Sport, medycyna, a ostatnio nawet lotnictwo — technologie wearable, wykorzystywane w produkcji odzieży i galanterii naszpikowanej elektroniką (po angielsku „wearables”), oferują coraz więcej, coraz bardziej poręcznych rozwiązań. Moda na noszenie gadżetów jest dopiero w powijakach, ale w przyszłości te gadżety zrewolucjonizują niejedną branżę — wynika z opublikowanego niedawno raportu globalnej firmy badawczej IDTechEx, która gromadzi dane od ponad 1,2 tys. producentów tego typu użytkowej elektroniki.

Na razie rynek zdominowały e-zegarki, z kultowym Apple Watchem na czele, i gadżety do fitnessu, monitorujące parametry zdrowotne, postępy w kształtowaniu sylwetki, masy ciała i wydolności. W przyszłości — twierdzą autorzy raportu — producenci wyjdą poza ramy koncepcji elektroniki zakładanej na nadgarstek i przeszło 100-letnie przekonanie, że „to, co użyteczne, musi być zamknięte w pudle”. Dzięki grafenowi zmienią sposób, w jaki obcujemy z elektroniką, a e-czujniki zakładane na ciało i e-materiały sprawią, że za kilka, kilkanaście lat technologia będzie stałym elementem naszego stroju. I nie będzie to tylko strojenie się w pawie piórka, bo w niektórych branżach zanosi się na pożyteczne rewolucje.
Przykłady? Komercyjny i wojskowy przemysł lotniczy. W tym miesiącu australijska spółka TAE dostała rządowe pozwolenie na komercjalizację elektroniki, która pomoże obniżyć koszty utrzymania maszyn lotniczych. System nazywa się CSIRO’s Guardian Mentor Remote (GMR). Dzięki zakładanej jak czołówka kamerze, zintegrowanej z systemem komunikacji, personel techniczny będzie mógł zdalnie konsultować się z ekspertami z całego świata, żeby dokonać przeglądu albo naprawy stojącego w hangarze samolotu. Efekt? Każdy mechanik samolotowy będzie w stanie naprawić samolot „od ręki”, bez konieczności ściągania specjalisty z innego kraju. A przy tym będzie miał „wolne ręce”, żeby precyzyjnie wykonać swoją pracę. To pozwoli skrócić lotnicze przestoje, które są jednym z najbardziej kosztochłonnych elementów lotnictwa, i zaoszczędzić na utrzymaniu floty. Gra jest warta świeczki. Jedna godzina przestoju samolotu komercyjnego może kosztować linię lotniczą nawet 12 tys. USD.
Noszone gadżety zapoczątkowały już rewolucję w branży fitness. Paradoksalnie, technologie, które miały wyciągać ludzi z siłowni, umożliwiając im samodzielne śledzenie postępów podczas treningów, napędzają tę branżę — wynika z raportu IDTechEx. Coraz większy potencjał w modzie na bycie fit widzi Microsoft, producent słynnej e-bransolety Microsoft Band dla osób uprawiających sporty. Gigant nie poprzestał na kultowym gadżecie i aby ulepszać ofertę w tym segmencie, w maju zaprosił do współpracy Nuffield Health, największą brytyjską organizację promującą fitness i prowadzącą sieć szpitali i siłowni.
Nie tylko Microsoft pompuje coraz więcej pieniędzy w rozwój takich urządzeń. W 2014 r. firmy zainwestowały w nie 1 mld USD, czyli 10 razy więcej niż rok wcześniej. Nic dziwnego. IDTechEx szacuje, że w ciągu dekady rynek gadżetów, które można na siebie założyć, potroi wartość do 74 mld USD. W tym roku ma ona sięgnąć 24 mld USD.