W zeszłym roku Wawel kupił połowę udziałów Łasoszczi, ukraińskiego producenta słodyczy z Iwano-Frankowska. Drugie pół nabył jego właściciel — fundusz Hosta International. Plan A był prosty: zakładał przeniesienie produkcji z centrum miasta do nowej fabryki. Uwolniony w ten sposób grunt miał zostać sprzedany. Plan jednak nie wypalił.
— Mieliśmy wielkie trudności ze znalezieniem odpowiedniego gruntu pod budowę. Problemy dotyczyły m.in. ceny i infrastruktury. Dlatego zdecydowaliśmy się na inne rozwiązanie: rozbudowę obecnego ukraińskiego zakładu — mówi Dariusz Orłowski, prezes Wawelu.
Taniej i szybciej
Plan B ma zalety — przede wszystkim jest szybszy.
— Remonty ruszą już w przyszłym miesiącu. Dokładnego harmonogramu jeszcze nie ma, ale pierwszy etap inwestycji powinien się zakończyć w przyszłym roku — zapowiada Dariusz Orłowski.
Poza tym rozbudowa będzie tańsza niż budowa zakładu od podstaw, która miała kosztować łącznie około 50 mln zł (ale w finansowaniu inwestycji miała wziąć udział Hosta International).
— Prace w istniejącej fabryce, czyli remonty i rozbudowa hali, będą nas kosztowały dużo mniej. Na dodatek mamy tu już pełną infrastrukturę. Za wcześnie jednak na dokładne szacunki kosztów — wyjaśnia Dariusz Orłowski.
Wadą planu B jest jednak brak wpływów ze sprzedaży gruntu po starym zakładzie. Prezes przekonywał wcześniej, że to atrakcyjna działka w rozwijającym się mieście.
— Ale ważniejsze jest dla nas szybkie zwiększenie produkcji czekolady. Ukraiński rynek jest tak dynamiczny, że nie możemy czekać — wyjaśnia teraz Dariusz Orłowski.
Na ewentualne wpływy ze sprzedaży nieruchomości Wawel może jednak liczyć w Polsce.
Kraków czeka
Jesienią spółka zakończy przeprowadzkę do nowego zakładu
w podkrakowskich Dobczycach i zwolni dotychczasową siedzibę w Krakowie. Spółka
rozważa dwie opcje: wejście w projekt deweloperski z budową biur lub mieszkań
albo sprzedaż gruntów.
— Nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Weryfikujemy właśnie założenia tego projektu — twierdzi Dariusz Orłowski.
W poniedziałek akcje Wawelu tanieją o ponad 3 proc., ale przy śladowym
obrocie. W czwartek były najtańsze od 2005 r.