Mija rok, od kiedy Raiffeisen Bank International (RIB) dość niespodziewanie ogłosił plan wyprzedaży aktywów, w tym polskego Raiffeisen Polbanku. Wiedniowi tak pilno było do szybkiej ewakuacji, że nie skonsultował planów z KNF. Pośpiech uzasadniony był trudną sytuacją austriackiej grupy, która poniosła poważne straty na wschodnich inwestycjach.
Krajowy nadzór nie krył niezadowolenia, że o sprzedażowych planach dowiedział sie przy okazji konferencji dla inwestorów i analityków. Przypomniał RIB o dawnej obietnicy, że do połowy 2016 r. wprowadzi polski bank na giełdę, a dwa lata później sam, w ramach dual listingu, upubliczni swoje akcje w Warszawie, i zapowiedział, że na zbycie Raiffeisen Polbanku nie zgodzi się bez wcześniejszego IPO.
KNF postraszyła przy tym Wiedeń możliwością odebrania prawa głosu za złamanie umowy inwestorskiej. Chcąc nie chcąc, RIB równolegle z szukaniem inwestora przygotowywał prospekt emisyjny, zakładając, że równocześnie sprzeda bank większościowemu akcjonariuszowi i wprowadzi go na giełdę. Okazało się, że znalezienie nabywcy jest zadaniem bardzo trudnym. W Warszawie pojawił się egzotyczny inwestor z Chin, bank wizytowali również ludzie PZU, wówczas głównego konsolidatora pod flagą biało- -czerwoną. Z planów sprzedaży nic nie wyszło, fatalna koniunktura na giełdzie coraz bardziej oddalała IPO, a w końcu przyszły wybory, nowy rząd, podatek bankowy i projekt ustawy frankowej.
— Mówiąc wprost, bank jest obecnie niesprzedawalny — usłyszeliśmy w Raiffeisen Polbanku.
Tymczasem nadzór, jak wynika z naszych informacji, nie odpuszcza austriackiemu inwestorowi i przypomina o zbliżającym się terminie debiutu. — Chcemy wypełnić zobowiązanie wobec KNF dotyczące debiutu publicznego. Nie będę udzielać komentarzy, czy poprosimy o przesunięcie terminu — mówi Christof Dan, rzecznik RBI.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, wcześniejsze plany wydzielenia z Raiffeisen Polbanku portfela frankowego i odciążenia bilansu, by łatwiej było bank sprzedać, okazały się niewykonalne. Z ostatniej korespondencji banku z KNF wynika, że bank nie może sprzedać właścicielowikredytów frankowych poniżej jego wartości księgowej.
— KNF oczekuje, że inwestor wychodzący z Polski weźmie pełną odpowiedzialność za portfel kredytów frankowych. Odpowiedzialność wiąże się z ryzykiem i kosztami po stronie grupy, tym bardziej że zakup greckiego Polbanku był inwestycją RBI z Austrii, a nie Raiffeisen Bank Polska — mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Raiffeisen Polbank ma jeden z najpokaźniejszych portfeli frankowych na rynku o wartości 12 mld zł. Na dodatek jest to spuścizna po Raiffeisenie, który prowadził bardzo agresywną sprzedaż w latach 2007-08, kiedy kurs franka obniżył się do historycznych minimów.
— Korzystne dla banku byłoby wejście na GPW bez portfela frankowego. W obecnej sytuacji wyceniam go na zero. Dlatego odpowiednia alokacja kosztów będzie kluczowa dla wyceny banku — mówi Iza Rokicka z Ipopema Securities. Z naszych informacji wnika, że bank gotów jest pójść na giełdę, ale z bogactwem frankowego inwentarza.
— Można wyobrazić sobie scenariusz „technicznego” IPO, w ramach którego właściciel obejmuje pakiet akcji — mówi jeden z naszych rozmówców. Do debiutu mogłoby dojść w pierwszym półroczu.