Z początkiem 2024 r. zmieniły się zasady rozliczeń podatkowych klientów funduszy inwestycyjnych. Zyski i straty ze zbycia jednostek subfunduszy można już bilansować nie tylko w ramach tego samego funduszu parasolowego, ale także między różnymi funduszami, nawet jeśli prowadzą je różne TFI. Można je także kompensować podatkowo z inwestycjami w akcje czy też operacjami na foreksie. By było to wykonalne, od początku 2024 r. TFI nie potrącają 19-procentowego podatku, wypłacając pieniądze klientom, którzy zarobili na inwestycjach w fundusze. W 2025 r. klienci TFI po raz pierwszy muszą podatek za rok poprzedni – czyli pierwszy obowiązywania nowych zasad - rozliczyć i opłacić samemu. Jest na to czas do końca kwietnia, przy czym do końca lutego krajowe TFI wyślą informacje PIT-8C. Na ich podstawie wypełnia się PIT-38, który z kolei składa się w urzędzie skarbowym.
Mimo formalności, które spadły na klientów funduszy, nowy model kompensacji zysków i strat z inwestycji można uznać za korzystny dla większości klientów TFI. W beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu.
Przed 2024 r. opodatkowanie zysków z funduszy inwestycyjnych prowadzonych przez polskie TFI było opisane w art. 30a ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Mowa w nim o zryczałtowanym podatku. Wraz z wprowadzeniem możliwości kompensacji zysków i strat między różnymi funduszami oraz inwestycjami niefunduszowymi kwestię opodatkowania funduszy przesunięto do art. 30b. Dotychczas dotyczył on m.in. instrumentów giełdowych. W art. 30b mowa zaś po prostu o podatku, bez słowa zryczałtowany. Zarówno sam podatek, jak i ten zryczałtowany wynoszą 19 proc. i wspólnie nazywane są potocznie podatkiem Belki. Tyle że ten zryczałtowany nie wlicza się do podstawy opodatkowania tzw. daniną solidarnościową, a drugi jest nią objęty.
Sumowanie różnych źródeł
Danina solidarnościowa to dodatkowy podatek dla osób fizycznych, które z określonych źródeł osiągają roczny dochód powyżej 1 mln zł. Wynosi on 4 proc. od nadwyżki dochodu ponad 1 mln zł i tak jak inne podatki osobiste jest rozliczany do końca kwietnia. Wymaga przy tym złożenia w urzędzie skarbowym formularza DSF-1, zarazem nie zwalniając od złożenia takich zeznań podatkowych jak PIT-36 czy 37 oraz wspomniany już PIT-38. Danina solidarnościowa to bowiem podatek, dla którego wyliczenia łączone są dochody poza nim rozliczane zupełnie inaczej – a więc np. dochody inwestycji w fundusze, bezpośrednich inwestycji giełdowych czy też pracy.
Agnieszka Szymańczyk-Iwanicka, doradca podatkowy z firmy GWW Legal & Tax, tłumaczy, że pod pojęciem pracy należy rozumieć zarówno zatrudnienie na umowę o pracę, działalność gospodarczą, umowę zlecenie czy zarządzanie przedsiębiorstwem na podstawie kontraktu menedżerskiego lub powołania do zarządu.
- Wszystko wrzucamy do jednego worka. Bierzemy więc dochody wykazane w PIT-38 i np. PIT-37 czy PIT-36L, łączymy je i wpisujemy do zeznania dotyczącego daniny solidarnościowej – mówi Agnieszka Szymańczyk-Iwanicka.
Wspólny rejestr ma swój urok
W praktyce może to oznaczać, że ktoś, kto dobrze zarabia, ale mimo wszystko daleki był od objęcia daniną solidarnościową, będzie musiał ją zapłacić jeśli zrealizuje jakąś większą wypłatę z funduszy inwestycyjnych. Dochód z pracy i zysk z funduszy razem mogą bowiem przekroczyć 1 mln zł.
By tego uniknąć warto przemyśleć, kto jest formalnie właścicielem inwestycji – jedna czy dwie osoby. Agnieszka Szymańczyk-Iwanicka zwraca uwagę, że jeśli inwestycja w fundusze to wspólny rejestr małżeński, to zyski ze zbycia tak kupionych funduszy dla celów podatkowych zawsze dzieli się po równo na dwie osoby. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy te osoby korzystają z opcji wspólnego rozliczenia małżonków w przypadku innych dochodów.
- PIT-38 czy DSF-1 nie przewiduje wspólnego rozliczenia małżonków. Wspólne rozliczenie dotyczy tylko dochodów opodatkowanych według skali podatkowej, czyli stawką 12 lub 32 proc. – podkreśla Agnieszka Szymańczyk-Iwanicka.
