Zeszłoroczne wyniki finansowe Warty, która ubezpiecza życie i majątek Polaków, były najlepsze w jej historii — łącznie grupa zarobiła prawie 700 mln zł i była najbardziej zyskowna w sektorze, ze wskaźnikiem rentowności sięgającym niemal 30 proc. Na drodze szybkiego wzrostu ubezpieczycielowi stanęła pandemia. Mimo dobrego pierwszego półrocza trudno mu będzie utrzymać tempo w kolejnych kwartałach — z dwóch powodów: koronakryzysu w gospodarce i spadających cen OC komunikacyjnego, które stanowi ponad połowę rynku majątkowego i wypełnia sporą część portfela Warty.

Zarządzanie kryzysowe
— W drugim kwartale epidemia negatywnie wpłynęła na sprzedaż ubezpieczeń w całej branży. W Warcie wzrost będzie spowolniony w części majątkowej ze względu na spadek sprzedaży samochodów i trudności z rejestracją spowodowane COVID-19. W segmencie życiowym efekt koronawirusa jest mniej widoczny — wiąże się z zamknięciem punktów agencyjnych w trakcie izolacji. Nie dostrzegamy jeszcze problemów z regulowaniem składek, ale spodziewamy się ich w drugim półroczu i w przyszłym roku. Mamy konserwatywne podejście i zabezpieczamy się adekwatnie do ryzyka — zawiązujemy rezerwy po stronie technicznej i inwestycyjnej. W tym roku nie pokażemy aż tak dobrych wyników finansowych jak w zeszłym, ale i tak po pierwszym kwartale są one ponadprzeciętne na tle rynku — mówi Jarosław Parkot, prezes Warty.
Stery w spółce przejął ponad dekadę temu, by wyprowadzić ją na prostą. Udało się — w spółce majątkowej zamienił stratę na zysk, a w życiowej, podobnie jak niemal cały rynek, postawił m.in. na polisy z funduszem kapitałowym. Od tego czasu jednak otoczenie rynkowe mocno się zmieniło. Generowanie zysku zadowalającego klienta w środowisku niskich stóp procentowych i rosnących kosztów regulacji jest ptawie niemożliwe. Zdrowy rozsądek nakazuje więc trzymać się z daleka od takich produktów. Gdzie teraz szuka zysków szef Warty?
— Rynek polis inwestycyjnych ma poważne problemy. Wierzę przede wszystkim w rynek ryzyka. Już pięć lat temu zmieniliśmy kurs na ochronne ubezpieczenia grupowe i indywidualne. Przy tak niskich stopach procentowych, jakie mamy obecnie, trudno konstruować produkty jednocześnie bezpieczne, zyskowne i zgodne z oczekiwaniami regulatora. Ponadto TFI nie płacą podatku od aktywów [tzw. podatek bankowy — red.], a my tak, co dodatkowo utrudnia nam konkurowanie na tym polu — mówi Jarosław Parkot.
Gra o podium
W wyścigu o pozycję na rynku, mierzoną udziałem w sumie zbieranych składek, Warta ma ambicje być w pierwszej trójce i dzierżyć berło lidera jakości. W segmencie majątkowym ubezpieczyciel ma mocną trzecią pozycję (14,27 proc. udziałów) i depcze po piętach ERGO Hestii, jednak na rynku życiowym tak dobrze mu nie idzie. Warta jest czwarta z 4,63-procentowym udziałem — wyprzedzają ją: PZU (41,85 proc.), który jest również liderem majątkowym, Aviva (9,24 proc.) i Nationale-Nederlanden (7,73 proc.). Mimo sporego dystansu między trzecim a czwartym graczem prezes Warty wierzy, że spółka zdoła wedrzeć się na podium, rosnąć organicznie.
— Biznes życiowy rozwijamy, bazując na regularnej składce z polis indywidualnych, a także grupowych, w których w ciągu ostatnich lat urośliśmy aż o 60 proc., podczas gdy reszta sektora marginalnie zwiększyła udziały — przypomina Jarosław Parkot.
Podkreśla, że w latach 2016-19 spółka majątkowa Warty urosła wyłącznie organicznie aż o 46 proc., znacznie mocniej niż rynek. Ubezpieczyciel nie uczestniczył dotychczas w konsolidacji branży, która trwa od kilku lat i prawdopodobnie będzie postępowała. Czy dalej zamierza trzymać się na uboczu?
— Jeśli pojawią się ciekawe aktywa do przejęcia w Polsce, będę namawiał właściciela [większościowym akcjonariuszem Warty jest niemiecka grupa ubezpieczeniowa Talanx poprzez spółkę HDI International AG — red.] do inwestowania na tak stabilnym rynku jak nasz — deklaruje Jarosław Parkot.
Co wolałaby kupić Warta, gdyby pojawiła się okazja nad Wisłą: firmę życiową czy majątkową? Na to pytanie prezes nie odpowiada. Nie spodziewa się też wyjścia Talanksa z Polski.
