Tylko Warszawa i Londyn dają nadzieje na zyski z giełdy

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-01-20 20:00

Rynku amerykańskiego lepiej się wystrzegać. Najbezpieczniej szukać zysku na GPW, uważają eksperci iWealth.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są argumenty za hossą na GPW i w Londynie,
  • dlaczego eksperci nie polecają akcji amerykańskich,
  • co specjaliści myślą o inwestycji w złoto,
  • czy rekomendują inwestycje w obligacje.

Świat wchodzi w nowy cykl koniunkturalny – uważają Grzegorz Chłopek i Jacek Maleszewski z firmy iWealth, zajmującej się doradztwem w zakresie funduszy inwestycyjnych. Zaznaczają jednak, że o ile zwykle początek nowego cyklu wiązał się z niskimi cenami akcji, o tyle obecnie wyceny są wysokie. Niskie stopy procentowe sprawiają bowiem, że dla akcji nie ma alternatywy.

Po analizie wskaźnika cena/wartość księgowa Grzegorz Chłopek, dyrektor zarządzający iWealth, doszedł do wniosku, że spośród dziesięciu rynków tylko zagregowaną wycenę spółek z londyńskiego indeksu FTSE 100 oraz warszawskiego WIG można było uznać za atrakcyjną 8 stycznia 2021 r. Indeksy Stanów Zjednoczonych (S&P 500), Kanady (S&P TSX), strefy euro jako całości (MSCI EMU), Szwajcarii (SMI), Japonii (Topix), Australii (ASX 300), rynków rozwiniętych i wschodzących jako całości (MSCI World i MSCI Emerging Markets) są drogie, gdyż zagregowany wskaźnik cena/wartość księgowa wchodzących w ich skład spółek przekracza wieloletnią medianę.

Najbardziej jest to widoczne w przypadku S&P 500. 8 stycznia 2021 r. musiałby on być o 35 proc. niżej, by wskaźnik cena/wartość księgowa dla amerykańskich spółek osiągnął poziom, w którym równo połowa odczytów tego wskaźnika była powyżej i poniżej średniej.

Zdaniem Grzegorza Chłopka zwiększa to ryzyko korekty na amerykańskim rynku, który pod względem wskaźnika cena/wartość księgowa jest najwyżej w 19-letnim, analizowanym przez niego, okresie.

- W którymś momencie wahania mogą się pojawić i właśnie z uwagi na to, że wyceny są bardzo wysokie wahania będą się zdarzały coraz częściej. Niestety, obecnie największymi inwestorami na świecie stały się ETF-y, które odwzorowują indeks, a spośród czterech największych ETF-ów trzy inwestują właśnie w S&P 500. Jeśli więc coś się negatywnego zacznie dziać, ludzie będą z tego bardzo popularnego sposobu inwestowania wycofywali pieniądze, a to jeszcze pogłębi i przyspieszy wahania. Spodziewamy się, że wahania będą bardzo, bardzo duże w tym roku – komentuje Grzegorz Chłopek.

Choroba i kaszel

Zgoła inaczej przedstawia się sytuacja obciążonego brexitem londyńskiego FTSE 100 i swojskiego WIG. Pierwszy by powrócić do mediany wskaźnika cena/wartość księgowa musiałby być wyżej o 4 proc., drugi - o 14 proc. Oznacza to, że zagregowana wycena spółek z tych indeksów w stosunku do ich wartości księgowej jest poniżej wieloletniej średniej.

Grzegorz Chłopek zastrzega jednak, że gdyby polski sektor bankowy przystał na propozycję KNF dotyczącą systemowego uregulowania kwestii kredytów frankowych, liczony w ten sposób potencjał wzrostowy indeksu WIG spadłby do 8 proc. - co i tak daje największy potencjał wzrostu ze wszystkich analizowanych przez Grzegorza Chłopka indeksów.

- Jeżeli koszt rozwiązania problemy kredytów frankowych wedle propozycji KNF, który jest szacowany na około 30 mld zł, byłby pokryty przez banki, zmniejszyłaby się o taką kwotę wartość księgowa banków – wyjaśnia Grzegorz Chłopek.

Zwraca jednak uwagę, że mimo względnej taniości warszawskiej giełdy nie można jej rozpatrywać w oderwaniu od największych rynków finansowych.

- Jeżeli Stany Zjednoczone zachorują, my będziemy co najmniej kaszleć – podkreśla Grzegorz Chłopek.

Dodaje, że nie wie czy spadki na amerykańskich giełdach zaczną się już z obecnych czy jednak wyższych poziomów, ale po prostu zaleca ostrożność, gdyż od 2009 r. rynek amerykański rośnie szybciej od budowy wartości i wypłat dywidend przez tamtejsze spółki.

Korporacyjne zamiast skarbowych

Specjaliści z iWealth optymistyczniej za to patrzą na złoto. Uważają, że niebawem ponownie zacznie rosnąć, wchodząc z przedłużającej się korekty.

- Nie przewidujemy konkretnych poziomów cen złota. To nie ma sensu. O ile bowiem złoto jest skorelowane z oczekiwaniami inflacyjnymi, to już wzrost ceny złota odbiega od inflacji. Przez ostatnie 20 lat złoto z grubsza rosło średnio ponad 10 proc. rocznie, a inflacja taka nie była – mówi Jacek Maleszewski, dyrektor zespołu doradztwa iWealth.

Jeśli chodzi o rynek długu, to iWealth zaleca ostrożność względem polskich 10-letnich obligacji skarbowych.

- Rentowności obligacji 10-letnich mogą urosnąć. Zwłaszcza w drugiej połowie roku. Wskutek czego zalecamy zmniejszenie udziału w portfelach obligacji o dłuższym terminie zapadalności na rzecz obligacji emitowanych przez dobrych emitentów korporacyjnych. Dobrych, tzn. duże przedsiębiorstwa, które raczej nie powinny zbankrutować – dodaje Grzegorz Chłopek.

Zdjęcie: Będzie się działo: Korekt będzie więcej w tym roku i będą o wiele silniejsze niż w ubiegłych latach – uważa Grzegorz Chłopek, dyrektor zarządzający iWealth.

Będzie się działo:
Będzie się działo:
Korekt będzie więcej w tym roku i będą o wiele silniejsze niż w ubiegłych latach – uważa Grzegorz Chłopek, dyrektor zarządzający iWealth.
Marek Wiśniewski

Jeśli chodzi o rynek długu to iWealth zaleca ostrożność względem polskich 10-letnich obligacji skarbowych.

- Rentowności obligacji 10-letnich mogą urosnąć. Zwłaszcza w drugiej połowie roku. Wskutek czego zalecamy zmniejszenie udziału w portfelach obligacji o dłuższym terminie zapadalności na rzecz obligacji emitowanych przez dobrych emitentów korporacyjnych. Dobrych, tzn. duże przedsiębiorstwa, które raczej nie powinny zbankrutować – dodaje Grzegorz Chłopek.