Lotnicza pętla przy okazji była medialnym potwierdzeniem, że w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego służą już wierchuszce państwa druga i trzecia z zakupionych maszyn B-737 o numerach taktycznych 0111 i 0112. W wyprawach dalekich naturalnie wymagają międzylądowań, ale przy spiętrzeniu celów władców zapewniają im manewrowość.
Lejtmotywem wizyt prezydenta zarówno w UE, jak też w NATO była jedność Europy i generalnie Zachodu. W tym kontekście dla brukselskich gospodarzy dosyć szokująca stała się okoliczność, że Andrzej Duda złamał amerykańsko-unijną solidarność i karnie stawił się na otwarcie igrzysk na zew Xi Jinpinga. Akurat spośród głów państw UE/NATO nie był łamistrajkiem jedynym, dotarł do Pekinu także pełniący funkcję czysto dekoracyjną Henryk z Burbonów, wielki książę Luksemburga. Notabene na igrzyskach przebywa również Albert II Grimaldi, książę Monako, ale jako członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – chociaż do zbiorowego zdjęcia z szefem Komunistycznej Partii Chin oczywiście także się ustawił i na bankiecie dla goszczonych władców zasiadł.
Dla Ursuli von der Leyen oraz Charlesa Michela bezpośrednie rozmowy z Andrzejem Duda naturalnie były interesujące. Zgodnie z podziałem kompetencji zarówno partnerem Komisji Europejskiej, jak też uczestnikiem szczytów Rady Europejskiej na stałe jest oczywiście prezes Rady Ministrów, tylko z rzadka trafia się w unijnych progach prezydent RP. W poniedziałek najważniejszym, osobistym wręcz celem Andrzeja Dudy stało się zareklamowanie wniesionego do Sejmu tuż przed wylotem do Pekinu, czyli jeszcze gorącego projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym (SN). Podstawowa zmiana miałaby dotyczyć zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej SN, którą zastąpiłaby Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Prezydent liczy, że dzięki temu może uda się przełamać sprzeciw KE i wreszcie wyrwać z unijnego programu należną nam niemałą kasę z zablokowanego Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Widocznie uznał, że szkodliwe kunktatorstwo i bezdecyzyjność rządu prowadzi do trwałej utraty tych pieniędzy, które w ogóle nie zostały uwzględnione w naszym budżecie 2022.

Wobec dotychczasowych praktyk Andrzeja Dudy taka zagrywka zdumiewa. Ze względów taktycznych prezydent unika wypowiadania się w kraju na temat ustaw w fazie ich procedowania w parlamencie, oczekując na finalne wersje przedkładane do podpisu. Tymczasem własny projekt promuje na forum unijnym, chociaż nie uzyskał on jeszcze numeru druku i dopiero skierowany został do opinii sejmowych legislatorów. Politycznie natomiast został od pierwszych godzin zdyskwalifikowany przez ministra Zbigniew Ziobrę, konkretnie ustami jego pomocnika Marcina Warchoła. Publicznie wypunktowano wady projektu: niczego nie rozwiązuje, nie zaspokaja żądań instytucji UE i wprowadza chaos. Ministerstwo Sprawiedliwości stwierdziło także, że projekt nie był z nim w ogóle konsultowany, czego prezydent oczywiście robić nie musi. W każdym razie między wierszami minister oznajmił, że projekt nie otrzyma głosów Solidarnej Polski. Być może zatem Andrzej Duda liczy, że ustawa przejdzie bez łaski Zbigniewa Ziobry, jeśli uda się do niej przekonać część opozycji. Ale to naprawdę melodia dalekiej przyszłości. Instytucje UE poczekają na wersję finalną i wtedy się zastanowią, czy takiej właśnie naprawy stanu polskiej praworządności się domagały.