— Po co sprzedawać spółkę, która jest perłą w koronie i odpowiada za pokaźną część zysków grupy — komentuje Jarosław Parkot.
Kaloryczne polisy
Na czym obecnie najwięcej zarabia ubezpieczyciel ze stuletnim stażem?
— W naszej firmie rentowne są wszystkie produkty, bez względu na gałąź. Segment klienta indywidualnego jest jednak bardziej dochodowy niż biznesowego — twierdzi prezes Warty.
A najmniej?
— Staramy się utrzymywać wszystkie produkty na odpowiednim poziomie rentowności. Oczywiście najmniej dochodowy kawałek biznesu to niezmiennie OC komunikacyjne ze względu na bardzo długi okres ujawniania się szkód, czasami nawet 20-letni, i wysokie koszty ryzyka. W długiej perspektywie jednak wszystkie produkty są zyskowne. W przeciwnym razie nie bylibyśmy w stanie zapewnić odpowiedniej jakości ochrony, a na tym zależy nam bardziej niż na udziale w rynku — akcentuje Jarosław Parkot.
Obowiązkowa polisa komunikacyjna kosztuje w Polsce średnio około 600 zł, a na Zachodzie Europy — o kilkadziesiąt procent więcej. Prezes Warty spodziewa się, że składka będzie rosła wraz z kolejnymi regulacjami, zwłaszcza dotyczącymi ochrony konsumentów. Takie podejście uważa za słuszne, bo zmniejsza liczbę sporów sądowych między zakładami a ubezpieczonymi, co z kolei podnosi poziom satysfakcji konsumentów i… przypis składki.
— Ceny będą szły w górę o kilka procent rocznie z prostego powodu: mamy założony poziom rentowności, który musimy utrzymać. Skoro rosną koszty likwidacji szkód, składki muszą być wyższe — wyjaśnia Jarosław Parkot.
Kosztowne odmładzanie
Gdzie Warta szuka oszczędności w dobie koronakryzysu?
— Na początku epidemii dałem słowo, że nie zwolnię ani jednego pracownika w czasie kryzysu, i tego się trzymam. Zwalnianie teraz, by zatrudniać za jakiś czas, nie jest dobrym wyjściem z trudnej sytuacji. Koszty optymalizujemy głównie przez automatyzowanie procesów ubezpieczeniowych — podkreśla Jarosław Parkot.
Ubezpieczyciel od kilku lat automatyzuje m.in. procesy sprzedażowe, likwidację szkód i ocenę ryzyka, co poprawia efektywność. Spółka realizuje rocznie około 80-90 innowacyjnych projektów. Za niebycie „oldskulową” płaci słony rachunek — ponad 100 mln zł. Przyszłoroczny budżet będzie jeszcze większy. O ile — firma nie ujawnia. Prezes śmiało jednak deklaruje, że rozwiązania, jakie oferuje młody Lemonade (insurtech notowany na nowojorskiej giełdzie z sięgającą 3 mld USD kapitalizacją), jest w stanie stworzyć w pół roku. Trudno mu zrozumieć fenomen spółki, która generuje tyle straty, ile składek zbiera. Uważa, że czas go zweryfikuje.
— W Warcie już dziś można kupić polisę komunikacyjną przez internet w dwie minuty. To najlepszy sposób na przyciągnięcie młodych ludzi, ale kluczowym kanałem dystrybucji w jego firmie mimo wszystko są agenci. Dominacja kanałów zdalnych nad klasycznymi to melodia przyszłości — ocenia Jarosław Parkot.
OKIEM EKSPERTA
Rozsądny pionier
MARCIN BRODA, analityk Ogmy, wydawcy „Dziennika Ubezpieczeniowego”
Warta lepiej radzi sobie na rynku majątkowym niż życiowym — problematycznym ze względu na regulacje i toksyczne lokaty/inwestycje opakowane w ubezpieczenia, które w przeszłości negatywnie odbiły się na wizerunku branży. Ponadto Polacy, jeśli już ubezpieczają się na życie, to zdecydowanie chętniej grupowo – przede wszystkim w zakładach pracy — niż indywidualnie. Warta przekuła ten trend w sukces, gdy stworzyła otwartą polisę grupową dla osób indywidualnych i przekonała agentów majątkowych do sprzedaży tego produktu klientom. Na szeroką skalę zrobiła to jako pierwsza, co pozytywnie wpłynęło na wynik w segmencie życiowym. W polisach majątkowych Warta również wykonała dobry ruch — jako pierwsza w sektorze zaczęła mocno inwestować w technologię w obszarze ryzyka, co pozytywnie przełożyło się na zeszłoroczne wyniki spółki. Teraz będzie jej trudniej o równie obfite żniwa w tej gałęzi — rynek wchodzi w kolejną fazę obniżek cen, co prowadzi do wojny cenowej. Zdarza się to raz na sześć lat. Ostatnią wygrały Warta i ERGO Hestia, które znacząco zwiększyły udział w rynku. Trudno przewidzieć, czy tym razem będzie tak samo.