Spółkom trudno znaleźć inwestora

Artur Sulejewski
opublikowano: 2000-02-18 00:00

Spółkom trudno znaleźć inwestora

Zanosi się na zmiany w zarządach przedsiębiorstw przemysłu lekkiego

W połowie lutego spółki rozpoczęły publikację raportów finansowych za ostatni kwartał 1999 roku. Inwestorzy i akcjonariusze otrzymali dane, na podstawie których mogli rozpocząć ocenę dokonań poszczególnych firm w całym poprzednim roku. Dla spółek zakwalifikowanych przez giełdę do branży lekkiej nie wypada ona korzystnie. 1999 rok wskazuje, że sektor nie zdołał jeszcze pozbierać się po kryzysie rosyjskim.

Perspektywy na 1999 rok dla sektora lekkiego nie zapowiadały się optymistycznie. Spółki zostały postawione przed koniecznością dostosowania się do nowych, znacznie trudniejszych realiów rynkowych, będących następstwem wybuchu pod koniec 1998 roku kryzysu rosyjskiego. Dla wielu z nich oznaczało to utratę bądź znaczne ograniczenie dotychczasowych rynków zbytu. Jednocześnie penetracja rynków zachodnich nie posunęła się do przodu. Od wielu lat jest to wyraźna słabość sektora lekkiego, którego reprezentanci nie potrafią zaistnieć na bardziej wymagających rynkach zachodniej Europy. Konkurencja jest tam bardzo silna i powoduje, że w grze zostają tylko najbardziej elastyczne jednostki, które błyskawicznie potrafią dostosować się do zmieniającego się otoczenia. Nasi producenci nie zdołali posiąść jeszcze tej umiejętności.

Twarde warunki

Nadal (podobnie jak w latach ubiegłych) obniża się opłacalność przerobu, którego podejmowały się polskie firmy na zamówienie zachodnioeuropejskich producentów. Przyczynia się do tego wzrost stopy życiowej polskiego społeczeństwa. Z tego powodu w Polsce stale podnoszą się koszty produkcji. Zachodni kapitał uważnie liczy pieniądze. Mając alternatywę w postaci tańszej siły roboczej w innych częściach naszego regionu Europy (np. w Bułgarii, Rumunii czy na Ukrainie) zagraniczne firmy zaczęły dyktować twarde warunki, które coraz częściej stają się nie do zaakceptowania dla naszych producentów.

W tej sytuacji szansy na przetrwanie spółki zmuszone były poszukiwać głównie na rynku krajowym. Jest on jednak zbyt mały, aby mogli pomieścić się wszyscy. Skutkiem wzrostu konkurencji było czasowe wstrzymywanie produkcji, delegowanie pracowników na przymusowe urlopy, wyprzedaż zapasów magazynowych po niższych od kosztów wytworzenia cenach. Działania te nie sprzyjały osiąganym wynikom finansowym, ale wymuszała je rzeczywistość rynkowa.

Szara strefa

Obok nasilającej się konkurencji spółkom przyszło zmagać się z charakterystycznymi dla branży uciążliwościami (tani, często nielegalny import, dokuczliwa działalność szarej strefy produkcji). Ochrona krajowego rynku, której wprowadzenia domagało się środowisko i którą zapowiadała rządząca koalicja nadal pozostawia wiele do życzenia.

Wciąż pod szyldem odzieży używanej sprowadzane są do Polski nowe wyroby, podobnie jak powszechne jest zjawisko zaniżania wartości przywożonych produktów. Dodatkowo polskich producentów niepokoi zawarta w październiku 1999 roku umowa z Turcją o wolnym handlu. Na krajowym rynku utrzymuje się nadprodukcja. Działalność przez to staje się coraz mniej dochodowa. Problemem dla wielu polskich producentów jest zdobycie odbiorcy. Turcja to jeden ze światowych potentatów w przemyśle odzieżowym. W chwili kiedy przestaną obowiązywać cła ochronne na polskim rynku wiele firm nie wytrzyma konkurencji i będzie musiało zaniechać bądź też zmienić profil swojej działalności.

