Unia przedłuża cła na nawozy z Rosji

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-07-15 00:00

Rusza walka o europejskie cła na rosyjskie nawozy. Będzie zażarta i może rozlać się na inne sektory.

Komisja Europejska wszczęła w piątek „przegląd wygaśnięcia środków antydumpingowych mających zastosowanie do przywozu azotanu amonu pochodzącego z Rosji”. Oznacza to przegląd ceł na rosyjską saletrę amonową, którą kupują europejscy producenci nawozów, w tym polska Grupa Azoty, drugi co do wielkości producent nawozów w Europie. Planowo, cła wygasną 13 lipca, ale wszczęcie przeglądu wydłuża je do czasu jego zakończenia. A to zwykle zajmuje kilkanaście miesięcy. To daje europejskim firmom nawozowym kilkanaście miesięcy pozornego spokoju. Pozornego, bo wypełnionego negocjacjami.

— Utrzymanie ceł, choćby tymczasowe, to istotna i dobra informacja dla Grupy Azoty. Producenci nawozów i tak borykają się ze spadkiem cen, więc utrata części rynku na rzecz wschodnich tańszych konkurentów byłaby dodatkową komplikacją. O tym, czym skończy się przegląd, zadecyduje polityka, trudno tu na razie cokolwiek przewidywać — komentuje Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku. Azoty się cieszą.

— Wszczęciu postępowania to dobra decyzja dla przemysłu.Przecież mamy tu do czynienia z dumpingiem, który wynika ze stosowania przez Rosjan polityki podwójnych cen gazu: niskich — dla rosyjskich producentów nawozów, a wysokich — dla producentów z Europy — podkreśla Hubert Kamola, dyrektor korporacyjny segmentu nawozowego w Grupie Azoty. W Rosji płaci się 3,5 USD, a w Europie nawet 12 USD za 1 mln BTU. A gaz stanowi nawet 70 proc. kosztów produkcji saletry amonowej.

— Efekt jest taki, że rosyjskie fabryki zyskują przewagę kosztową, ale też inwestycyjną. Stać je na ekspansję w Europie: rosyjski Eurochem kupił już aktywa BASF, a Acron ma apetyt na Grupę Azoty — mówi Hubert Kamola.

Trudno przewidzieć efekt przeglądu. Azoty rekomendują utrzymanie ceł na obecnym poziomie 47,07 EUR/t. Chcą, żeby chroniły branżę, która w skali europejskiej generuje 10 mld EUR przychodów, wydaje 630 mln EUR na inwestycje, zatrudnia 16,5 tys. ludzi w fabrykach, a pięć razy więcej — w usługach powiązanych.

— Przed rosyjską saletrą amonową chroni się również Australia i USA, też za pomocą ceł antydumpingowych — podkreśla Hubert Kamola. Są jednak i obawy co do wyniku przeglądu.

— To wielka niewiadoma. Rosja bardzo ostro żąda zdjęcia ceł, a siła rosyjskich producentów ostatnio wzrosła. Mogą przekonywać, że i tak mają już zakłady w Europie — uważa Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

Jego zdaniem zniesienie ceł jest szczególnie istotne dla Polski i Niemiec, bo to najbliższe Rosji rynki. Jego zdaniem, brak ceł zaowocowałby tylko niewielkim importem ze Wschodu, ale za to znaczącym spadkiem cen nawozów. Polskie firmy musiałyby się mocniej wziąć za szukanie zbytu na rynkach zagranicznych. Dlatego walka o cła nie dość, że będzie zażarta, to jeszcze może się rozlać na inne pola.

— Strona rosyjska chętnie sięga po groźbę postawienia sprawy ceł na saletrę na forum Światowej Organizacji Handlu (WTO) — przypomina Tomasz Zieliński. Do WTO trafił już inny spór. Unia wniosła sprawę w związku z pobieraną przez Rosjan opłatą recyklingową od importowanych aut. Pomysłów na kolejne wnioski jest mnóstwo.

— Rosja, wstępując do WTO, zobowiązała się do liberalizacji polityki dotyczącej cen gazu (zniesienie systemu podwójnych cen — red.). I nie widać efektów. Tematów do rozmów handlowych z Rosją jest więcej: samochody, drewno, potas, fosfor — wylicza Hubert Kamola.