Prestiżowy brytyjski tygodnik "The Economist" w najnowszym numerze wziął na warsztat temat imigracji i posiłkuje się polskimi przykładami. Tekst zatytułowany "Polski paradoks" zaczyna się od anegdoty z biblioteki publicznej w Corby, gdzie w sekcji książek w językach obcych połowę stanowią już publikacje polskie. Dekadę temu biblioteka nie mogłaby zaspokoić żadnego wschodnioeuropejskiego czytelnika.
"The Economist" podaje też szczegółowe dane statystyczne. Przypomina, że według spisu z 2011 r. na terenie Wielkiej Brytanii mieszka 579 tys. Polaków, czyli dziesięć razy więcej niż dekadę temu. Wielu przyjechało i wróciło do swojego kraju, bo od 2002 r. wydano na Wyspach prawie 1,2 mln numerów ubezpieczenia społecznego. W 2012 r. Polki urodziły ponad 21 tys. dzieci, a to więcej niż jakakolwiek inna grupa imigrantów.
Sprawa emigracji wraca na nowo, bo już od 1 stycznia swobodny dostęp do Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy będą mieli Bułgarzy i Rumunii. Premier David Cameron dyplomatycznie wspomina, że Wielka Brytania nie zobaczy powtórki "polskiej sytuacji", a jak wynika z przedstawionej przez "The Economist" tabeli, Bułgarzy i Rumunii przyciągają większe zainteresowanie - głownie we wrogim kontekście - brytyjskiej prasy niż Polacy kiedykolwiek.
Jak się jednak okazuje, nie taki Polak straszny, jak go malują.
Tygodnik opisując emigracyjną rzeczywistość na Wyspach stwierdza, że wbrew temu co mówią politycy, Polacy i imigranci z innych nowych państw członkowskich UE, są łatwo wchłaniani przez brytyjski rynek pracy. Poza tym są na Wyspach tolerowani, a nawet mile widziani.
Imigranci z Polski radzą sobie dobrze i są osobami przedsiębiorczymi - zakładają własne biznesy, nie tylko restauracje, ale nawet biura projektowe i agencje marketingowe. Niektórzy zbudowali piekarnie dostatecznie duże, by zaopatrywać supermarkety.
Co więcej, na terenach zamieszkiwanych przez imigrantów z krajów wschodniej Europy nie zanotowano wzrostu przestępczości, a przybysze rzadziej od Brytyjczyków korzystają ze służby zdrowia. "The Economist" przypomina także, że liczba bezrobotnych Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii wyniosła w 2011 r. mniej niż 20 tys.
