Układ zamiast upadłości. Czemu nie, jeśli tylko wierzyciele zgodzą się na redukcję długu i pomoc w dokończeniu budowy hydrokompleksu.
Ogłoszona w środę upadłość likwidacyjna rafinerii Glimar nie musi wcale oznaczać tylko wyprzedaży majątku bankruta.
— Sądzę, że nadal możliwa jest zmiana postępowania upadłościowego na postępowanie układowe. Wymagałoby to jednak zgody wierzycieli na redukcję zobowiązań. Drugi warunek to pozyskanie finansowania dla zaawansowanej w 85 proc. budowy instalacji hydrokompleksu. Mam nadzieję, że zechcą rozważyć dofinansowanie tej inwestycji — mówi Bożena Polesek, reprezentująca syndyka.
Nie tylko banki
Według niej, dokończenie budowy instalacji daje szansę na jej sprzedaż z korzyścią dla wierzycieli spółki oraz na utrzymanie przy życiu przedsiębiorstwa. Dodała, że liczy także na zaangażowanie Grupy Lotos przy dokończeniu inwestycji.
Bożena Polesek poinformowała także, że dzisiaj odbędzie się spotkanie w tej sprawie z bankami wierzycielami. Są wśród nich Bank BPH oraz Kredyt Bank. W spotkaniu mają też wziąć udział przedstawiciele Nafty Polskiej i Grupy Lotos.
— Hydrokompleks to jednak nie wszystko. Rozważam też możliwość częściowego wznowienia działalności produkcyjnej w starym zakładzie, aby starczyło choćby na niektóre koszty utrzymania majątku, w tym płace dla pracowników. Miesięcznie na same płace potrzeba 900 tys. zł brutto — dodała syndyk.
Bez długów
Tymczasem Paweł Olechnowicz, szef Grupy Lotos, podkreśla, że przejmuje jedynie akcje Glimaru, a nie zadłużony majątek.
— Wyrażamy gotowość przejęcia aktywów Glimaru po godziwej cenie. Będziemy prowadzili rozmowy z syndykiem, Naftą Polską i skarbem państwa w celu uratowania tej części Glimaru, którą da się zagospodarować — stwierdził szef Lotosu.
Nieoficjalnie wiadomo, że w grę wchodzi ewentualny zakup przez Lotos instalacji hydrokompleksu.
— Jej wartość musi jednak zostać przeszacowana — dodaje Paweł Olechnowicz.
Jeszcze Petrobaltic
Glimar to nie jedyny problem Lotosu. Jego zarząd spotka się dziś z zarządem Patrobalticu, ale przede wszystkim ze związkami, które protestowały przeciwko włączeniu spółki w skład Grupy Lotos. Powodem oporu był niesatysfakcjonujący załogę tryb przekazywania akcji prywatyzowanej spółki.
— Problem jest. Rozmawiamy z Naftą Polską, jak go rozwiązać — ucina Paweł Olechnowicz.