Mniej więcej u co czwartego Polaka pojawiają się żylaki, które nie tylko obniżają komfort życia, ale mogą też prowadzić do niebezpiecznych dla zdrowia powikłań (w tym zakrzepicy żylnej). Rodzimy medtech, BioTreat Vascular, zamierza dzięki nowej technologii upowszechnić metodę leczenia klejem. Na jego czele stoi przedsiębiorczyni z doświadczeniem w branży.
– Przez lata współpracowałam z największymi producentami sprzętu medycznego do leczenia małoinwazyjnego, aż w 2016 r. rozpoczęłam pod nazwą Arcus Medical Polska własną działalność dystrybucyjną wyrobów do leczenia żylaków. Doszłam do około 800 tys. zł przychodów, wykorzystując mniej więcej jedną trzecią potencjału naszego rynku. Własny produkt otwiera przed moim zespołem znacznie większe możliwości i zapewnia zdecydowanie wyższą marżę – mówi Justyna Dziedzic-Wińska, prezeska i założycielka BioTreat Vascular.
Prostsze leczenie żylaków klejem
Twórczyni start-upu tłumaczy, że najstarszą i najczęściej stosowaną na świecie metodą zamykania żylaków jest skleroterapia, wykorzystująca farmaceutyki. Reszta przypada w podobnych proporcjach na wywodzący się z medycyny estetycznej laser oraz wynikający z praktyki medycznej klej.
– W Polsce przed klejem pojawił się laser i przez lata ugruntował pozycję, natomiast w krajach z ciepłym klimatem popularniejszy jest klej, bo nie wymaga rekonwalescencji, np. noszenia pończoch uciskowych po zabiegu – wyjaśnia Justyna Dziedzic-Wińska.
Podkreśla, że najpopularniejsze metody leczenia żylaków mają podobną skuteczność, zbliżoną do 100 proc. Zaletą kleju jest jednak możliwość natychmiastowego powrotu do codziennej aktywności, bezbolesność oraz minimalna ingerencja w organizm. Ograniczeniem są natomiast trudności w aplikowaniu wymagające dużego doświadczenia i sprawności, a także to, że niektóre kleje są niebiodegradowalne i pozostają w ciele w formie „implantu”.
– Zebraliśmy doświadczenie z mojej wieloletniej pracy dystrybucyjnej i współpracy z lekarzami. Skorzystaliśmy z biodegradowalnego kleju i stworzyliśmy intuicyjny, zautomatyzowany, pneumatyczny system do jego aplikowania. Dzięki temu lekarz nawet bez większego doświadczenia jest w stanie wykonać ten zabieg, minimalizując ryzyko błędu. Obecnie często potrzeba wielokrotnych poprawek, co wydłuża zabieg z 30 minut do nawet kilku godzin i znacząco zwiększa jego koszt – mówi Justyna Dziedzic-Wińska.
Tzw. pistolet podawczy spółka stworzyła od zera i w lipcu zgłosiła patent. Produkcję będzie zlecać partnerowi spod Wrocławia zajmującego się wyrobami medycznymi.
Prototyp już w badaniach klinicznych
BioTreat Vascular rozpoczął działalność w 2022 r. i dzięki 1,1 mln zł od funduszu BTM Investments w ramach programu Bridge Alfa stworzył opatentowany już prototyp z potwierdzoną wewnętrznie skutecznością oraz 10-osobowy zespół specjalistów od inżynierii, regulacji i rozwoju biznesu. Wśród nich jest lek. med. Michał Rogozik, starszy asystent oddziału chirurgii naczyniowej szpitala MSWiA w Łodzi.
Urządzenie jest w trakcie badań klinicznych, a za mniej więcej dwa lata ma uzyskać certyfikację w Unii Europejskiej. Na doprowadzenie go do komercjalizacji spółka potrzebuje ok. 1,5 mln EUR. Rundę inwestycyjną planuje zamknąć do końca roku.
– W Polsce będziemy prowadzić bezpośrednią sprzedaż, skupiając się na prywatnych klinikach, bo leczenie żylaków odbywa się na koszt pacjenta. W pozostałych krajach UE mamy już uzgodnienia z kilkunastoma dystrybutorami. W kolejnym kroku planujemy wejść m.in. do Turcji, gdzie leczenie żylaków klejem jest refundowane, oraz do USA, dlatego już przygotowujemy dokumentację dla FDA [Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków – red.] – mówi szefowa BioTreatu Vascular.
Cena hurtowa dla gabinetów dotychczas dystrybuowanego przez Justynę Dziedzic-Wińską jednorazowego systemu z klejem to ok. 1400 zł. Celem BioTreatu jest zejście poniżej 1000 zł, czyli do średniej ceny włókna lasera – tak, żeby pacjenci mieli swobodę wyboru metody przy porównywalnych kosztach.

Od wybuchu pandemii COVID-19 sektor medtech stał się jednym z ciekawszych z punktu widzenia inwestorów w Polsce. Przez ten czas powstało w naszym kraju wiele start-upów tworzących technologie poprawiające profilaktykę, diagnostykę, leczenie czy monitorowanie i zarządzanie zdrowiem. To sprawiło, że inwestorzy coraz częściej stawiają na ten obszar, zwłaszcza że rynek ochrony zdrowia jest bardzo stabilny. Mała cykliczność sprzyja rozwojowi całego ekosystemu i zwiększa atrakcyjność inwestycyjną.
W przypadku tego sektora inwestorzy zwracają uwagę przede wszystkim na innowacyjność produktu bądź technologii, jej globalny potencjał oraz możliwość szybkiego skalowania. Z naszych obserwacji wynika, że mimo rosnącej liczby medtechów w Polsce wciąż działa bardzo mało funduszy specjalizujących się i regularnie inwestujących w tej branży. W rezultacie start-upy częściej korzystają z publicznych grantów. Ich dostępność jest większa, ale wprowadzają strukturalne ograniczenia w rozwoju biznesu.