Jeszcze w 2023 r. notowana na GPW ukraińska spółka IMC zapowiadała inwestycje o wartości 233 mln USD do 2033 r. Na razie zainwestowała około 55 mln USD w odnowienie parku maszyn rolniczych, nowe wagony i ciężarówki do transportu zboża, obiekty infrastrukturalne oraz nowoczesny, wysokotechnologiczny sprzęt dla elewatorów. Obecnie Oleksandr Wierżihowskij, dyrektor generalny spółki, mówi o inwestycjach na poziomie około 150 mln USD w ciągu następnej dekady.
Priorytety pozostają takie same. Ukraińska grupa realizuje strategię Smart Green, która łączy cele efektywnościowe z przygotowaniem do przyszłej integracji z rynkiem unijnym, gdzie wymagania dotyczące zrównoważonej produkcji są znacznie wyższe niż w Ukrainie.
Nowe technologie na polach
IMC modernizuje flotę maszyn, inwestuje w fotowoltaikę, zmniejsza zużycie gazu ziemnego, ogranicza orkę i emisję gazów cieplarnianych. Jak podkreśla Oleksandr Wierżihowskij, każdy projekt — od elewatorów po suszarnie — musi dziś spełniać surowsze standardy środowiskowe.
— W zeszłym roku wyposażyliśmy wszystkie nasze regionalne stacje zbożowe w instalacje fotowoltaiczne i magazyny energii. To nie tylko krok w stronę zrównoważonego rozwoju, ale też praktyczne zabezpieczenie przed przerwami w dostawach prądu, które w Ukrainie zdarzają się często. Dzięki temu nasze elewatory są częściowo samowystarczalne energetycznie i mogą pracować nawet przy ograniczonym zasilaniu — mówi menedżer.
Spółka testuje też alternatywę dla tradycyjnych środków ochrony roślin. Część herbicydów dopuszczonych w Ukrainie nie spełnia już norm unijnych, dlatego IMC stopniowo przechodzi na rozwiązania zgodne ze standardami UE.
Cyfrowe rolnictwo w praktyce
Firma w coraz większym stopniu łączy tradycyjne metody uprawy z cyfrowymi narzędziami — telemetrią, dronami i sztuczną inteligencją.
— Rozwijamy własne systemy oparte na AI, które codziennie analizują sytuację na rynkach i prognozują ceny zbóż. Kolejnym etapem będzie automatyczne przetwarzanie danych z sensorów i telemetryki, aby system sam rekomendował decyzje operacyjne — mówi Oleksandr Wierżihowskij.
W uprawach coraz większą rolę odgrywają drony wykorzystywane do oprysków, nawożenia i monitoringu pól. IMC obsługuje w ten sposób już kilkadziesiąt tysięcy hektarów rocznie, korzystając z usług wyspecjalizowanych operatorów.
Lepszy zysk mimo spadku przychodów
Ekologiczno-technologiczna transformacja nie odbywa się kosztem wyników. Co prawda w pierwszym półroczu 2025 przychody IMC spadły o 22 proc., do 83,95 mln USD, ale EBITDA wzrosła o 72 proc., do 64,7 mln USD, a zysk netto o 139 proc., do 51,4 mln USD. Jednocześnie spółka zredukowała zadłużenie o 10 proc., do 21,1 mln USD.
Spadek przychodów w pierwszej połowie roku wynikał z faktu, że zdecydowana większość sprzedaży IMC pochodziła z kukurydzy, która odpowiadała w tym okresie za 97,8 proc. obrotów. W ubiegłym roku spółka sprzedawała zbiory, które pozostały w elewatorach z poprzednich sezonów. Gromadzenie zapasów było konsekwencją problemów z funkcjonowaniem portów na Morzu Czarnym spowodowanych rosyjską agresją. Dzięki temu w 2024 r. spółka osiągnęła rekordowy poziom sprzedaży, o 41 proc. wyższy niż rok wcześniej. Na początku 2025 r. jej zapasy były już znacznie mniejsze. Mniejsza dostępność surowca przełożyła się na niższe przychody, choć produkcja i plony pozostają na bardzo wysokim poziomie.
— Kluczowym czynnikiem stojącym za naszym wynikiem były ceny. W pierwszej połowie roku utrzymywały się znacząco powyżej poziomów z poprzedniego sezonu — tłumaczy prezes IMC.
Podkreśla, że średnie ważone ceny kukurydzy wzrosły w pierwszym półroczu o 45 proc., do 213 USD za tonę, ceny pszenicy o 38 proc., do 227 USD, a ceny słonecznika o 83 proc., do 609 USD.
Ostrożny optymizm na 2026 rok
W drugiej połowie 2025 r. IMC liczy na utrzymanie solidnych wyników. Szef spółki podkreśla, że warunki rynkowe pozostają sprzyjające — ceny zbóż utrzymują się na wysokim poziomie, a eksport przez porty Morza Czarnego przebiega bez większych zakłóceń.
— Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, spodziewamy się, że druga połowa roku przyniesie równie dobre rezultaty — mówi prezes IMC.
Oleksandr Wierżihowskij uważa, że najtrudniejszy okres — gwałtowny wzrost kosztów i paraliż eksportu po wybuchu wojny — firma ma już za sobą. Nadal jednak wyzwaniem pozostają wysokie ceny paliw, niepewność logistyczna i ryzyko wynikające z działań wojennych.
— Działamy w regionach położonych blisko granicy z Rosją, dlatego bezpieczeństwo ludzi jest dla nas priorytetem. We wszystkich gospodarstwach mamy przygotowane schrony, a maszyny i paliwo są rozlokowane w różnych miejscach, by ograniczyć ryzyko strat. To dziś oczywiste zasady, które pozwalają nam utrzymać ciągłość pracy — podkreśla menedżer.
Według niego ukraiński sektor rolny wchodzi w fazę umiarkowanego wzrostu.
Wzrost na razie bez przejęć
IMC stawia na rozwój organiczny. Do 2032 r. nie planuje dużych przejęć, koncentrując się na zwiększaniu efektywności aktywów. Jeszcze dwa lata temu Alex Lissitsa, ówczesny prezes spółki, podkreślał, że ważnym elementem programu inwestycyjnego będzie zakup ziemi uprawnej, którą IMC w większości dzierżawi. Reforma rolna, która od 2021 r. umożliwia prywatny obrót gruntami w Ukrainie, dawała nadzieję na szybki wzrost wartości ziemi i stopniowe przejście z dzierżawy do własności. Teraz spółka podchodzi do tego ostrożniej. Oleksandr Wierżihowskij podkreśla, że rynek ziemi wciąż jest ograniczony, a dla IMC kluczowe są stabilność i bezpieczeństwo użytkowania gruntów, a nie ich posiadanie na własność.
— Nasza strategia opiera się na długoterminowych dzierżawach i w najbliższym czasie nie zamierzamy tego zmieniać. Kupujemy ziemię jedynie okazjonalnie — wtedy, gdy właściciel chce sprzedać, a działka ma dla nas duże znaczenie operacyjne. Podstawą jest bezpieczeństwo użytkowania — ponad 80 proc. umów obowiązuje co najmniej do 2036 r., a część nawet do 2040 r. — mówi prezes IMC.
Atrakcyjne ceny ziemi, ale podaż ograniczona
W regionach, w których działa spółka — głównie na północy Ukrainy — ceny ziemi rolnej utrzymują się na poziomie 1–1,5 tys. USD za hektar, co wciąż stanowi atrakcyjną wycenę w relacji do potencjału produkcyjnego. Prezes zastrzega jednak, że IMC nie prowadzi masowych zakupów gruntów, bo ich dostępność na rynku jest ograniczona — rocznie na sprzedaż trafia zaledwie 1–3 proc. areału.
— Widzimy okazje inwestycyjne, ale traktujemy je jako uzupełnienie działalności, a nie jej podstawę. Najważniejsze dla nas jest utrzymanie stabilnej bazy gruntów i dalsze zwiększanie efektywności produkcji — podkreśla Oleksandr Wierżihowskij.
W bieżącym sezonie perspektywy dla notowań surowców rolnych pozostają pod negatywną presją wzrostu podaży. W październiku Międzynarodowa Rada Zbożowa już po raz kolejny podniosła prognozę światowych zbiorów pszenicy w roku gospodarczym 2025/26. Już obecny poziom jest o 3 proc. wyższy niż rok wcześniej. Co więcej, rada utrzymała założenie, że popyt będzie rósł wolniej niż podaż. W rezultacie po raz pierwszy od kilku lat łączne globalne zużycie ma być niższe niż zbiory.
W przypadku kukurydzy światowe zbiory pozostawiła na wysokim poziomie z poprzedniej projekcji, co oznacza wzrost o 5 proc. w relacji rocznej. Rynek znajduje się pod wpływem m.in. wysokich zbiorów w USA, które są największym eksporterem kukurydzy na świecie. Te czynniki obniżają obecnie notowania, ale też ograniczają potencjał do ich wzrostu w kolejnych kwartałach bieżącego sezonu.
Podobnie wygląda sytuacja na rynku roślin oleistych. Łączna produkcja na świecie ma być wyższa o 2 proc. w relacji rocznej głównie pod wpływem dobrych perspektyw dla soi. Poprawiły się również perspektywy podażowe dla rzepaku w UE — Komisja Europejska oczekuje o 19 proc. wyższej produkcji niż rok wcześniej. Lepsza dostępność ziarna ogranicza przestrzeń dla sezonowego wzrostu notowań.
Z problemem nadpodaży mierzą się również producenci ziemniaka, choć tu problem ma charakter bardziej lokalny, ograniczony do UE, w tym Polski. Według szacunków tegoroczne krajowe zbiory są wyższe o 15 proc. niż rok wcześniej. Wzrost jest notowany również w innych krajach UE. Efektem jest presja na spadek cen.
