Nagroda wywalczona po latach smakuje lepiej — zwłaszcza wtedy, gdy otrzymuje się ją ze znacznymi odsetkami. W 2009 r. Giełda Papierów Wartościowych (GPW), kierowana wówczas przez Ludwika Sobolewskiego, przejęła spółkę MTS CeTO, której nazwę szybko zmieniono na BondSpot. Prezesem spółki, prowadzącej rynki obrotu obligacjami skarbowymi i nieskarbowymi, był wówczas Janusz Czarzasty. Jego pensja była wyższa od wynagrodzenia szefa GPW, który podpadał pod tzw. ustawę kominową.

Po przejęciu rada nadzorcza, z Ludwikiem Sobolewskim na czele, obniżyła mu wynagrodzenie, na co menedżer się nie zgodził. Wybuchł wtedy wieloletni spór, którego rozstrzygnięciem zajęły się sądy. Janusza Czarzastego reprezentował przez cały czas Piotr Polz z kancelarii Polz i Polz.
Rada musiała, a nie mogła
29 maja jedna z odsłon sporu znalazła rozstrzygnięcie. Janusz Czarzasty w drugiej instancji wywalczył wypłatę nagrody rocznej za 2009 r.
— W pierwszej instancji sąd uznał, że nagroda ta miała charakter uznaniowy i spółka mogła jej po prostu nie wypłacić. Zapis w mojej umowie brzmiał jednak „rada nadzorcza przyznaje nagrodę”, a nie „może przyznać”. Wysokość nagrody była wyliczana na podstawie algorytmu, opartego na realizacji planu finansowego, poziomie realizacji kosztów, liczbie uczestników systemu czy liczbie jego awarii. To było ponad 100 tys. zł. Wraz z odsetkami i zwrotem kosztów sądowych powinienem więc otrzymać około 200 tys. zł — mówi Janusz Czarzasty.
Były prezes BondSpot początkowo domagał się też wypłaty pieniędzy z tytułu zakazu konkurencji i odprawy, ale w pierwszej instancji sąd odrzucił te postulaty, a apelacja ich nie objęła. W odrębnej sprawie przed dwoma laty Janusz Czarzasty — po sprawie, która dotarła aż do Sądu Najwyższego — uzyskał około 200 tys. zł z tytułu wynagrodzenia należnego na podstawie umowy, które niesłusznie zostało obniżone w związku z zastosowaniem tzw. umowy kominowej po przejęciu kontroli nad BondSpotem przez GPW.
— Łącznie domagałem się wypłaty około 600 tys. zł, uzyskałem dwie trzecie tej kwoty. W ciągu tych lat tylko raz pojawiła się nieformalna propozycja ugodowa ze strony GPW, w czasie gdy prezesem giełdy był Adam Maciejewski. Nie zgodziłem się wtedy na proponowaną redukcję, a spółka nie powróciła już do rozmów — mówi Janusz Czarzasty.
Zła krew między prezesami
Spór Janusza Czarzastego z BondSpotem miał reperkusje poza salami sądowymi. Po odejściu z grupy GPW menedżer został prezesem Izby Domów Maklerskich. Zła krew między nim a Ludwikiem Sobolewskim miała jednak wpływ na współpracę między oboma menedżerami. Jak pisaliśmy w „PB”: „Ludwik Sobolewski zareagował ostro, uciął kontakty ze środowiskiem brokerów, oficjalnie tłumacząc to sporem prawnym z szefem izby”. Związek maklerów walczył wtedy o obniżkę opłat na GPW i ostatecznie ją wywalczył — ceną była jednak nieoficjalnie rezygnacja Janusza Czarzastego z szefowania izbie.
Obecnie Janusz Czarzasty jest przewodniczącym rady nadzorczej spółki SPMW Rating, która w marcu została zarejestrowana przez Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) jako czwarta polska agencja ratingowa. Ma zajmować się oceną ryzyka kredytowego państw, instytucji finansowych i przedsiębiorstw, przede wszystkim z regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Na razie nie wiadomo, czy GPW akceptuje rozstrzygnięcie sporu, czy będzie próbowała je podważyć w drodze skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. „Spółka BondSpot złożyła wniosek o doręczenie wyroku wraz z uzasadnieniem. Otrzymane dokumenty będą analizowane przez dział prawny spółki” — informuje biuro prasowe GPW.