Dobiega końca sprawa, w której biuro podróży Polish Travel Quo Vadis (PTQV) zarzuciło Stanisławowi Modlińskiemu, właścicielowi Air Club, naruszenie dóbr osobistych. Biuro zażądało przeprosin i 500 tys. zł zadośćuczynienia.
— Sąd Okręgowy przyznał rację Stanisławowi Modlińskiemu. Stwierdził, że miał on prawo do zamieszczenia stwierdzenia,iż PTQV dopuszcza się nieuczciwych czynów — mówi Liwiusz Laska, mecenas Stanisława Modlińskiego.
— Nie ma decyzji, czy będziemy się odwoływać — mówi Dariusz Litwiński, wiceprezes PTQV. Przypomnijmy, że PTQV wytoczyło także sprawę karną przeciwko Stanisławowi Modlińskiemu. Sąd umorzył ją, uznając, że do zniesławienia nie doszło. PTQV to m.in. operator Polish Pass, z którego korzystali kibice na EURO 2012, biuro obsługujące rezerwacje hotelowe w trakcie przewodnictwa Polski w radzie UE czy zdobywca takich nagród, jak Gepard Biznesu 2011 i Diament Forbesa 2012.
Zmiana roli…
Stanisław Modliński był od 1996 r. do 2011 r. członkiem zarządu Zrzeszenia Agentów IATA w Polsce. W 2010 r. „PB” ujawnił sprawę biletów lotniczych w Ministerstwie Zdrowia (MZ), które dostarczało biuro PTQV. Istniało podejrzenie, że ceny biletów były zawyżane (nawet o ponad 1 tys. zł na bilecie), co LOT i inne linie potwierdziły. Prokuratura w Warszawie prowadziła postępowanie w sprawie domniemanego oszustwa (MZ na 144,8 tys. zł i przewoźników lotniczych, w tym LOT, na 107,9 tys. zł) przez biuro PTQV. Badała, czy biuro umieszczało na wydrukach potwierdzających zakup poszczególnych biletów opłatę transakcyjną wliczoną w cenę biletu. W 2011 r. śledztwo zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego. Wtedy biuro PTQV wytoczyło sprawy Stanisławowi Modlińskiemu.
…i zmiana zasad
Niektóre biura zawyżały w przeszłości ceny biletów lotniczych dla państwowych instytucji, których przetargi wygrywały, obiecując rabaty i jednogroszowe opłaty transakcyjne. Do niedawna powszechne było stosowanie przez zamawiających tych dwóch podstawowych kryteriów wyboru oferty. W tym roku pojawiły się przypadki, gdy groszowe oferty były odrzucane jako rażąco niskie. Coraz częściej zamiast rabatu — którego agent nie może udzielać, co stwierdziła w tym roku na spotkaniu z agentami przedstawicielka IATA — zamawiający stosują inne kryterium. Np. rządowe centrum usług wspólnych przyznawało punkty za liczbę dostępnych w ofercie biura podróży linii lotniczych. Zwyciężyło biuro First Class, które obiecuje dostęp do ponad 600 linii. Od decyzji odwołał się biorący udział w przetargu LOT, twierdząc, że główne systemy rezerwacyjne gwarantują dostęp do mniejszej liczby przewoźników, a do obsługi rządowych delegacji wystarczy 40 największych linii. Krajowa Izba Odwoławcza przyznała rację First Class.