Sytuacja na rynku pracy nadal jest fatalna — uważają pracownicy

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2013-10-16 00:00

Na ożywieniu gospodarczym na razie korzystają przedsiębiorcy. Pracownicy muszą jeszcze poczekać.

Dane z polskiej gospodarki z ostatnich kilku miesięcy sugerują, że najgorsze mamy już za sobą. Koniunktura się poprawia — w dodatku nieco szybciej, niż prognozowano. Produkcja przemysłowa rośnie, konsumpcja odbija się od dna, a budownictwo wychodzi z zapaści. Nawet bezrobocie oczyszczone z wahań sezonowych zaczęło już spadać. Tych pozytywnych tendencji nadal nie czują jednak polscy pracownicy. Z ich perspektywy sytuacja na rynku pracy nadal wygląda fatalnie.

None
None

Spóźnione owoce

Według badania firmy Randstad, aż 36 proc. pracowników w Polsce obawia się utraty pracy, z czego 11 proc. uważa to ryzyko za duże. To jedne z najgorszych wyników w czteroletniej historii badania (taki sam odsetek bojących się odnotowano dwa kwartały temu). Średnio w UE o pracę martwi się 31 proc. pracowników, a w Szwajcarii to zaledwie 18 proc.

— Choć w polskiej gospodarce powiało ostatnio optymizmem, w nastrojach pracowników nadal tego nie widać. Subiektywna ocena ryzyka bezrobocia jest w ostatnich kwartałach wysoka — mówi Kajetan Słonina, dyrektor zarządzający Randstad.

Jeśli ożywienie w gospodarce będzie kontynuowane, nastroje wśród pracowników powinny w końcu również się poprawić. Musimy jednak poczekać na ten przełom jeszcze kilka kwartałów.

— Pracownicy zawsze z opóźnieniem doświadczają skutków ożywienia koniunktury, tak będzie i tym razem. Wykorzystanie mocy produkcyjnych w polskich firmach jest obecnie na niskim poziomie, więc w pierwszej kolejności pracodawcy będą podnosić wydajność już zatrudnionej załogi, a dopiero później zaczną przyjmować nowych ludzi, w dodatku najpierw na czas określony. Nastroje poprawią się dopiero za blisko rok — mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.

Luźne związki

Badanie Randstada pokazuje też, że na polskim rynku pracypanuje wyjątkowo duża rotacja pracowników. Aż 23 proc. ankietowanych osób twierdzi, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zmieniło pracę. To jeden z najwyższych odsetków z 16 przebadanych państw europejskich (wyższy ma tylko Hiszpania). Średnia dla krajów UE to tylko 17 proc.

— Celem rządowej polityki społecznej w Polsce jest tzw. model flexicurity — łączący dużą elastyczność rynku pracy z wysokim poczuciem bezpieczeństwa pracowników [od ang. flexibility i security — red.]. Badanie pokazuje jednak, że system przechylony jest w jedną stronę: mamy dużą rotację pracowników, czyli dużą elastyczność, ale brakuje poczucia bezpieczeństwa. Subiektywna sytuacja polskich pracowników jest więc zła — mówi Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno- Ekonomicznych.

Pocieszające jest natomiast to, że Polacy czują się mimo wszystko dość pewni siebie na rynku pracy. Aż 64 proc. ankietowanych twierdzi, że w razie utraty zatrudnienia jest w stanie znaleźć porównywalną posadę. Lepiej w badaniu wypadają tylko pracownicy z Norwegii (73 proc.) i Niemiec (68 proc.). Średnio w UE odsetek ten wynosi 59 proc.

— To dość optymistyczna wiadomość, dobrze świadczy o potencjale polskiego rynku pracy. Niestety, w porównaniu z latami 2010-12 udział osób, które nie obawiają się o przyszłość, jest dość niski. Wtedy odsetek ten wynosił w Polsce 70-80 proc. — mówi Kajetan Słonina.