TOWARZYSTWA ZABIERAJĄ SIĘ ZA OSZUSTÓW

Bohun Izabella
opublikowano: 1999-03-03 00:00

TOWARZYSTWA ZABIERAJĄ SIĘ ZA OSZUSTÓW

Naciągacze ubezpieczeniowi upodobali sobie kradzieże samochodów

SPOSÓB NA OSZUSTÓW: Nasze towarzystwo ma kilkuletnie doświadczenie w walce z oszustami ubezpieczeniowymi. Ścigamy nie tylko naciągaczy, ale również nieuczciwych właścicieli warsztatów samochodowych, którzy zawyżają koszty napraw powypadkowych — komentuje Monika Sarnecka z Warty. fot. Tomasz Zieliński

MAMY SUKCESY: Mimo wielkości tego zjawiska mamy osiągnięcia. Odnotowaliśmy wzrost wykrywalności tych przestępstw przez zaostrzenie naszych procedur kontrolnych — zapewnia Adam Taukert z PZU SA. fot. Borys Skrzyński

ROZWÓJ KOSZTUJE: W Polsce przeważają ubezpieczenia majątkowe, dlatego towarzystwa powinny przygotować się na ryzyko wypłacania odszkodowań oszustom — twierdzi Czesław Prętki, starszy radca biura zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń. fot. Grzegorz Kawecki

Wzrasta liczba przestępstw ubezpieczeniowych. Wyłudzaniu odszkodowań sprzyja przede wszystkim niespójne prawo. Towarzystwa ubezpieczeniowe wraz z Polską Izbą Ubezpieczeń podejmują próbę nowelizacji ustawy o działalności ubezpieczeniowej, która umożliwiłaby powołanie tzw. policji ubezpieczeniowej oraz banku danych o ubezpieczeniach.

Z 54 działających w Polsce firm ubezpieczeniowych aż 31 oferuje ubezpieczenia majątkowe. Wszystkie szacują zgodnie, że największe i najliczniejsze wyłudzenia dotyczą wypadków i kradzieży ubezpieczonych samochodów. Ich zdaniem, stanowią one 10 proc. wszystkich wykrytych przestępstw ubezpieczeniowych.

Droga reform

Specjaliści reprezentujący największe polskie towarzystwa ubezpieczeniowe podkreślają, że należy powołać specjalne instytucje, które zmniejszyłyby skalę tego zjawiska. Ich zdaniem, dobrym pomysłem jest utworzenie policji ubezpieczeniowej, która zastąpiłaby kolegów z drogówki i innych służb policji.

— Bardzo często bywa tak, że policjanci odmawiają przyjazdu do zwykłej stłuczki. Przepisy nakazują im tylko przyjazdy do wypadków z rannymi lub zabitymi. Prawo powinno stwarzać warunki do tego, by każda kolizja mogła być fachowo opisana. Ułatwiłoby to życie uczciwym klientom firm ubezpieczeniowych i zabezpieczałoby nas przed oszustwem — tłumaczy Adam Taukert z PZU.

Innym postulatem towarzystw ubezpieczeniowych i Polskiej Izby Ubezpieczeń jest ujawnienie treści i stron umów ubezpieczeniowych. Do tej pory informacje te znane są tylko: sądom, stronom umowy, ubezpieczycielowi oraz organom ścigania, NIK i nadzorowi ubezpieczeniowemu.

— Idealnym rozwiązaniem byłoby utworzenie ogólnopolskiego banku danych, z którego każdy zainteresowany mógłby się dowiedzieć, ilu jest ubezpieczonych, kto i gdzie zawarł z nimi umowę. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza, że obecnie 70 proc. wszystkich kontraktów dotyczy ubezpieczeń majątkowych — twierdzi Czesław Prętki, starszy radca biura zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.

W środowisku ubezpieczycieli bardzo żywo komentuje się wprowadzenie nowych regulacji dotyczących zabezpieczania przed fałszowaniem dokumentów samochodowych oraz wprowadzenia centralnych rejestrów kierowców i pojazdów.

— Takie rozwiązania utrudniłyby sprzedaż skradzionych samochodów. Tym samym oszuści wyciągaliby od nas około 10 proc. mniej odszkodowań rocznie, ponieważ, wedle szacunków, tyle wynosi udział wyłudzeń w ogólnej kwocie wypłacanych odszkodowań. Poza tym uważam, że dobrym pomysłem jest propozycja wprowadzenia tzw. księgi pojazdu. Każdy potencjalny nabywca znalazłby w niej wszystkie dane dotyczące auta, jego poprzednich właścicieli, wymiany części czy ewentualnych kolizji — mówi Adam Taukert.

Brak paragrafów

Paradoksem prawnym jest to, że ani ustawa o działalności ubezpieczeniowej, ani nowy kodeks karny nie zawierają definicji oszustwa ubezpieczeniowego. Dlatego dla jednych jest ono powiększeniem skutków zdarzenia losowego przez podanie zawyżonych danych, dla innych zaś upozorowaniem szkody lub wypadku drogowego, którego w ogóle nie było. W opinii ubezpieczycieli, dopuszcza się świadome spowodowanie kolizji, która jest podstawą do wypłaty ubezpieczenia.

— Przestępstwo ubezpieczeniowe nie może być traktowane jako działanie na szkodę ubezpieczyciela. Z przepisów powinno jasno wynikać, co przez nie rozumie ustawodawca. Sądzę również, że musi powstać katalog kar, określonych nie tylko w prawie karnym, ale także w ubezpieczeniowym i cywilnym — komentuje Czesław Prętki.

Osobnym problemem jest podejście organów ścigania i sądów do przestępstw ubezpieczeniowych. Zdaniem ubezpieczycieli, instytucje te nie kwapią się do ścigania i sądzenia naciągaczy.

— Policja tłumaczy, że nie posiada odpowiednich środków technicznych i finansowych do łapania oszustów. Natomiast prokuratura wobec zatrzymanych zwykle umarza postępowanie ze względu na niewielką szkodliwość czynu. Jeżeli sprawa znajduje epilog w sądzie, ten nakazuje wypłatę odszkodowania nieuczciwemu klientowi, argumentując to płaceniem przez niego składek — mówi jeden z pracowników Polisy.

Na własną rękę

Towarzystwa ubezpieczeniowe próbują zabezpieczać się przed oszustami. Najczęściej tworzą własne komórki operacyjne, rzadziej wynajmują detektywów lub rzeczoznawców. Jednak ani jedno nie posiada np. specjalnych programów komputerowych do symulacji kolizji na podstawie opisu jej przebiegu i skutków.

— Już od dawna działa w naszych strukturach grupa operacyjna, składająca się głównie z rzeczoznawców samochodowych, ludzi pracujących kiedyś w kontroli policyjnej i specjalistów od audytu. Pracuje ona na potrzeby naszych dwudziestu sześciu oddziałów — tłumaczy Monika Sarnecka z Warty.

Jak zapewniają ubezpieczyciele, reszta sprowadza się do rutynowych kontroli właścicieli ubezpieczonych pojazdów, sprawdzania wystawianych dokumentów, a także właścicieli warsztatów samochodowych, którzy opisują charakter i koszt naprawy.

— Oprócz tego należy wyrobić sobie wiele dobrych kontaktów na granicach. Pomaga to, zwłaszcza gdy oszuści próbują wystąpić o odszkodowanie z Autocasco za wcześniej sprzedany samochód — informuje Monika Sarnecka.

Izabella Bohun