Katalog kreatywnej interpretacji regulacji
Ustawa ustala limit kosztów pożyczki według przelicznika: 4x stopa lombardowa, plus 25 proc. wartości pożyczki plus 30 proc. kwoty pożyczki w skali roku. Ponadto jeśli w ciągu 120 dni od zaciągnięcia pierwszej pożyczki klient odroczy spłatę długu, opłaty za prolongatę muszą zmieścić się w limitach kosztów pierwszej pożyczki.
Jak obejść regulacje?
1 Obchodzony limit.
Firma przyznaje klientowi linię kredytową np. 5 tys. zł, z której faktycznie wykorzystuje on tylko 1 tys. zł. Obchodzi w ten sposób limit 120 dni, bo koszty pożyczki liczy od 5 tys. zł, a nie od faktycznie udzielonej kwoty.
2 Wirtualny lombard.
Pożyczka przyznawana jest pod zastaw przedmiotu: telefonu, telewizora, którego zdjęcie klient przesyła mejlem celem dokumentacji. Ma to zresztą wtórne znaczenie. Przepis pozwala obejść całą ustawę, bo lombardy pod nią nie podlegają.
3 Dłuższy vacatio legis.
Część prawników wywodzi, że ustawa wchodzi w życie po 12 miesiącach od uchwalenia, a nie po sześciu. Opierając się na tej interpretacji działalność na obecnych zasadach można by prowadzić do jesieni 2016 r.
4 Dynamiczne zarządzanie ratami.
Klient pożycza na 6 miesięcy 1000 zł. Do oddania ma 1280 zł. W pierwszej racie spłaca 1100 zł, resztę w kolejnych ratach. Półroczna pożyczka ratalna zmienia się w klasyczną miesięczną chwilówkę.
5 Liczenie kosztów od pozycji brutto.
Ustawa nie określa, czy limit kosztowy ma być liczony od kwoty netto czy brutto. Przyjęcie interpretacji, że podstawę stanowi kwota brutto, pozwoli podwyższyć limit kwotowy.
6 Transfer wierzytelności.
Operacja w ramach grupy kapitałowej. Jedna spółka pożycza pieniądze, po czym dług transferuje do innej spółki wraz z klientem. Uwalnia się w ten sposób od limitu 120 dni, bo wciąż udziela pierwszą pożyczkę temu samemu klientowi.
Sektor pożyczkowy czeka na 11 marca 2016 r., kiedy wejdzie w życie w całości tzw. ustawa antylichwiarska. Dla wielu firm będą tym, czym idy marcowe dla Juliusza Cezara. Obronną ręką z zawieruchy nie wyjdzie zresztą nikt, na co sama branża zapracowała. Pracom przy ustawie antylichwiarskiej towarzyszyły niebywałe emocje, niewidziana wcześniej na rynku wojna służb PR-owskich i grup lobbingowych, reprezentujących dwie strony sporu: Providenta, największego na rynku dostawcę pożyczek udzielanych w domu, oraz firmy chwilówkowe, operujące głównie w internecie. W efekcie rynek wygląda jak po strzelaninie w saloonie, z którego nikt nie jest w stanie wyjść o własnych siłach. Ustawa uderzyła w najczulsze punkty obu stron.
Providenta mocno zabolał zapis włączający prowizję za obsługę domową do łącznego limitu kosztów, co w najbliższych dwóch latach będzie go kosztowało 50 proc. zysków. „Chwilówkowcy” niemniej boleśnie odczują zakaz rolowania w nieskończoność pożyczek, czyli prolongowania długu i pobierania wciąż nowej prowizji. Jak poważne mogą to być skutki ustawowych zmian, pokazuje przykład rynku brytyjskiego, na którym od stycznia tego roku obowiązują limity cenowe dla dostawców szybkiego pieniądza.
W lipcu Consumer Finance Association, organizacja zrzeszająca firmy pożyczkowe, opublikowała raport, z którego wynika, że odsetek wypłacanych miesięcznie chwilówek spadł o 70 proc. w stosunku do miodowych miesięcy, jakie ten rynek przeżywał w 2013 r. Liczba uczestników rynku zmniejszyła się z ponad 4000 graczy do około 30.
Trzeba dodać, że reżim narzucony branży przez brytyjskiego regulatora jest łagodniejszy niż w Polsce. Niższy jest miesięczny limit kosztów — wynosi 24 proc., podczas gdy u nas przekracza 28 proc. Znacznie ostrzejsze są natomiast ograniczenia dotyczące rolowania długu. Na Wyspach jest tylko jeden limit: wartość spłat długu nie może przekroczyć 100 proc. pożyczonego kapitału. U nas próg jest taki sam, ale dodatkowo wprowadzono mechanizm hamujący rolowanie pożyczek: w okresie 120 dni od otrzymania pierwszej pożyczki pułap kosztów będzie odnoszony do jej pierwotnej kwoty.
Jedna piąta rynku do wycięcia
Brytyjski nadzór finansowy oszacował, że na skutek wprowadzenia regulacji 11 proc. pożyczkobiorców zostanie odciętych od chwilówek, ale jest to grupa, która nie powinna ich zaciągać, ponieważ nie jest w stanie ich spłacić. Przewiduje też, że na rynku zostanie kilku największych dostawców łatwo dostępnego finansowania. Nasz regulator, resort finansów, nie przedstawił takich analiz, a konsekwencje regulacji dla rynku objawią się dopiero po wejściu w życie przepisów.
Jarosław Chęciński, dyrektor zarządzający Profi Credit, dystrybutora pozabankowych pożyczek dostępnych poprzez sieć agentów i stacjonarnych punktów, drugi po Providencie w tym segmencie rynku, oblicza, że po 11 marca przyszłego roku będzie musiał odprawić z kwitkiem co piątego klienta, zainteresowanego pożyczkami o długich okresach spłaty. Mimo to zakłada wzrost sprzedaży.
— Limit kosztów pozaodsetkowych został określony przez twórców ustawy na 100 proc. całkowitej kwoty kredytu. W konsekwencji pożyczanie na długie okresy powyżej trzech lat przestanie być opłacalne dla większości pożyczkodawców pozabankowych. Termin spłaty będzie musiał zostać skrócony. Utrzymanie rentowności biznesu będzie się wiązać z koniecznością zwiększenia wolumenu sprzedaży — mówi Jarosław Chęciński.
Dlatego Profi Credit zamierza o 60 proc. powiększyć sieć stacjonarnych punktów sprzedaży — ze 115 do około 180, celując w miasta powiatowe. Wzrośnie też liczba pracowników z 3,2 do 4 tys. na koniec 2015 r. Portfel pożyczkowy w przyszłym roku ma wzrosnąć o kilka procent, ale dynamika bieżącej sprzedaży będzie dwucyfrowa. Mgliście o planach na czas po 11 marca opowiada Provident. Na pewno bardziej skupi się na pożyczkach na wyższe kwoty i dłuższe okresy.
— Zastanowimy się również nad pozycjonowaniem naszych pożyczek spłacanych przelewem bankowym, czyli bez obsługi domowej — dodaje Roman Jamiołkowski, rzecznik Provident Polska.
Pożyczkodawca zajmie się też stroną kosztową, ale nie podaje szczegółów, na czym optymalizacja będzie polegać. Rzecznik twierdzi jednak, że pomimo podejmowanych działań biznes Providenta ucierpi, aczkolwiek ma nadzieję, że szacowany spadek zysku o 30 mln GBP uda się ograniczyć o połowę. Vivus Finance, największy dostawca pożyczek w internecie, również wstrzemięźliwie wypowiada się o biznesie w nowym roku.
— Rynek pożyczkowy jest w innym miejscu niż dwa lata temu, gdy powstał projekt regulacji. Dojrzał, klienci rozumieją, jak on funkcjonuje, i można rozwinąć ofertę produktów — mówi Marek Bosak, dyrektor ds. komunikacji w Vivus Finance. Zapewnia, że w spawie nowych regulacji firma będzie bardziej papieska niż papież. Tak samo mówi zresztą Provident — kanonicznie będzie trzymał się litery i ducha ustawy.
Jak ominąć ustawę
Akty strzeliste pod adresem regulatora nie biorą się znikąd. Od uchwalenia ustawy na rynku słychać głosy o wykorzystywaniu luk w przepisach i metodach ich obchodzenia. Jedna z firm doradczych już stworzyła katalog sposobów kreatywnej interpretacji regulacji, które można ująć w sześciu punktach (patrz ramka). Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie twierdzą, że każda z tych propozycji nie jest do zaakceptowania, ale nie wykluczają, że znajdą się firmy gotowe podjąć ryzykowną grę z regulatorem.
— W ustawie brakuje rejestru firm pożyczkowych, nie ma też nadzoru nad tym rynkiem, co sprawia, że regulacja będzie nieskuteczna, ponieważ część firm będzie je obchodziła lub stosowała się do nich tylko częściowo — mówi Dominik Wieliński, prezes Optimy.