Spółdzielnia pożyczek wzajemnych

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2015-12-10 22:00

Propagator idei spółdzielczości na rynku finansowym wchodzi w pożyczki społecznościowe. Nie chodzi o kokosy, lecz alternatywę dla lichwy

Niemal równo rok temu, 12 grudnia, na nowojorskiej giełdzie zadebiutował LendingClub, społecznościowa platforma pożyczkowa, kojarząca zwykłych ludzi, którzy mają pieniądze, z pożyczkobiorcami, którzy potrzebują finansowania. Na otwarciu kurs spółki wystrzelił o 67 proc. i na zakończenie notowań jej kapitalizacja osiągnęła 9 mld USD. Gdyby LendingClub był bankiem, miałby 14. miejsce wśród największych dostawców kredytu w kraju. 15 grudnia w Warszawie zbierze się walne ANG Spółdzielni Pożyczek Wzajemnych, które ma podjąć uchwałę o rejestracji nowej działalności finansowej i przyjąć statut instytucji.

SPRAWDZONY SPOSÓB:
SPRAWDZONY SPOSÓB:
Artur Nowak-Gocławski, szef ANG Group, uważa, że spółdzielnia jest najlepszym sposobem na bezpieczne i niedrogie pożyczki społecznościowe.
ARC

Pomysłodawcą projektu jest Artur Nowak-Gocławski z zespołem. Od jego imienia i nazwiska pochodzi akronim ANG, będący znakiem firmowym kilku biznesów. Najbardziej znany to ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych — pośrednik, który w kilka lat przedarł się do czołówki najważniejszych graczy na tym rynku. Są też inne przedsięwzięcia należące i prowadzone przez spółdzielców, np. niedawno uruchomiona ANG Spółdzielnia Pośredników Ubezpieczeniowych.

Potrzeba spółdzielczości

Skąd tak duży sentyment do, wydawać by się mogło, archaicznej formy działalności? Artur Nowak-Gocławski uważa, że spółdzielczość łączy w sobie przedsiębiorczość, wspólnotę, sprawiedliwy podział zysków i zaangażowanie społeczne. Jego zdaniem, świat potrzebuje przedefiniowania roli biznesu, przemyślenia jego społecznego znaczenia. Szef ANG mocno wspiera ideę biznesuzrównoważonego, odpowiedzialnego i zaangażowanego społecznie, szczególnie na rynku finansowym, gdzie odpowiedzialność dostawców usług jest szczególna, a służebna rola — najważniejsza.

Jest zaangażowany w wiele projektów wspierających tę ideę, jak np. Nienieodpowiedzialni, z coroczną konferencją i własnym czasopismem wydawanym pod tym tytułem, czy Deklaracja i Zasady Dobrych Praktyk Pośrednictwa Finansowego KPF, których ANG jest współautorem. Pomysł na spółdzielnię pożyczkową nie narodził się wczoraj.

— Od dawna przyglądamy się rynkowi pożyczkowemu. Zarejestrowaliśmy już firmę i domenę, która miała zajmować się dostawą pozabankowych pożyczek. Z naszych analiz wciąż wynikało jednak, że ten biznes nie spina się bez lichwiarskiego oprocentowania i kosztów, a uważamy, że nie można oferować klientom tak drogiego finansowania, chcąc zachować odpowiedzialność wobec niego. Wspólnie z osobami, z którymi pracujemy nad innymi projektami spółdzielczymi, uznaliśmy, że sposobem na ominięcie bardzo wysokich kosztów jest kolejna spółdzielnia — mówi Artur Nowak-Gocławski. Zasady działania są proste. Żeby pożyczać pieniądze, czy to w roli inwestora, czy klienta, trzeba zapisać się do spółdzielni. Wpisowe i udział mają kosztować łącznie około 100 zł. Następnie, jak w klasycznym serwisie pożyczkowym, zainteresowani zaciągnięciem pożyczki zgłaszają zapotrzebowania na pieniądze, a posiadacze nadwyżek finansowych deklarują, ile skłonni są pożyczyć.

— Proces będzie automatyczny, a ryzyko pożyczkowe zdywersyfikowane w tym sensie, że pieniądze od jednego inwestora będą dzielone między wielu pożyczkobiorców — wyjaśnia Artur Nowak-Gocławski.

