Od dłuższego czasu japońska waluta znajduje się w silnym spadkowym trendzie. Choć z jednej strony do bardzo korzystna dla tamtejszych eksporterów sytuacja, jednak z drugiej strony znacząco podnosi m.in. koszty importu, a co za tym idzie dynamizuje presję inflacyjną. Niestabilne zachowanie jena ma też wpływ na finanse trzeciej pod względem wielkości gospodarki świata, a także odstręcza wielu inwestorów. Zachęca natomiast do spekulacji, zwiększając m.in. z uwago na „taniość”, atrakcyjność choćby japońskich akcji.
Jednak mimo wielu deklaracji i nawoływań do interwencji na jenie, sam Bank Japonii unika bezpośredniego wejścia na rynek w celu obrony waluty.
Nie będziemy w ogóle rozważać zmiany polityki pieniężnej, aby bezpośrednio reagować na ruchy na rynku walutowym – powiedział w środę. Dodał jednak, że bank centralny będzie uważnie obserwował wpływ słabego jena na gospodarkę i dynamikę inflacji.
Eksperci podkreślają, że choć o interwencjach walutowych decyduje Ministerstwo Finansów istnieje ryzyko, że bank centralny rozważy wcześniejszą podwyżkę stóp procentowych, jeśli jen będzie dalej spadał, a ministerstwo interweniowało.
Tymczasem jen pozostaje na najniższych od 34 lat poziomach w relacji do dolara amerykańskiego. Powodem jest ogromny rozdźwięk w polityce pieniężnie obu krajów, mimo tego, że w marcu BOJ pierwszy raz od 17-tu lat podwyższył stopy procentowe i po ośmiu latach, jako ostatni z wiodących banków centralnych odszedł od polityki ujemnych stawek procentowych.
Inwestorzy oczekują interwencji, a im bardziej jen zbliża się do 152 za dolara, tym bardziej rośnie ich pozycja sprzedaży dolarowej – powiedział Takuya Kanda, kierownik w Instytucie Badawczym Gaitame.com.
Jen stracił w tym roku około 7 proc. w stosunku do szeroko rosnącego dolara, co czyni go najsłabszą główną walutą. Na koniec lutego 2024 r. rezerwy walutowe Japonii wyniosły 1,15 bln USD. Ministerstwo Finansów trzykrotnie we wrześniu i październiku 2022 r. wydało ponad 9 bln jenów (59mld USD) na wsparcie waluty.