Zdaniem specjalistów, to duża niezpodzianka. Słowacja jest uzależniona w stu procentach od dostaw rosyjskiego gazu i lewicowy rząd nie zamierzał do tej pory zmieniać tego stanu rzeczy.
Podczas spotkania z premierem Norwegii Jensem Stoltenbergiem, szef słowackiego rządu powiedział, że "rozważa możliwość importu skroplonego gazu ziemnego z Norwegii". "Trzeba jednak ustalić cenę i drogę tranzytową. Sprowadziliśmy próbną partię gazu z Norwegii, ale tranzyt przez Austrię był droższy niż z Rosji" - stwierdził premier Robert Fico.
Słowacja nie była dotąd zainteresowana dywersyfikacją dostaw gazu. Vladimir Mecziar - szef koalicyjnego Ruchu na Rzecz Demokratycznej Słowacji HZDS - powtarzał wieloktronie, że "przez Słowację idzie ogromna ilość rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej i dlatego rząd jest zainteresowany, by Rosja nie omijała słowackiego terytorium i by słowackie gazociągi nie stały się pustymi rurami". Premier Robert Fico tłumaczył jednak w Oslo, że Słowacja chciałaby uzyskać gwarancję dostaw z innych kierunków niż rosyjski, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju.