Energetyczny Tauron kończy rok na giełdzie notowaniami o 40 proc. niższymi niż dwanaście miesięcy temu. Inwestorzy nie mają więc powodów do zadowolenia — i nie mają zbyt wielupowodów do optymizmu, bo grupa stoi na rozdrożu i m.in. prowadzi wielkie inwestycje w nowe moce wytwórcze, na których, zamiast zarobić, będzie w dającej się przewidzieć perspektywie tracić.
— Tauron nie jest obecnie w najlepszej sytuacji. Nie chcę krytykować poprzedników, ale pewne rzeczy należało przewidzieć. Rozpoczynamy prace nad nową strategią — kluczowejej założenia będą gotowe w pierwszym kwartale. Musimy rzetelnie ocenić obecną sytuację i wytyczyć grupie długoterminowe cele, bo poprzednie częściowo się zdezaktualizowały. Chciałbym też zmodyfikować strukturę Taurona, który ma zdecydowanie zbyt wiele spółek zależnych, i spłaszczyć model jego zarządzania — mówi Remigiusz Nowakowski, od niespełna miesiąca prezes Tauronu, do którego przeniósł się z koncernu energetycznego Fortum. Nowy prezes podkreśla, że priorytetem dla Tauronu jest trzymanie w ryzach zadłużenia, którego wskaźnik (dług netto do wyniku EBITDA) nie może przekroczyć 3,5x.
— Chcemy, żeby ten wskaźnik spadł do poziomu 3,0x. Konieczna jest poprawa efektywności operacyjnej, będziemyteż analizować opłacalność niektórych planowanych inwestycji oraz to, czy części naszych aktywów — tak jak planowano to już w przypadku farm wiatrowych — nie należałoby sprzedać — mówi Remigiusz Nowakowski. Pierwszym dużym problemem dla grupy jest blok gazowy w Stalowej Woli, który nakładem ponad 1,5 mld zł ma być ukończony w przyszłym roku.