określić, ile umów B2B to faktyczny stosunek pracy. Skala tzw. fikcyjnego samozatrudnienia jest nieznana, a szacunki eksperckie się różnią. Instytut Badań Strukturalnych w 2019 r. szacował je na 166 tys. osób. Polski Instytut Ekonomiczny w opracowaniu z 2022 r. wyliczał, że mieści się ono w przedziale między 130 a 180 tys. MF na potrzeby swoich wyliczeń przyjęło 160 tys.
Podobnym błędem niedoszacowania (lub przeszacowania) mogą być obarczone również inne założenia, które można zbiorczo nazwać efektami poprawy ściągalności podatków i danin publicznych. W tym kontekście bardzo śmiało wygląda 1,2 mld zł dodatkowych wpływów, które miałyby być efektem działania powołanego w tym roku Międzyresortowego Zespołu ds. Szarej Strefy. MF precyzuje, że chodzi o planowane ograniczenie liczby osób pracujących nielegalnie w branży budowlanej. Zespół miałby doprowadzić do tego, że ta liczba spadnie aż o jedną trzecią.
Nie licząc tego urobku pozostałe działania uszczelniające, jakie uwzględniono w planie, miałyby dać w przyszłym ponad 4,4 mld zł. W tym ponad 1 mld zł MF chce osiągnąć dzięki poprawie analityki w Krajowej Administracji Skarbowej.

