19,4 mln zł wynoszą aktywa netto funduszu PZU Ochrony Majątku. To nie tylko niewiele w wartościach bezwzględnych, ale również w stosunku do aktywów TFI PZU - 0,1 proc. tego, czym firma ta zarządza w funduszach rynku kapitałowego. Trudno się zresztą dziwić. W latach 2015-2020 fundusz wypracowywał dla klientów 0,2-0,8 proc. zysku, co w czasach zdecydowanie wyższych stóp procentowych niż obecnie było nader skromnym wynikiem na tle innych funduszy dłużnych.
TFI PZU chciało tchnąć w swój produkt nowe życie, po tym jak w 2019 r. z polskiego rynku wypadło określenie “fundusze pieniężne”. Była to konsekwencja unijnego rozporządzenia, które zdefiniowało tę kategorię funduszy w skali całej Unii Europejskiej w sposób odmienny od polskiej nomenklatury, która miała charakter zwyczajowy, a nie sformalizowany.
Dariusz Lasek, wiceprezes TFI PZU od sierpnia 2019 r., ujawnia, że TFI PZU miało pomysł, by PZU Ochrony Majątku stał się właśnie funduszem pieniężnym w myśl unijnych przepisów. Złożyło nawet stosowne dokumenty w KNF, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
- Polskie rząd nie emituje bonów skarbowych. A jak nie ma bonów skarbowych, to stworzenie funduszu pieniężnego jest w praktyce niemożliwe. W związku z tym podjęliśmy ostatnio decyzję, że będzie to fundusz do zarządzania płynnością dla przedsiębiorstw. Będzie to oferta dla klientów, których interesuje stopa zwrotu nieco powyżej zera – informuje Dariusz Lasek.
Taniej już jest
Pierwsza zmiana dotknęła opłatę za zarządzanie. Z początkiem lutego 2021 r. została obniżona z 1 proc. do 0,2 proc. To mniej niż wyróżniający się pod tym względem Aviva Investors Stabilnego Dochodu, w którym wynosi ona 0,25 proc.
Z aktywów klientów TFI potrafią pokrywać koszty wynagrodzenia banku depozytariusza, prowadzenia rejestru uczestników przez agenta transferowego, prowadzenia ksiąg rachunkowych czy wynagrodzenie audytora. Po dodaniu tego typu składowych do opłaty za zarządzanie powstają koszty bieżące. W przypadku PZU Ochrony Majątku wynoszą one 0,4 proc. To wciąż więcej niż w Aviva Investors Stabilnego Dochodu (0,26 proc.), ale jego aktywa netto to około 600 mln zł, a część składowych kosztów bieżących ma charakter stały. Maleje więc ze wzrostem aktywów funduszu, a te w przypadku PZU Ochrony Majątku są na razie symboliczne.
Zresztą sama zmiana kwestii kosztowych to dopiero początek nowego oblicza produktu. Zmieni się jego strategia inwestycyjna.
- Zmiana opłaty za zarządzanie obowiązuje od 1 lutego 2021 r. Jeśli chodzi o politykę inwestycyjną, to przez najbliższe 3,5 miesiąca wszystko będzie po staremu. Zgodnie z przepisami zmiana strategii inwestycyjnej musi być bowiem ogłoszona i wchodzi w życie dopiero po trzech miesiącach od ogłoszenia – tłumaczy Dariusz Lasek.
Ciągle jeszcze fundusz może lokować w obligacje o terminie zapadalności nie dłuższym niż dwa lata, z czego 65 proc. musi być emitowana w złotych. W praktyce fundusz kupował polskie obligacje skarbowe wyceniane w złotych, amerykańskim dolarze i euro.
W nowym rozdaniu, duracja portfela – czyli średni ważony termin jego zapadalności – ma sięgać 3,5 roku. Limit inwestycji w walucie innej niż złoty ma być podniesiony do 50 proc., przy czym - tak jak dotychczas - ryzyko kursowe ma być w pełni zabezpieczone. Pojawi się też limit 35 proc. na obligacje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym, przy jednoczesnej wzmiance o tym, że 65 proc. portfela mają stanowić obligacje skarbowe (niekoniecznie polskie) lub gwarantowane przez państwa.
- Chcemy nieco otworzyć fundusz na zagranicę, ale nie po to, by zwiększyć ryzyko kredytowe czy ryzyko stopy procentowej, ale by miał super płynny portfel, przygotowany na nabycia i umorzenia o dużej wartości jednostkowej. Określenie emitenci korporacyjni ma zaś różne znaczenia. Do kategorii tej zalicza się papiery podmiotów quasi rządowych, jak PFR czy BGK, z gwarancjami skarbu państwa i bez, jak i tzw. obligacje śmieciowe. Akurat nasz fundusz nie będzie miał możliwości inwestowania w papiery korporacyjne o wysokim ryzyku kredytowym – podkreśla Dariusz Lasek.

Stopa zwrotu jak była
Nasz rozmówca zaznacza, że PZU Ochrony Majątku nie będzie pobierał opłat od wpłat i umorzeń. Według Dariusz Laska, przy takich stopach procentowych jak obecnie, powinien zarabiać dla klientów około 0,5 proc. rocznie, a więc z grubsza tyle, ile zarabiał przed zmianami, przy dużo wyższych stopach procentowych.
- Przedsiębiorstwa, które mają duże nadwyżki gotówki, płacą około 0,8 proc. kary za ich przechowywanie w bankach. Dla nich jakakolwiek stopa zwrotu powyżej zera oznacza już 0,8 proc. zysku – zaznacza Dariusz Lasek.
Minimalna wpłata do funduszu to obecnie 100 zł. Nie zapadła jeszcze decyzja o jej podniesieniu, by sprofilować fundusz pod klientów typowo korporacyjnych. Dariusz Lasek nie wyklucza jednak, że tak się stanie.
- Z punktu widzenia klienta korporacyjnego nie ma to wielkiego znaczenia, a dla klientów indywidualnych mamy fundusze, które będą dla nich lepszym rozwiązaniem – mówi wiceprezes TFI PZU.