Wojna na słowa prowadzona przez Trumpa z Organizacją Krajów Eksportujących Ropę Naftową przerwała wielkie wahania cen w zeszłym roku, ponieważ szef amerykańskiego rządu naciskał na grupę, aby utrzymywała otwarte zawory, by pomóc konsumentom. Jego ostatnie apele nie są wyjątkiem i doprowadziły do zmniejszenia wcześniejszych zysków na tym surowcu. Notowania ropy spadły o 2,7 procent do 55,70 USD za baryłkę w Nowym Jorku, notując największą przecenę od dwóch tygodni.

Interwencja prezydenta USA ma miejsce po tym, jak ceny surowca wzrosły o około 23 procent w wyniku cięć w produkcji wśród członków OPEC i jej sojuszników. Były one następstwem m.in. zmniejszenia obaw o skutki gospodarcze wojny handlowej USA i Chin. Aprecjacja notowań ropy wynikała także z nałożenia przez Waszyngton sankcji na wenezuelskie dostawy surowca.
Obecna presja Trumpa ponownie stawia Arabię Saudyjską i resztę OPEC w trudnej sytuacji.
Możemy zobaczyć mniej agresywną postawę wobec cięć w dostawach ze strony Saudyjczyków - może to powstrzymać ich od głębszej redukcji wydobycia - powiedział Giovanni Staunovo, analityk w UBS Group w Zurychu. Dodaje jednak, że „…Arabia Saudyjska ma motywację, by doprowadzić do wzrostu cen ropy i zrealizować cięcia uzgodnione w grudniu, kiedy OPEC i jego partnerzy zgodzili się na usunięcie z rynku 1,2 mln baryłek dziennie”.