Piotr Jan Dziewulski, prezes Stowarzyszenia Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych twierdzi, że Polakom potrzebna jest dodatkowa forma oszczędzania, aby otrzymywali przyzwoite emerytury. Państwo powinno ją wesprzeć ulgami podatkowymi.
- Joanna Wrześniewska (Polsat): Jest Pan pomysłodawcą utworzenia planów emerytalnych w trzecim filarze przez fundusze inwestycyjne. Czy Polacy będą zainteresowani dodatkowym oszczędzaniem na emeryturę?
- Piotr Jan Dziewulski (STFI): Informacje, które do nas napłynęły, świadczą o tym, że musimy zająć się sami swoimi emeryturami. Nie wchodząc w szczegóły, jedno jest pewne: emerytury z dwóch pierwszych filarów będą niskie i trzeba oszczędzać dodatkowo. Musi to być wsparte zachętami podatkowymi, bo ludzie są biedni i trzeba dać im impuls.
- Czy jednak ludzie w Polsce mają pieniądze, żeby jeszcze oszczędzać na dodatkową emeryturę?
- To nie jest do końca dodatkowa emerytura. Reforma emerytalna miała się składać z trzech filarów. Dwa zostały wykonane, a trzeci nie. Wydaje się, że świadomość, jak niska będzie ta emerytura, nie dotarła do wszystkich. Bez dodatkowego wysiłku i oszczędzania możemy się rozczarować.
- Ci, którzy mają pieniądze, i tak pewnie będą oszczędzać. Natomiast ci, którzy nie mają, mieć nie będą. Tak więc to nie jest takie oczywiste...
- To nie jest propozycja dla ludzi bogatych, bo oni zabezpieczają się w inny sposób. Tu chodzi o przeciętnego Kowalskiego, regularne oszczędzanie po 50, 100, 200 zł, gdzie ceną zachęty podatkowej byłby warunek, że nie wolno tych pieniędzy wyjąć przed 60. rokiem życia.
- A jeśli ktoś odkłada 50 zł miesięcznie i ma ulgę wysokości 19 proc., to wcale tak wiele nie oszczędza.
- Weźmy 25-latka, przed którym jest 40 lat oszczędzania, niech odkłada po 100 zł miesięcznie. Po 40 latach zbierze się poważna kwota. Jeśli ją rozbijemy na 5-10 lat na emeryturze, będzie to dodatkowy klocek do tych pierwszych dwóch filarów. To jest uzupełnienie, które może spowodować, że różnica między emeryturą, którą dostaniemy, a ostatnim wynagrodzeniem, zmniejszy się na korzyść przyszłego emeryta.
- Trzeci filar okazał się wielką klapą...
- Trzeci filar okazał się wielką klapą dlatego, że nie ma dodatkowego, indywidualnego oszczędzania. Na razie trzeci filar to tylko pracownicze programy emerytalne. Fundusze inwestycyjne w ramach tych programów są liderami, udowodniły, że potrafią to robić. Jednak to nie wystarcza. Oprócz grupowego oszczędzania w zakładach pracy, konieczne jest oszczędzanie indywidualne, dlatego, że polskie przedsiębiorstwa są biedne. Nie każdy pracodawca zdecyduje się dać 7 proc. od pensji i część zakładów jest w ogóle poza trzecim filarem.