„Snajper 3” spudłował na starcie

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2017-04-25 22:00
zaktualizowano: 2017-04-25 20:33

Miażdżące recenzje, słaba sprzedaż i panika inwestorów — tak wyglądała premiera najdroższej gry CI Games. Inni producenci mają nadzieję, że ta porażka nie zatopi całej branży

Ukończenie gry to prawdziwy maraton przez błędy, niedoróbki i złe rozwiązania”, „Modele postaci przypominają gumowe manekiny”, „Technicznie gra prezentuje się słabiutko” — to cytaty z recenzji „Snajpera 3”, które ukazały się we wtorek w mediach poświęconych grom komputerowym. Najnowsze dzieło CI Games, które wczoraj trafiło do sprzedaży, zostało bardzo chłodno przyjęte przez krytyków. Zarzucają warszawskiemu deweloperowi, że wypuścił na rynek niedopracowaną technicznie grę. „Sniper Bug Warrior” — tak jeden z recenzentów złośliwie określił grę CI Games, przekręcając jej pełną angielską nazwę („Sniper Ghost Warrior 3”). Fala negatywnych recenzji wywołała popłoch wśród giełdowych inwestorów, którzy od pierwszych minut wtorkowej sesji rzucili się do wyprzedawania akcji CI Games. Ostatecznie na zamknięciu papiery warszawskiej spółki straciły blisko 30 proc. i kosztowały niecałe 1,9 zł.

Przeczytaj oświadczenie Marka Tymińskiego po premierze gry>>

Marketing nie pomoże

Inwestorzy boją się, że trzecia część „Snajpera” po prostu się nie sprzeda. To najdroższa gra w historii CI Games. Spółka wydała na jej produkcję kilkadziesiąt milionów złotych (dokładna wartość nie została ujawniona; szacunki mówią o nawet 60 mln zł). Jeśli nie znajdzie się odpowiednia liczba graczy, którzy zdecydują się na jej zakup, wydatek może się nie zwrócić. To postawi firmę w trudnej sytuacji. Analitycy nie mają złudzeń. Kiepskie recenzje będą miały przełożenie na słabszą od zakładanej sprzedaż gry.

— W krótkim okresie od premiery na poziom sprzedaży może wpływać sentyment graczy, zachęconych do gry odpowiednim marketingiem. Jednak w dłuższym okresie sprzedają się tylko dobre gry, które zostały pozytywnie przyjęte przez graczy. Wpływ na to mają recenzje — tłumaczy Łukasz Kosiarski, analityk BZ WBK. Jego zdaniem, ich prognozy sprzedaży „Snajpera 3” — 1,8 mln kopii do końca roku — przy takich ocenach gry mogą być ciężkie do osiągnięcia.

— Nie chcę już kopać leżącego. Spółka ma wyraźny problem z realizacją swoich obietnic — mówi nam analityk, który chce zachować anonimowość. W swoich prognozach założył sprzedaż trzeciego „Snajpera” na poziomie 1,5 mln kopii. Według niego, po tak kiepskim początku są mało realne.

Bez niespodzianek

Rozmawialiśmy we wtorek z przedstawicielami zarówno giełdowych, jak i niepublicznych deweloperów. Co ciekawe, nie byli zaskoczeni tym, że trzecia część „Snajpera” zaliczyła słabą premierę.

— Nikt w branży nie jest zdziwiony tym, jak wygląda ta gra. CI Games powtórzyło błędy z produkcji poprzedniej części „Snajpera” — mówi właściciel niepublicznego studia, działający w branży gier od kilkunastu lat. Producenci gier boją się, że z powodu wpadki CI Games odwrócą się od nich giełdowi inwestorzy i rynek finansowy. Po sukcesach takich gier, jak „Wiedźmin 3” CD Projektu, „Dying Light” wrocławskiego Techlandu (oba tytuły przyniosły po kilkaset mln zł zysków) czy „This War of Mine” 11bit studios, branża cyfrowej rozrywki stała się złotym dzieckiem polskiej gospodarki. Za tymi sukcesami na rynek zaczęły płynąć duże pieniądze, nie tylko prywatne, ale także i publiczne. Boom na gry sprawił, że w ubiegłym roku kilku branżowych średniaków zadebiutowało na GPW, oferując akcje w wysokich wycenach.

— Sądzę, że rynek finansowy przez ostatnie kilka lat zdążył się już nas nauczyć. Dlatego jestem spokojny. Wątpię, by to, co dzieje się na giełdzie wokół CI Games, przełożyło się w dłużej perspektywie na postrzeganie całej branży — mówi nam szef jednego z giełdowych producentów gier. — Klapa jednej filmowej superprodukcji nie oznacza upadku Hollywood — dodaje prezes innego giełdowego dewelopera.

Nie mierzyć jedną miarą

Pierwszą branżową „ofiarą” „Snajpera 3” może być bydgoskie Vivid Games. Specjalizujące się w produkcji gier mobilnych studio jest w środku emisji obligacji o wartości ponad 10 mln zł. Zapisy na nie przyjmowane są do piątku. Wówczas też przekonamy się, jak mocno zmienił się sentyment inwestorów do producentów gier.

— Branża gier nie jest jednorodna. Do wyceny poszczególnych spółek bardziej liczą się własne produkty i historia niż ogólnorynkowe trendy. Jeśli CI Games wypuścił do sprzedaży niedopracowany tytuł, to nie oznacza, że inni producenci zrobią od razu to samo. Każdego z nich trzeba postrzegać indywidualnie — ocenia Łukasz Kosiarski.

— W najbliższym czasie może wystąpić presja podażowa na spółki z branży gier komputerowych, szczególnie te mniejsze. Na miejscu inwestorów wykorzystałbym ją do dokupienia akcji co bardziej wartościowych producentów — mówi Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ.

 

Biznes zagra po raz drugi

W ubiegłym roku Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło pierwszy nabór z dotacjami dla przedsiębiorstw i ich konsorcjów z branży gier wideo. Granty oferował program GameINN, czyli działanie 1.2 programu Inteligentny Rozwój. Strumień unijnego dofinansowania popłynął do 38 firm, które dostały łącznie blisko 116 mln zł. Ostatnio rządowa agencja ogłosiła drugą edycję konkursu. Tym razem do zgarnięcia jest 100 mln zł. Na dofinansowanie mogą liczyć przedsięwzięcia związane m.in. z projektowaniem i wzornictwem gier wideo, cyfrową dystrybucją, a także projekty obejmujące badania nad zastosowaniem sztucznej inteligencji. Nabór wniosków będzie trwał od 5 maja do 6 lipca. Warto podkreślić, że produkty, które tworzy ten sektor, mogą służyć nie tylko rozrywce. Dotację na opracowanie gry rehabilitacyjnej otrzymała w ubiegłym roku firma z branży IT — Voxtrack Business Solutions. Wczoraj spółka Techland, która jest także beneficjentem działania 1.2, pochwaliła się, że uzyskany grant przeznaczy na budowę centrum B+R. Na sektor gier stawia również ARP Games, spółka córka Agencji Rozwoju Przemysłu. Finansuje i wspiera pod kątem eksperckim start-upy, które działają w tej branży. [DZ]