Na amerykańskich rynkach akcji przeważał w poniedziałek popyt, choć w drugiej części sesji głównie skupiał się on na akcjach spółek dużej kapitalizacji. Optymizm rynku wynika z przekonania o zbliżającym się wznowieniu 17 września luzowania polityki pieniężnej przez Fed. Kluczowe będzie jednak jaka jego ścieżka zostanie zasygnalizowana w „dot plot”. Być może dlatego część inwestorów zdecydowała się zaczekać co widać było w obniżonym wolumenie handlu. Rentowność obligacji USA spadła siódmy raz w okresie dziewięciu ostatnich sesji, 2-letnich była piąta najniższa w tym roku, a 10-letnich czwarta. Nie brak głosów, że większość inwestorów zakłada ryzykownie idealny scenariusz, w którym słabość rynku pracy będzie skłaniać Fed do dalszych obniżek stóp, ale gospodarka nadal będzie rosła. Rynek bagatelizuje również ostrzeżenia strategów z Wall Street, według których po decyzji Fed o obniżce stóp można oczekiwać „sprzedawania faktów”, czyli okresu spadku rynków. Według Jonathana Krinsky’ego, głównego analityka technicznego BTIG, możliwe jest cofnięcie się S&P500 do poziomu 6400 pkt, czyli ponad 3 proc.
Dominację dobrych nastrojów w poniedziałek tłumaczono również wpisami Donalda Trumpa na jego serwisie społecznościowym o sukcesie negocjacji sekretarza skarbu Scotta Bessenta z przedstawicielami Chin w Madrycie. Prezydent USA zapowiedział, że w piątek będzie rozmawiał z prezydentem Chin i zasugerował osiągnięcie porozumienia w sprawie przejęcia TikToka.
Spadek rentowności obligacji USA i słabnięcie dolara w oczekiwaniu na luzowanie polityki pieniężnej spowodowały, że ponownie rekordową cenę osiągnęło w poniedziałek złoto. W ślad za tym rosły kursy spółek zajmujących się jego wydobywaniem i indeks PHLX Gold/Silver (1,8 proc.) również osiągał w poniedziałek historyczne maksimum.
Choć 60 proc. spółek z S&P500 taniało na zamknięciu, to indeks ustanowił rekord, bo wśród najmocniej drożejących jego komponentów znalazły się m.in. Alphabet (4,5 proc.) i Tesla (3,6 proc.). S&P500 Equal Weighted, dający wszystkim spółkom równą „wagę”, spadał na zamknięciu o 0,2 proc. Podaż przeważała w 8 z 11 głównych segmentach S&P500. Najmocniej taniały spółki dostarczające dobra codziennego użytku (-1,15 proc.), ochrony zdrowia (-1,0 proc.) i materiałowe (-0,8 proc.). Najlepiej notowane były segmenty z technologicznymi blue chipami: usług telekomunikacyjnych (2,3 proc.), dyskrecjonalnych dóbr konsumpcyjnych (1,1 proc.) i IT (0,8 proc.).
W Średniej Przemysłowej Dow Jones taniało 16 z 30 spółek. Indeks lekko jednak wzrósł, a najmocniej drożały Amazon.com (1,45 proc.), Apple (1,15 proc.), IBM i Microsoft (1,1 proc.). Największe spadki kursów notowały spółki „starej gospodarki”: farmaceutyczny Merck & Co. (-1,2 proc.), McDonald’s (-1,1 proc.) i ubezpieczeniowy Travelers Cos. (-0,95 proc.).
W Nasdaq Composite więcej spółek staniało niż zdrożało. Inaczej było we „wspaniałej siódemce”, w której spadł tylko kurs Nvidii (-0,04 proc.), co wiązano z oskarżeniem spółki w Chinach na naruszenie regulacji antymonopolowych. Pozostałe technologiczne blue chipy wyraźnie drożały. Najmocniej Alphabet (4,5 proc.), dzięki czemu stał się czwartą spółką o kapitalizacji ponad 3 bln USD. Kolejna był Tesla (3,6 proc.), która w ciągu pięciu kolejnych sesji zwiększyła wartość o ponad 18 proc. W poniedziałek powodem zwyżki kursu była wiadomość, że prezes Elon Musk po raz pierwszy od 2020 roku kupuje na rynku akcje spółki, przeznaczając na to 1 mld USD.