SG zbliża się do Masa Yards
KURS NA GPW: Stocznia Gdynia, kierowana przez Janusza Szlantę, zamierza wejść kapitałowo także do Polskich Linii Oceanicznych i zadebiutować na GPW. fot. G.Kawecki
Stocznia Gdynia wspólnie z konsorcjum Martina Saarikangasa zamierza wziąć udział w dokapitalizowaniu dwóch fińskich stoczni Masa Yards, należących do norwesko-brytyjskiego koncernu Kvaerner. Do tego trzeba jednak przekonać władze koncernu.
Zdaniem Janusza Szlanty, prezesa Stoczni Gdynia, transakcja zostanie sfinalizowana w ciągu dwóch miesięcy.
— Termin wydaje się mało prawdopodobny — uważa natomiast Paul Emberley z biura prasowego Kvaernera.
Jego zdaniem, negocjacje potrwają jeszcze minimum kilkanaście tygodni.
— Okazało się, że rozmowy są o wiele trudniejsze, niż się spodziewaliśmy — dodaje Paul Emberley.
Nie chce jednak powiedzieć, czy wspólna oferta dotychczasowych przeciwników wpłynie na postępy w rozmowach.
Stocznia Gdynia złożyła ofertę zakupu dwóch fińskich stoczni we wrześniu 1999 r. W szranki z Polakami stanęło wtedy konsorcjum utworzone przez Martina Saarikangasa, prezesa Masa Yards. W jego skład, obok fińskich menedżerów, weszły także firmy: ABB, Metra, Sanitec, Rautaruukki oraz amerykański Carnival Corp. — największy klient Masa Yards i największy na świecie operator statków wycieczkowych. Konsorcjum Martina Saarikangasa zaproponowało około 720 mln zł. Stocznia Gdynia, zgodnie z doniesieniami Business Central Europe, przebiła tę ofertę, proponując około 1,2 mld zł. W negocjacjach dużą rolę, nawet może większą od przesłanek ekonomicznych, odgrywał czynnik społeczny i polityczny — Finowie traktują swoje stocznie niemalże tak samo jak Polacy.
Obie strony w końcu porozumiały się w sprawie wspólnego zakupu Masa Yards.
— Przejęcie stoczni fińskich od Kvaernera nastąpi poprzez podwyższenie kapitału akcyjnego, a my kupimy około jednej czwartej nowej emisji — stwierdził Janusz Szlanta.
Przedstawiciele Kvaernera odmawiają informacji na temat obecnego kapitału akcyjnego, a tym bardziej planowanego dokapitalizowania przedsiębiorstwa.
— To nie jest spółka publiczna — ucina Paul Emberley.
Prezes Szlanta nie chciał z kolei ujawnić, ile SG będzie musiała zapłacić za 25 proc. akcji. Można jedynie spekulować, że około 240 mln zł, które stocznia pożyczy w krajowych i zagranicznych bankach.