Notowania indeksu S&P500, sięgające 1686 punktów, są obecnie o ponad 10 proc. wyższe niż w szczycie bańki internetowej, kiedy sięgały 1527 punktów. W kategoriach realnych inwestorzy nie zarobili jednak nic. Aby nadążyć za inflacją, indeks musiałby sięgać dzisiaj blisko 2000 punktów.
- Niemal wszyscy eksperci zaliczają amerykański rynek akcji do oferujących największe możliwości na przyszły rok. Jest w tym sporo racji. Jednak jeśli sięgniemy pamięcią wstecz, dolar zainwestowany w marcu 2000 r. nadal byłby wart tylko dolara – powiedział telewizji CNBC Greg Fleming, szef Morgan Stanley Wealth Management.
Jego zdaniem są już pierwsze wskazówki, że właśnie rozpoczął się odwrót inwestorów od bezpiecznych obligacji na rzecz ryzykownych akcji, co specjaliści określają mianem „Wielkiego Zwrotu”. Spodziewa się jednak raczej stopniowych przepływów niż masowej wyprzedaży obligacji.
- O alokacji aktywów trzeba myśleć w kategoriach długoterminowych – ocenił Greg Fleming.
„Wall Street wcale nie przebiła szczytów z 2000 r.”
opublikowano: 2013-07-25 16:46
Choć inwestorzy świętują kolejne historyczne maksima głównych indeksów giełdy nowojorskiej, to po uwzględnieniu inflacji amerykańskie akcje nie dały zarobić w ostatnich 13 latach ani centa, zauważa Greg Fleming z banku Morgan Stanley.