Liczba przyjeżdżających do Polski turystów nieznacznie spada. Polacy też rzadziej wyjeżdżają za granicę, ale za to więcej podróżują po kraju — wynika z danych Polskiej Organizacji Turystycznej.
Sytuacja w polskiej turystyce jest... nie najgorsza. W pierwszym półroczu przyjechało do naszego kraju 6,2 mln turystów zagranicznych, czyli około 2 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2002 r. Nieznaczne wzrosty zanotowały np. Hiszpania, Niemcy i Włochy, natomiast w Grecji turystów było o 30 proc. mniej, a we Francji 15,2 proc.
— Organizacje turystyczne Węgier, Czech i Słowacji również informują o spadku rzędu 15 proc. — mówi Andrzej Kozłowski, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej (POT).
Czesi wydają na turystykę pięcio-, a Węgrzy trzynastokrotnie więcej niż Polacy. W tym roku budżet promocyjny POT wynosi 30,3 mln zł. Czesi dysponują 40 mln EUR (175 mln zł), a Węgrzy 86 mln EUR (380 mln zł). Rząd Węgier, by przeciwdziałać spadkowi zainteresowania zagranicznych turystów, przeznaczył niedawno dodatkowe 500 tys. EUR (2,2 mln zł) na trzytygodniową kampanię reklamową w pięciu kanałach telewizyjnych.
Do stagnacji w turystyce przyczyniła się m.in. recesja gospodarcza. W Niemczech, z których przyjeżdża do Polski 60 proc. turystów, sprzedano zaledwie 10 proc. ofert wyjazdów do Turcji. POT wskazuje też na wciąż wysokie ceny biletów lotniczych.
— Transport stanowi 40 proc. ceny wyjazdu, więc bardzo tracimy na konkurencyjności — podkreśla Andrzej Kozłowski.
Także pobyt w Polsce jest kosztowny: hotele czterogwiazdkowe mamy najdroższe w regionie.
Mniej jeżdżą za granicę też nasi rodacy.
— Wyjechało z Polski 2,5 mln osób, czyli o 28 proc. mniej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku. Jednak liczba Polaków, którzy albo wyjechali za granicę, albo wybrali turystykę krajową, wzrosła o 8,8 proc. — podkreśla Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki.