Kolejowa jadłodajnia chce skończyć z fikcją. Domaga się legalizacji handlu alkoholem. Łatwo nie będzie.
Wars ma już dość sprzedawania piwa z przymrużeniem oka. Oficjalnie w pociągach, tak jak we wszystkich środkach komunikacji publicznej, obowiązuje zakaz handlu i w ogóle spożycia napojów wyskokowych. Nieoficjalnie piwo leje się strumieniami. Bywa, że po kufelek „bezalkoholowego” sięgają parlamentarzyści, zarówno koalicji rządowej, jak i opozycji. Wiadomo — Polak nie abstynent, a szczególnie podczas nużącej, kilkugodzinnej jazdy pociągiem. Prohibicja obowiązuje jednak tylko na liniach krajowych. Na międzynarodowych już nie. I tak, w ekspresie Warszawa — Poznań piwa nie kupimy. W pociągu Warszawa — Berlin bez problemu i oficjalnie. Za zachodnią granicą alkohol można nabyć także na dworcu, co u nas jest nie do pomyślenia.
Nie będzie naśladowania
Ajenci Warsa, z cichym poparciem zarządu spółki, chcą skończyć z tą schizofrenią. Dokładnie rok temu zwrócili się do ministra transportu, by wpłynął na zmianę przepisów. Sprawa utknęła. Teraz Wars wznawia ofensywę. Na razie rozpoznaje teren w Ministerstwie Zdrowia i nagabuje parlamentarzystów. Łatwo nie będzie. Przepis może zostać zmieniony tylko w drodze nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Tymczasem przeciwko jakimkolwiek zmianom zwiększającym dostępność napojów wyskokowych opowiada się Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Jej dyrektor Krzysztof Brzózka uważa, że byłby to poważny wyłom w ustawodawstwie antyalkoholowym. Nie przemawia do niego argument, że w „innych krajach jest inaczej”, bo nie uważa tych akurat wzorców za godne naśladowania.
— Jak pokazuje nielegalna praktyka, zalegalizowanie spożywania alkoholu w pociągu może stanowić zagrożenie dla pasażerów i samego przewoźnika — dodaje Paweł Trzciński, rzecznik resortu zdrowia.
Przewoźnik, czyli PKP Intercity, które mają w Warsie większościowe udziały, raczej skłania się jednak do rewizji obowiązujących przepisów. Czesław Warsewicz, prezes spółki, chce, żeby zakaz został zniesiony przynajmniej w wagonach restauracyjnych.
Poseł też lubi kufelek
Warsowi pozostaje nadzieja, że uda mu się przekonać posłów, z których większość to jego klienci. Lekko licząc, 80 proc. parlamentarzystów regularnie jeździ pociągami.
— Z jednej strony, można zadać sobie pytanie, dlaczego odmawiać lampki wina kulturalnemu podróżnemu. Z drugiej jednak wiadomo, jak uciążliwi mogą być nietrzeźwi współpasażerowie — mówi Tadeusz Cymański, poseł PiS, częsty gość Warsa.
Okiem pasażera
Aleksander Grad
poseł Platformy Obywatelskiej
Skończmy z obłudą
To jest przepis, który pochodzi z zamierzchłej epoki, kiedy w Polsce brakowało wszystkiego i reglamentowany był również alkohol. Najwyższy czas wrócić do normalności. Alkohol powinien być dostępny w pociągach, bo tak jest w każdym cywilizowanym kraju. Oczywiście potrzebne są nowe przepisy, chroniące bezpieczeństwo podróżnych, ale ze względu na kilku podróżnych, którzy nie potrafią pić z umiarem, nie trzeba od razu wprowadzać prohibicji. Podsumowując: skończmy z obłudą, puszczaniem oczka do pasażera i sprzedażą piwa „bezalkoholowego” z procentami.