Banki powinny się dołożyć do finansowania rozwoju gospodarczego [WIDEO]

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-09-03 16:05

Podatek od nadmiarowych zysków jest lepszy niż podwyżka CIT dla sektora - ocenia minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jej zdaniem Polsce należy się miejsce w G-20, ale czas na zmiany w modelu rozwojowym, by utrzymać obecną pozycję w kolejnych latach.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Specjalne opodatkowanie nadmiarowych zysków banków będzie motywowało banki do udzielania tańszych kredytów dla firm i tym samym wspierania rozwoju gospodarki - ocenia Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Minister odrzuca argument, że banki przerzucą dodatkowy koszt na klientów.

- Tak będzie z podwyżką CIT, ale tak nie będzie z podatkiem od nadmiarowych zysków. Przepraszam, że ujmę to dosadnie, ale ten argument [o przenoszeniu kosztów podatku - red.] to propaganda – powiedziała minister w rozmowie z "PB" w czasie Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jej zdaniem podatek od nadmiarowych zysków właśnie pod tym względem jest lepszy niż podwyżka CIT dla banków proponowana przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Zgodnie z projektem Ministerstwa Finansów stawka CIT dla banków miałaby wzrosnąć z 19 do 30 proc. w przyszłym roku, a następnie w 2027 spaść do 26 proc. Docelowo stawka miałaby spaść do 23 proc. w 2028 r.

Minister funduszy przypomniała, że z pomysłem opodatkowania nadmiarowych zysków sektora bankowego jej środowisko polityczne, czyli Polska 2050, wyszło już wiele miesięcy temu i w efekcie dyskusji nad nią powstała propozycja MF. Ale, jak mówiła minister, debata będzie toczyć się dalej.

- Podatek od nadmiarowych zysków banków jest nieprzerzucalny na klienta. Bo jeżeli bank podwyższa ceny kredytu, nadmiarowo, to znowu to [zysk - red.] wchodzi pod podatek – powiedziała minister.

Szefowa resortu dodała, że cel fiskalny wprowadzenia takiej daniny jest drugorzędny. Ważniejsze jest zmotywowanie banków do większej aktywności kredytowej.

– Banki dzisiaj zarabiają na bardzo drogich kredytach udzielanych niewielu przedsiębiorcom, a muszą zarabiać na wielu tańszych kredytach dla wielu przedsiębiorców – argumentowała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Polska do G-20

Według minister Polska osiągnęła taki poziom rozwoju, że należy się jej miejsce w gronie G-20. To grupa państw-największych gospodarek na świecie.

– Doszliśmy do tego wielkim wysiłkiem, ale też ten skok rozwojowy jest nieprawdopodobny, bo przez 35 lat trzyipółkrotnie wzrósł dochód per capita, czyli przypadjący na każdego Polaka. Jesteśmy w klubie najbogatszych i należy nam się obecność w G-20 – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w rozmowie z "PB".

Minister ostrzega jednak, że utrzymanie się w czołówce będzie wymagało zmiany modelu rozwoju. Największym wyzwaniem są demografia i konieczność zwiększenia innowacyjności polskiej gospodarki.

– Nasz rozwój już nie będzie polegał na tym, że mamy tanią siłę roboczą. Ludzie zarabiają coraz więcej i powinni zarabiać coraz więcej. Zatem to już nie może być metoda na folwark pańszczyźniany, tylko metoda na innowacyjną gospodarkę – tłumaczyła minister.

Jej zdaniem w nowym modelu należy wprowadzić zupełnie inny rodzaj finansowania innowacyjności: mniej grantów, więcej kredytów preferencyjnych i gwarancji kredytów, z dużo większym niż obecnie zaangażowaniem kapitału prywatnego.

- Jeżeli już grant, to na przełomowe technologie. Taki fundusz, Fundusz Polskich Technologii Krytycznych, powstał i właśnie trwają nabory dla przedsiębiorstw. Ale potrzebujemy też większego wsparcia dla polskiego biznesu prywatnego. Tak, żeby na przykład zamówienia publiczne były robione z uwzględnieniem potencjału polskich przedsiębiorców. W dużo większym stopniu niż to się działo dotychczas – mówiła.

Czy widać efekt KPO w gospodarce

Pytana, czy spadek inwestycji w drugim kwartale oznacza, że pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy nie wspierają polskiej gospodarki, minister stwierdziła, że gdyby nie KPO, wynik byłby jeszcze gorszy.

- KPO i fundusze europejskie łącznie to jest ogromny zastrzyk inwestycyjny, inwestycji publicznych, którego dramatycznie potrzebujemy, co widać chociażby właśnie po tych danych. Niemniej, nie może być tak, że budujemy rozwój wyłącznie inwestycjami publicznymi. To jest chora sytuacja. Banki z prywatnym kapitałem muszą się dołożyć wreszcie do rozwoju – powiedziała minister.

Według najnowszych danych GUS w drugim kwartale wzrost PKB przyspieszył do 3,4 proc. Ale opierał się na konsumpcji prywatnej. Inwestycje zaskakująco spadły aż o 1 proc., choć ekonomiści spodziewali się prawie 5-procentowego wzrostu.

Minister broniła także Krajowego Planu Odbudowy po ostatnich kontrowersjach wokół nieprawidłowości w branży HoReCa. Jej zdaniem źle by się stało, gdyby tak niewielka część programu rzutowała na ocenę całości.

- Mamy 850 tys. umów podpisanych z KPO z beneficjentami. Cała HoReCa, o której odbyła się ta dyskusja to są 3 tys. umów. (…) Są nowe koleje, tabor kolejowy, szybki internet w całej Polsce, ocieplenie szkół, 50 tys. nowych miejsc w żłobkach. Mamy ogromnie potrzebne inwestycje rozwojowe. Musimy zrozumieć, że dyskutujemy o 3 tys. umów, z których w kilkudziesięciu, może stu, zaistniał problem. Wyjaśniamy to i będziemy o tym transparentnie informować – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.