Sadownicza bonanza w Azji

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-05-07 22:00
zaktualizowano: 2017-05-07 16:18

Władze Indii zamknęły szlaban dla owoców z Chin. Polacy chcą skorzystać.

Wykrycie szkodników w dostawach i brak reakcji chińskich służb — takie powody wstrzymania (od czerwca) importu jabłek z Państwa Środka podają indyjskie władze — doniósł branżowy serwis fruitnet.com.

Bloomberg

Nieoficjalnie mówi się o chęci ograniczenia napływu owoców z dominującego kierunku. Keith Sunderlal z SCS Group, firmy specjalizującej się w doradzaniu w handlu i marketingu, m.in. owoców, uważa, że to świetna wiadomość dla polskich sadowników.

— To może być bonanza [źródło wielkich korzyści — red.] dla Polski — powiedział Keith Sunderlal w rozmowie z dziennikarzem fruitnet.com.

Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, przyznaje, że do tej pory Chińczycy królowali na indyjskim rynku.

— Z ponad 100 tys. importowanych przez Indie jabłek około 60-70 proc. pochodziło z Chin. Dwaj inni ważni dostawcy to Nowa Zelandia i Stany Zjednoczone. Presja konkurencyjna jest bardzo duża. Jeśli chińska sprzedaż rzeczywiście zostanie ograniczona, oznacza to dużo miejsca, które również my będziemy chcieli zająć.

Indie to jednak wciąż trudny rynek pod kątem logistycznym — do portu jabłka dojeżdżają w dobrym stanie, ale później pojawia się problem z zachowaniem odpowiednich warunków przy dostarczeniu do ostatecznych konsumentów. Większość sprzedaży odbywa się na bazarach, nie ma chłodni, więc na eksport nadają się tylko bardzo twarde jabłka i najlepiej tuż po zebraniu — tłumaczy Mirosław Maliszewski.

Portal Freshplaza.com zaznacza, że problemem dla nas może być asortyment — Indie przyzwyczajone są do jabłek jednokolorowych, a Polacy mają w ofercie najczęściej dwukolorowe. Muszą więc dodatkowo zainwestować w działania promocyjne i edukacyjne, by spopularyzować nieznane tam gatunki.

— W wielu miejscach Azji sprzedajemy jabłka dwukolorowe i jest na nie popyt — twierdzi Mirosław Maliszewski. W zeszłym roku sprzedaliśmy do Indii 2,2 tys. ton jabłek za ponad 5,7 mln zł. Na niedawno otwarty rynek Chin trafiły owoce za 0,9 mln zł, a na Białoruś, która w ubiegłym roku była naszym największym odbiorcą — za ponad 565 mln zł.