Karierę zawodową rozpoczęłam w Zakładach Radiowych im. Marcina Kasprzaka w Warszawie. Pracowałam jako konstruktor. Studiowałam mechanikę precyzyjną na Politechnice Warszawskiej, a wówczas wymagano odpracowania minimum trzech lat w fabryce. Trafiłam do pracowni magnetowidów. Chociaż był to bardzo ciekawy dział, zajmujący się bardzo nowoczesną wtedy technologią, to od początku czułam, że nie jest to miejsce dla mnie. Funkcjonowanie zakładu bardzo odbiegało od moich oczekiwań.
Firma działała nieefektywnie i wszystko wskazywało na jej rychły upadek, więc nie widziałam tam dużych szans rozwoju. We wcześniejszym niż po trzech latach opuszczeniu zakładu pomogło mi trochę szczęście. O zmianie pracy decydował w tamtym czasie tzw. arbitraż, podczas którego nowy i stary pracodawca musieli dojść do porozumienia. Ponieważ na sprawę nie stawił się pełnomocnik Kasprzaka, pełnomocnik ds. zatrudnienia wyraził zgodę na moje wcześniejsze odejście. Już wcześniej zaczęłam doskonalić język niemiecki, z którego zdałam egzamin przed komisją przy ówczesnym Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Ułatwiło mi to podjęcie pracy w Centrum Handlu Zagranicznego Labimex. Przepracowałam tam 10 lat.
Tuż po upadku komunizmu w 1990 r. zgłosiła się do mnie amerykańska firma Perkin Elmer z pytaniem, czy nie obejmę stanowiska menedżera biura jej oddziału w Polsce. Uznałam, że to dobra okazja do dalszego zawodowego rozwoju. Jednym z zadań w nowej spółce było prowadzenie rachunkowości, do czego nie byłam dobrze przygotowana.
Dodatkowo oddział miał pozostać małą, niefakturującą jednostką. Dlatego kiedy zobaczyłam w gazecie, że Bosch szuka osoby, która pokieruje jego polskim oddziałem, postanowiłam spróbować. Rekrutacja obejmowała prawie czterogodzinny egzamin i rozmowę kwalifikacyjną. Długo czekałam na wyniki, ale po trzech tygodniach dostałam zaproszenie na spotkanie z zarządem Boscha na Europę Wschodnią i zaraz po nim propozycję pracy. Budowałam polski oddział od zera. Początkowo mieliśmy około 300-metrowe biuro przy ul. Puławskiej w Warszawie.
Zastanawiałam się wtedy, czy uda się nam tę przestrzeń zapełnić. Po trzech miesiącach intensywnej pracy mieliśmy zespół, system informatyczny i pierwszy towar został wysłany do klienta. Moi ówcześni szefowie tak bardzo byli zadowoleni z tempa rozwoju, że po sześciu miesiącach dostałam 50-procentową podwyżkę. Przez kolejne lata pracowałam jako prokurent i dyrektor biura polskiej organizacji Boscha i razem z ówczesnym prezesemWalterem Eisenhardtem rozwijaliśmy firmę.
Od 2006 r. jestem prezeską Robert Bosch i reprezentantką firmy Bosch w Polsce. Gdyby jeszcze parę lat temu ktoś mnie zapytał, czy bycie kobietą było przeszkodą w karierze, to powiedziałabym, że nie. Od kiedy jednak zaczęłam działać w Kongresie Kobiet, zrozumiałam, że mimo wszystko płeć jest nadal pewnym ograniczeniem.
Prezesem Boscha w Polsce zostałam w 2006 r., ale faktycznie już znacznie wcześniej byłam gotowa na objęcie tego stanowiska. Tymczasem firma nadal delegowała na nie mężczyzn spoza Polski zgodnie z powszechnym przekonaniem, że mężczyzn awansuje się za potencjał, a kobiety za pracę.
Dzisiaj staram się zmieniać takie stereotypy także w swojej spółce. Zatrudniam wiele kobiet, chociaż oczywiście nie są to decyzje podyktowane jedynie płcią, ale również osiągnięciami i kwalifikacjami. W firmie nie brakuje menedżerskich stanowisk zajmowanych przez mężczyzn. Jako prezes zdałam sobie sprawę, że daje mi to nie tylko możliwość inicjowania zmian w firmie, ale także w jej otoczeniu. Dlatego od kilku lat aktywnie działam również na rzecz polskiej edukacji, zwłaszcza w sprawie przywrócenia prestiżu i promocji szkolnictwa zawodowego i technicznego, które niesłusznie zmarginalizowano. Młodym ludziom, którzy stawiają pierwsze kroki w zawodowej karierze, radzę przede wszystkim odnaleźć własną drogę w życiu, co nie zawsze wiąże się z wybranym kierunkiem studiów.
Sama nie wykonuję wyuczonego zawodu, ale wykształcenie pomogło mi znaleźć się tu, gdzie teraz jestem. W tych poszukiwaniach bardzo ważna jest rola nauczycieli. To dzięki mojej nauczycielce fizyki, która zachęciła mnie do studiów na politechnice, wybrałam kierunek inżynierski. Gdyby jednak polonistka zasugerowała mi studia humanistyczne, to myślę, że poszłabym tą drogą. Tym, którzy nie mają tego szczęścia, radzę po prostu pytać i szukać odpowiedniego mentora — wbrew pozorom jest wielu ludzi, którzy chętnie wesprą młode osoby. Trzeba również wykorzystywać nadarzające się w życiu okazje, wziąć karierę w swoje ręce i nie czekać na to, co przyniesie przyszłość.
Robert Bosch
Grupa Bosch jest czołowym na świecie dostawcą technologii i usług. W Polsce spółka działa od 1992 r. Na koniec 2015 r. zatrudniała w kraju 4,6 tys. osób, a jej obrót przekroczył 1,1 mld euro.