W trzymaniu ryzyka w ryzach, czyli eliminowaniu osób nieuczciwych, ma pomóc spółdzielczy charakter przedsięwzięcia, zapewniający większą transparentność uczestników. Artur Nowak-Gocławski mówi, że do spółdzielni będą przyjmowane osoby legitymujące się dobrym dossier w Biurze Informacji Kredytowej. Spółdzielnia Pożyczek Wzajemnych ma wystartować na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2016 r.

Przyszłościowy biznes

Pożyczki społecznościowe nie są w Polsce nowością. Najpopularniejszy serwis Kokos. pl działa od 2008 r., ale mimo dość długiej metryki skala biznesu jest mała. Inaczej jest na Zachodzie, gdzie finansowe serwisy społecznościowe wyrastają jak grzyby po deszczu i zaczynają odgrywać zauważalną rolę w systemie finansowym. W Wielkiej Brytanii działa ponad 300 takich platform. Najstarsza, Zopa, udzieliła już ponad 1 mld GBP pożyczek, osiągając 2 proc. udziałów w rynku kredytowym.

O znaczeniu serwisów społecznościowych najlepiej świadczy fakt, że premier David Cameron zabrał w lipcu na wyjazd do Chin prezesów Avivy i Lloydsa, a także szefów platform peer-to- -peer RateSetter oraz Iwoca. We wrześniu tego roku EBI ogłosił, że za pośrednictwem serwisu Funding Circle udzielił małym firmom na Wyspach 100 mln GBP pożyczek. Skala biznesu jest na tyle duża, że brytyjski regulator zobowiązał banki do kierowania do serwisów pożyczkowych tych firm, którym odmówiły udzielenia kredytu.

Równocześnie nadzór, jako pierwszy na świecie, opracował zestaw podstawowych regulacji, które muszą spełnić platformy P2P. W Wielkiej Brytanii i USA coraz głośniej mówi się, że w sektorze pożyczek społecznych wyrosła bańka spekulacyjna, nakręcona oczekiwaniami nieograniczonych zwyżek na nieregulowanym, pozabankowym rynku. Rzeczywistość zweryfikowała te oczekiwania.

Choć wolumeny pożyczek rosną w tempie dwucyfrowym, dużych zysków jeszcze nie widać. Wspomniana Zopa w tym roku odnotowała pierwszy dodatni wynik od 2008 r. Rozczarował też LendingClub, co widać po obecnej wycenie wynoszącej 5 mld USD. Mimo to w społeczne pożyczki zaczynają angażować się tradycyjne banki, np. RBS tworzy własny serwis, a Goldman Sachs zapowiedział, że będzie pożyczał przez platformy P2P.

Wyścig już trwa

Analitycy wierzą w długoterminowe perspektywy społecznościowej branży. PwC w raporcie z lutego tego roku szacuje wzrost rynku w USA z 5,5 mld USD w 2014 r. do 150 mld USD w 2025 r. Artur Nowak-Gocławski uważa, że również polski klient dojrzał do zaangażowania pieniędzy w sektorze P2P, ponieważ przy historycznie niskim oprocentowaniu depozytów platformy pożyczkowe są ciekawą alternatywą, dającą szansę na wyższy zysk. Jego wiarę podziela Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku, który w niedawnym wywiadzie dla „Forbesa” zapowiedział, że uruchomi serwis peer-to-peer za swoje pieniądze i fundusze zagranicznych inwestorów, zastrzegając: „jeżeli ktoś inny mnie w Polsce nie wyprzedzi”.

Wyścig już trwa, ponieważ według naszych informacji kilka funduszy inwestycyjnych i firm finansowych pracuje nad uruchomieniem platform pożyczkowych. Sebastian Ptak, członek zarządu spółki Blue Media, właściciela Kokosa, studzi nastroje, przestrzegając, że biznes pożyczek społecznościowych wciąż jest w początkowej fazie rozwoju.

— Dla nas jest to jeden z produktów w ofercie. Nie odważyłbym się dzisiaj powiedzieć, że za dwa lata powstaną u nas duże samodzielne serwisy. Ale za kilka lat — tak — mówi Sebastian Ptak.