Bezprzewodowe sieci transmisji danych objęły dziewięć aglomeracji. W trzech z nich są jednak tylko jedna lub dwie firmy oferujące tego typu usługi. Z prawdziwą konkurencją mamy do czynienia w sześciu miastach, w których działa przynajmniej trzech operatorów. Aż pięciu operatorów walczy przy tym o klientów z Warszawy.
Właściwie wszyscy, nawet lokalni, operatorzy sieci telefonii stacjonarnej wykorzystują infrastrukturę radiową do podłączania telefonów tym abonentom, do których nie mogą od razu dociągnąć sieci kablowej. Wykorzystując specjalne numery dostępowe użytkownicy takich instalacji mogą przy tym z reguły korzystać z Internetu. Ponadto, co najmniej w czterech aglomeracjach, typowe radiowe sieci transmisji danych uruchomiły Crowley Data Poland, Formus Polska, Pro Futuro oraz Tele2. Podobne inwestycje zapowiada TP SA, która na razie jednak podłącza klientów do sieci LMDS (Local Multipoint Distribution System) jedynie w Warszawie i nie chce ujawnić kierunków ekspansji. Testy podobnych instalacji w Białymstoku i stolicy zakończył już Szeptel. Ta spółka chce rozpocząć świadczenie usług na początku 2002 roku. Będzie wtedy drugą, po działającym w Lublinie Pro Futuro, firmą, która zaoferuje tego typu usługi na wschód od Warszawy.
Generalnie bowiem firmy inwestujące w bezprzewodowe sieci transmisji danych koncentrują swą działalność w sześciu aglomeracjach. Tylko na Górnym Śląsku, w Krakowie, Poznaniu, Trójmieście, Warszawie i Wrocławiu działa przynajmniej trzech operatorów sieci radiowych. W Łodzi i Szczecinie jest ich dwóch. Stolicami województw kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, opolskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego i warmińsko -mazurskiego nie zainteresował się żaden. Inwestycje w Bielsku-Białej zapowiada co prawda Pro Futuro, a Ostrołęką interesuje się Szeptel, na razie jednak nikt nie uruchomił swoich stacji bazowych w mieście, które utraciło status wojewódzkiego.
— Zasięg stacji bazowych sieci LMDS nie przekracza pięciu kilometrów. Aby więc zapewnić sobie odpowiedni czas zwrotu z inwestycji, należy je stawiać w takich miejscach, które zapewnią odpowiednio dużą liczbę klientów. W praktyce oznacza to, że lepiej w Warszawie, Poznaniu czy Trójmieście być jednym z kilku operatorów niż w Płocku czy Radomiu jedynym — komentuje Henryk Pawliczek, członek zarządu oraz dyrektor ds. marketingu i sprzedaży Pro Futuro.
Nie bez znaczenia jest też to, że w największych miastach znajdują się największe przedsiębiorstwa. Wykupują one łącza o większej przepustowości, co z czysto technicznych względów jest dla operatorów sieci bardziej korzystne od współpracy z dużą grupą małych klientów.
— Aby w pełni wykorzystać możliwości stacji bazowej, trzeba znaleźć albo kilku dużych klientów, albo wielu małych. Pozornie jest to zagadnienie marketingowo-organizacyjne. Problem jednak w tym, że terminale abonenckie, które stawia się u klientów, też kosztują. Ich cena wynosi kilka tysięcy USD, a klient ani ich nie kupuje, ani nawet nie wnosi kaucji za użytkowanie. Model biznesu, w myśl którego stację bazową wypełniałoby wielu niedużych użytkowników, byłby więc mało korzystny dla operatora — tłumaczy Sławomir Palczewski, dyrektor zarządzający Crowley Data Poland, firmy prowadzącej sieć Datastar.
Łódzkie problemy
Ważne jest również to, że radiowe sieci transmisji danych nie działają wyłącznie w eterze. Drogą radiową rozwiązują one tylko problem tzw. ostatniej mili, czyli bezpośredniego podłączenia klientów, zmuszonych do długotrwałego oczekiwania na zestawienie do wskazanej lokalizacji połączenia kablowego. Ze względu na koszty, łączność pomiędzy stacjami bazowymi zainstalowanymi w różnych miastach, lub nawet w tym samym, odbywa się przez światłowody, które operatorzy sieci radiowych albo dzierżawią od operatorów sieci kablowych, albo budują sami. Może to wymiernie wpływać na rozwój sieci radiowych, a nawet decydować o tym, czy w ogóle jest sens ich budowy w określonych miastach.
Inne łącza
— To, że w Łodzi uruchomiliśmy naszą sieć ponad sześć miesięcy później niż w znacznie mniejszych Lublinie i Szczecinie, w dużej mierze wynika z przyjętego cyklu inwestycyjnego. Wpłynęło na to także zestawienie w określonym czasie łączy long-distance. W tym zakresie korzystamy z sieci tradycyjnych operatorów i bez porozumienia o wykorzystaniu światłowodu któregoś z nich nasze stacje bazowe w Łodzi lub innych miastach byłyby odcięte od świata, a więc bezużyteczne — zaznacza Henryk Pawliczek.
— Bardzo ostrożne inwestycje operatorów radiowych w Łodzi nie do końca wynikają z kryzysu, który dotknął tradycyjnie utożsamiane z tym miastem gałęzie gospodarki. Każde miasto ma specyficzną infrastrukturę kablową. Raz jest ona bardziej nowoczesna, innym razem mniej. Specyfiką Łodzi jest lokowanie nowych firm na terenie fabryk będących niegdyś symbolami tego miasta. Do tak dużych przedsiębiorstw doprowadzano zazwyczaj łącza miedziane lub światłowodowe. Obecnie więc firmy, które zajmują ich miejsce, mogą dysponować dobrymi łączami kablowymi. Przeciągnięcie kabla po terenie zamkniętym — wewnątrz fabryki — nie jest bowiem większym problemem — wyjaśnia Euzebiusz Sowa, dyrektor ds. obsługi klienta w należącym do TP SA Centrum Systemów Teleinformatycznych Polpak.