System logistyczny w zagranicznych misjach wojskowych – to jeden z tematów forum „Polska Logistyka 2010”, zorganizowanego przez „Puls Biznesu”.

- Logistyka wojskowa różni się od cywilnej tym, że jej głównym celem jest wykonanie zadania, a nie optymalizacja czy minimalizacja kosztów – mówi gen. bryg. Roman Klecha, szef logistyki inspektoratu wsparcia Sił Zbrojnych RP.
W armiach NATO przenosi się część procesów logistycznych (np. dostaw żywności, paliwa, obsługa prawna, serwis sprzętu) do wyspecjalizowanych firm cywilnych. W trakcie misji w Czadzie Wojsko Polskie korzystało z usług francuskich firm: Daher International i Economat Des Armes. Wśród zagranicznych firm logistycznych współpracujących z armiami różnych krajów są także holenderska Supreme Foodservice, duńska Danish Camp Supply czy amerykańska Kellog Brown & Root, która od wielu lat podpisuje z wojskiem milionowe kontrakty, głównie na dostawę żywności.
Jednak trendy te trudno przenieść na nasze podwórko. Armia nie podpisała dotąd żadnej umowy z polską firmą na przeniesienie części logistyki w cywilne ręce. Najważniejszy powód: pieniądze.
Gen. Roman Klecha mówi, że kwoty, jakich żądają firmy, znacznie przekraczają możliwości budżetowe armii. Dlatego wojsko pozostało przy tym, co może zorganizować na własną rękę.
- Oczywiście pieniądze nie są jedynym problemem. Czasem zwyczajnie brakuje rzetelności czy wzajemnego zaufania – dodaje gen. Klecha.
Jednak wojsko nie rezygnuje z poszukiwania chętnych do współpracy.
- Obecnie szukamy firmy, która zajęłaby się obsługą żywieniową. Mamy też sporo obiektów, które są potrzebne na czas wojny. Teraz, w czasie pokoju, stoją puste, a firma mogłaby z nich korzystać... – mówi Roman Klecha