
Głośno było we wrześniu o cięciach w antysmogowym budżecie Warszawy. Jak donosiła „Gazeta Wyborcza”, władze stolicy, zmuszone przez kryzys finansowy wywołany epidemią, musiały przesunąć na rok 2022 r. 3,5 mln zł na wymianę kotłów. O zmianę decyzji apelował m.in. Polski Alarm Smogowy. Jak dziś słyszymy, z sukcesem.
— Jeśli chodzi o Wawer, to udało się przekonać miasto do utrzymania planowanych wydatków. To dobre wieści, bo ta dzielnica bardzo potrzebuje takich działań. Wiemy jednak, że podobnych decyzji o cięciach w samorządach będzie więcej. Naszą rolą jest przekonywanie, by fundusze smogowe cięto jak najmniej — mówi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Karolina Gałecka, rzeczniczka miasta Warszawa, przekonuje jednak, że „przesunięcia funduszy były wyłącznie techniczne, aby można było wykonać termomodernizację jak najszybciej”.
— Zadania środowiskowe to dla samorządów priorytet, ale jednocześnie lokalni włodarze muszą zbilansować swoje budżety, uszczuplone przez COVID-19 oraz dodatkowe podatki. Szukamy oszczędności gdzie się da — przyznaje Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych.
Będą cięcia
Cięcia wydatków w samorządach zapowiadają się potężnie. Jak wyjaśnia Marek Wójcik, jest to efekt uderzenia w lokalne budżety z czterech stron. Po pierwsze, są to zmiany podatkowe obowiązujące od 1 stycznia, zmniejszające wpływy do samorządowej kasy. Po drugie, obniżona subwencja oświatowa. Po trzecie, kryzys ekonomiczny związany z COVID-19, który zaowocował m.in. zmniejszonymi przychodami od nieruchomości, a zwiększonymi wydatkami, np. na bezpieczeństwo sanitarne w transporcie publicznym. Wreszcie po czwarte, nadchodzące kolejne niekorzystne zmiany w podatkach, które przekierujączęść wpływów z danin do budżetu centralnego.
— Wszystko wskazuje na to, że parlament wkrótce uchwali te ostatnie, a to będzie oznaczało dla samorządów utratę 14,2 mld zł w 10 lat. Pamiętajmy też, że planowany jest jeszcze tzw. podatek od deszczówki, którym mieszkańcy i samorządowcy też dostaną po głowie — mówi Marek Wójcik.
Podkreśla, że w tej sytuacji samorządy zastanawiają się, jak odsunąć wydatki w czasie.
— Mogą się pojawić i pewnie będą się pojawiać pomysły, by wymianę kotłów opóźnić, choć samorządy robią, co mogą, by do tego nie dopuścić. Zwłaszcza że to zaczynało działać — tłumaczy Marek Wójcik.
Małopolska wyznacza trend
— My uważamy, że u progu sezonu smogowego inwestycje w muzeum czy kładkę mogą poczekać, natomiast inwestycje w zdrowie i edukację czekać nie mogą — podkreśla Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Przyznaje jednak, że samorządy nie mają wyjścia i gdzieś ciąć muszą. Warszawę jednocześnie chwali — za dotacje do wymiany kotłów na poziomie 22 tys. zł. Chwali też Małopolskę za przyjęcie przez samorząd zakazu dotowania wymiany kotłów węglowych na kotły… też węglowe, choć nowoczesne. Dla porównania — rządowy program „Czyste powietrze” dotuje wymianę kotłów na węglowe.
— To pierwszy samorząd w Polsce, który przyjął taką zasadę. To znamienne, ponieważ Małopolska, ze względu na skalę problemu z jakością powietrza, przeciera szlak i definiuje politykę stosowaną potem w całej Polsce — uważa Piotr Siergiej.
Drugą zmianą jest wprowadzony przez Małopolskę i Mazowsze zakaz palenia w kominkach tzw. rekreacyjnych. Chodzi o kominki będące tylko dodatkowym źródłem ciepła, których rozpalanie będzie zakazane w dni smogowe, kiedy parametry powietrza są złe.
— To ciekawy i obiecujący zapis, ponieważ obejmuje ludzi zamożnych, którzy dotychczas nad swoim wpływem na smog się nie zastanawiali — zauważa Piotr Siergiej.
Czas wykurzyć diesle
Cięcia samorządowych budżetów nie będą jedynym wyzwaniem w tym sezonie smogowym. Polski Alarm Smogowy domaga się, by zająć się w końcu transportem samochodowym. I proponuje zmiany w prawie. PAS wystąpił właśnie z petycją, w której postuluje umożliwienie samorządom tworzenia stref, do których nie będą miały wjazdu najbardziej zanieczyszczające pojazdy, a także wprowadzenie skutecznej kontroli i kar za wycinkę filtrów DPF.
— O ile walka z kopciuchami powoli posuwa się do przodu, o tyle walka ze starymi dieslami z powycinanymi filtrami stoi w miejscu. Tymczasem w miastach, zwłaszcza w centrach, samochody odgrywają znaczącą rolę. W tej sprawie potrzebne są decyzje polityczne — mówi Piotr Siergiej.
Skąd ten smog?
Smog, czyli zanieczyszczenie powietrza, mierzy się w Polsce kilkoma parametrami. Najczęściej mówimy o niskiej emisji (czyli emisji na niskiej wysokości), która wynika z ogrzewania domów za pomocą węgla i innych paliw stałych, często w piecach niespełniających żadnych standardów. Z powodu niskiej emisji w powietrzu pojawia się wiele szkodliwych substancji, m.in.: pyły zawieszone (PM10, PM2,5 czy PM1), dwutlenek siarki (SO 2), tlenki azotu (NO x), metale ciężkie, benzo(a)piren czy dioksyny. Za obecność PM10 w skali kraju odpowiada przede wszystkim niska emisja (46 proc. według danych Polskiego Alarmu Smogowego). Kolejne 20 proc. generuje przemysł, 12 proc. — rolnictwo, 8 proc. — transport drogowy, a 7 proc. — energetyka. W przypadku benzo(a)pirenu rola niskiej emisji jest jeszcze większa — odpowiada za 84 proc. emisji. Te proporcje zmieniają się jednak w zależności od pory roku (niska emisja występuje w miesiącach zimnych) i w zależności od wielkości miasta i liczby samochodów.