9.0, najnowsza tarcza antykryzysowa, wymienia 17 dodatkowych kodów PKD i — jak poinformował na Twitterze Jarosław Gowin, wicepremier i minister rozwoju — obejmie aż 63 branże. Na resortowej stronie WWW dodał, że to „wsparcie do firm najbardziej obecnie poszkodowanych w wyniku obostrzeń sanitarnych”, a pomoc jest „optymalnie dopasowywana do potrzeb polskiej gospodarki i uwzględniająca jej specyfikę”.

Pomoc dla wróżki i hycla, ale nie dla targów
Znowelizowane rozporządzenie przeanalizował Krzysztof Szofer z Komitetu Obrony Branży Targowej (KOBT). Podkreśla, że wymieniono w nim m.in. podklasę PKD 96.09.Z, która obejmuje np. działalność astrologiczną i spirytystyczną, działalność biur towarzyskich i organizacji badających genealogię, a także usługi czyścibutów i wyłapywanie bezpańskich zwierząt, a pomija PKD 73.11.Z, które dotyczy „tworzenia stoisk oraz innych konstrukcji i miejsc wystawowych”, czyli działalność firm obsługujących targi. To właśnie je reprezentuje utworzony oddolnie KOBT.
— Niemal od początku obecnego kryzysu żyjemy ładnie brzmiącymi, ale pozbawionymi konkretów obietnicami — mówi Krzysztof Szofer.
Przedsiębiorstwa związane z branżą spotkań kolejny raz zostały pozostawione same sobie.
Ministerialne obietnice i ich weryfikacja
Rozczarowanie sektora targowego jest tym większe, że niespełna trzy tygodnie temu Jarosław Gowin dawał mu nadzieję. Mówił, że dotknięte głębokim kryzysem są m.in. transport lotniczy i właśnie organizacja targów.
„Te wydarzenia w ogromnej mierze w ubiegłym roku nie mogły się odbyć, również wiosenne są odwoływane. Przygotowujemy plany szerokiego restartu dla tych właśnie branż, które zostały dotknięte tym kryzysem, niezawinionym przez siebie, kryzysem w sposób zagrażający funkcjonowaniu dużej części podmiotów gospodarczych reprezentujących te branże’’ — deklarował wicepremier 1 kwietnia.
Kilkanaście dni później z sektorem targowym spotkali się przedstawiciele ministerstw i agend rządowych, m.in. Polskiego Funduszu Rozwoju i Głównego Inspektoratu Sanitarnego. 14 kwietnia rozmowy zrelacjonowano na facebookowym profilu TuGether, który jest oficjalnym profilem Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń. „Dowiedzieliśmy się, że rząd — mimo przedłużonych obostrzeń — nie planuje dla branż zamkniętych żadnych nowych form wsparcia ponad to, co już dla nas >>wygospodarował<<. (…) W ocenie rządowej te narzędzia powinny przedsiębiorcom z branż zamkniętych wystarczyć na ostatniej prostej pandemii, czyli na kolejne 2-5 miesięcy, tj. do czasu, kiedy poziom realizacji programu szczepień pozwoli na znoszenie obostrzeń w naszych działalnościach. Usłyszeliśmy też, że na liście dodatkowych PKD do tarczy branżowej NIE ZNAJDĄ się tak ważne dla naszych branż kody 73.11.Z czy 52.29C. Na spotkaniu padły słowa: >>Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim<<, a >>pomoc ma być kierowana do strategicznych i najbardziej dotkniętych obszarów gospodarki<<. 90 proc. spadków i zamknięcie działalności od marca 2020 r. w przypadku m.in. kongresów czy targów nie kwalifikuje więc do uzyskania wsparcia!?”
Pomoc minimalna lub tylko teoretyczna
Problemem jest też to, że branża targowa — jak twierdzi Krzysztof Szofer — najczęściej może skorzystać z rządowej pomocy w bardzo ograniczonym zakresie lub wręcz tylko teoretycznie. Dotyczy to np. ulgi w opłatach na ubezpieczenie społeczne. Okazuje się, że ZUS coraz częściej odmawia zwolnienia z opłacania składek. Choć firmy z odpowiednim PKD wykazują spadek obrotów, odmawia ulgi, twierdząc, że nie może określić, czy spadek dotyczy działalności w ramach tegoż PKD.
— Żadne przedsiębiorstwo nie prowadzi ewidencji przychodów w ramach poszczególnych numerów PKD. Zasada wprowadzona przez ZUS pozbawia wiele firm pomocy. Mimo że na drodze sądowej zostanie z pewnością uchylona, dla niektórych będzie to już za późno — twierdzi Krzysztof Szofer.
Postojowe przysługuje firmom tylko przez trzy miesiące w ciągu całego trwania pandemii. Podobnie jest w przypadku bezzwrotnej dotacji z powiatowych urzędów pracy w wysokości 5 tys. zł na miesiąc. Ostatnie rozporządzenia rozszerzają tę możliwość do pięciu miesięcy, jednak nadal brakuje narzędzi do ubiegania się o te formy wsparcia.
— W przypadku firm targowych, zamkniętych przez ponad 14 miesięcy, jest to pomoc mniej niż minimalna — uważa przedstawiciel KOBT.
Bardzo ważna dla branży jest subwencja PFR 1.0 (w 75 proc. bezzwrotna) oraz subwencja PFR 2.0 (pod pewnymi warunkami umarzana w całości). Problem w tym, że nie wiadomo, czy ma być opodatkowana czy nie.
Dłużej pasa zaciskać już się nie da
— Szumne zapowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju Pracy i Technologii, jakimi od początku byliśmy karmieni, o olbrzymim wsparciu po pandemii, które miało pochodzić z Recovery Found, czyli z pieniędzy unijnych, okazały się kolejnym mamieniem — dodaje Paweł Montewka, członek KOBT.
Powątpiewa nawet, czy przedstawiciele rządu, z którymi branża prowadzi rozmowy, mają jakiekolwiek pojęcie o sytuacji przedsiębiorców oraz o tym, jak ważny to sektor dla gospodarki.
— Mniej więcej od pół roku dopominamy się od rządu pomocy sektorowej adresowanej typowo do branży spotkań — najbardziej poszkodowanej przez decyzje związane z zamknięciem gospodarki. Zaciskaliśmy pasa, wyprzedawaliśmy majątek, zaciągaliśmy pożyczki tylko po to, żeby dotrwać. Wszystko jednak kiedyś się kończy i właśnie się skończyło — podsumowuje Krzysztof Szofer.
Przyszedł czas na żądanie rekompensat
Grupa przedsiębiorców skupionych wokół KOBT rozważa podjęcie działań prawnych w celu uzyskania rekompensat, bo straty branży są gigantyczne.
— Polska Izba Przemysłu Targowego oraz MTP wyliczają je na podstawie badania ankietowego, które jeszcze w 2020 r. przeprowadzono wśród firm z tzw. targowym PKD oraz z PKD obejmującym logistykę targową. Okazuje się, że utracone w wyniku rządowych restrykcji korzyści całego sektora to co miesiąc około 150 mln zł — mówi Paweł Montewka.
Jesienią 2020 r. tak liczona skumulowana strata przekroczyła 1 mld zł, a obecnie — według najnowszych rachunków — sięgnęła już 1,943 mld zł.