Władze podniosły minimalną płacę netto do 17 002 lirów (578 USD), co zdaniem Goldman Sachs i Morgan Stanley może zmusić bank centralny do dalszego zacieśniania polityki pieniężnej. Ponad jedna trzecia tureckiej siły roboczej otrzymuje najniższą stawkę.
W tym tygodniu lira spadła i w czwartek osiągnęła poziom nieco poniżej 30 za dolara. Rentowność tureckich dwuletnich obligacji skarbowych z kolei wzrosła o 120 punktów bazowych.
Władze monetarne Turcji od czerwca praktykują jastrzębią politykę monetarną. Drastyczne podwyżki stóp procentowych - od 8,5 proc. do 42,5 proc. obecnie - przyciągnęły z powrotem zagranicznych inwestorów, których przez lata odstraszały niekonwencjonalne metody preferowane przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Bank centralny obecnie prognozuje, że inflacja w tym roku osiągnie 65 proc. Szczyt ma nastąpić w maju na poziomie 70 proc. Szefowa instytucji Hafize Gaye Erkan zapowiada, że w kolejnych prognozach pod uwagę będą brane skutki podwyżek płacy minimalnej.
Wielu ekspertów twierdzi, że jeśli inflacja spowolni w 2024 r., tureckie obligacje mogą okazać się korzystną inwestycją, jak zauważył Bloomberg. Inwestorzy zagraniczni nie ufają jednak Erdoganowi i obawiają się, że kontrowersyjny polityk może znienacka zmienić obecne władze monetarne.