Bez zagranicy

Lekarstwem na dolegliwości może być silny inwestor, który jest w stanie wyłożyć środki, dostarczyć know-how, udostępnić nowe rynki zbytu. 1999 rok w historii warszawskiej giełdy zapisał się jako rekordowy, biorąc pod uwagę liczbę ogłoszonych wezwań. Zdaniem analityków giełdowych, taka sytuacja była następstwem niskich cen akcji zwłaszcza na początku ubiegłego roku. Spółki z sektora lekkiego były i w dalszym ciągu są bardzo słabo wyceniane przez rynek. Nawet obecnie, kiedy główny indeks giełdowy po 6-letnich staraniach zdołał wreszcie pokonać historyczny szczyt z 8 marca 1994 roku, na 17 firm reprezentujących na warszawskim parkiecie sektor lekki, jedynie w trzech — Arielu, Chemiskórze oraz Delii — wycena rynkowa przewyższa wartość księgową. Nie zdołało to jednak specjalnie zachęcić inwestorów do wykupywania tych firm. W 1999 roku zamiaru takiego nie ogłosił żaden inwestor zagraniczny. Kapitał krajowy przedstawił tylko dwie oferty. Lubelskie Towarzystwo Kapitałowe próbowało skupić (bezskutecznie) 811 869 akcji, stanowiących 49,88 proc. kapitału akcyjnego, LZPS Protektor. Powiodło się wezwanie na Wistil. Prywatny inwestor (Zenona Kwiecień) ubiegł Próchnika i to jemu ostatecznie przypadła rola inwestora strategicznego w kaliskiej firmie.

Rok zwolnień

Spółki „lekkie” musiały polegać na możliwościach i pomysłach dotychczasowych właścicieli. Narzekać nie mogą Zakłady Odzieżowe Bytom. Prawdopodobnie gdyby nie postawa ich największego akcjonariusza, Banku Handlowego, spółki nie byłoby już w gronie emitentów giełdowych. Bank wziął na siebie ciężar finansowania działalności odzieżowej firmy. Rozwiązał problem wyemitowanych przez Bytom obligacji zamiennych na akcje, zgadza się na przesuwanie terminów płatności należnych mu odsetek, nie odmawia nowych kredytów.

Nowatorski pomysł zgłosił Mostostal Export, największy akcjonariusz zamojskiej Delii. Warszawski holding postanowił uczynić z niej centralny ośrodek dla wszystkich swoich firm zależnych, których przedmiot działalności nie jest związany z budownictwem, developerką oraz finansami. Co do jednego praktycznie wszyscy byli zgodni — na niską efektywność firm wpływał przerost zatrudnienia. W 1999 roku zarządy przedsiębiorstw z branży lekkiej na szeroką skalę rozpoczęły poszukiwania oszczędności poprzez restrukturyzację zatrudnienia. Zwolnienia grupowe okazały się kosztowną operacją (np. Sanwil zmuszony został z tego powodu dokonać korekty w dół prognozowanych wyników finansowych). Jednak w kolejnych latach działania te mają zapewnić duże oszczędności.

Prezesi pod lupą

Niezadowalające wyniki każą przypuszczać, że następować będą dalsze zmiany.

Początek 2000 roku zapowiada, że organy nadzorcze rozpoczęły bardziej wnikliwą ocenę osób zajmujących w spółkach najwyższe stanowiska. W tym roku rada nadzorcza Bielbawu odwołała (z uwagi na słabe wyniki finansowe osiągnięte przez spółkę w 1998 roku) dotychczasowego prezesa bielawskiej firmy. Na tym samym szczeblu zaszły zmiany w legnickim Masters (dawne Elpo). Choć w tym przypadku oficjalne przyczyny podjętych decyzji nie są znane. Pierwsze miesiące nowego roku wskazują, że 2000 rok może być okresem dużych roszad na kluczowych stanowiskach w firmach sektora lekkiego.

Artur Sulejewski