
Czy wojna, czy zaraza — ludzie brali śluby. W Polsce przemysł ślubny szacowany jest na 7 mld zł rocznie.Wedding Dream, spółka małżeństwa Izabeli Janachowskiej-Jabłońskiej oraz Krzysztofa Jabłońskiego, twórcy Korona Candles, sprzedanej kilka lat temu firmy produkującej świece, rośnie również w pandemicznym 2020 r.
- Czy na weselu będzie pięć osób czy 500, panna młoda i pan młody muszą się ubrać. Dlatego nie obserwujemy zapaści na rynku ślubnych akcesoriów. Uruchomiliśmy weddingdream.shop, market place dla branży ślubnej, w którym mamy już 60 partnerów i 2,5 tys. artykułów. Podobnie jak na Allegro, każdy sprzedawca może założyć u nas konto. Zrobiliśmy to dla małych firm, które nie mają własnej strony internetowej. My zajmujemy się reklamą, systemem rozliczeń itd., a naszym wynagrodzeniem jest prowizja przy transakcji – mówi Krzysztof Jabłoński.
Pomysł powstał w 2019 r., gdy o COVID-19 jeszcze nikt nie słyszał. Realizacja trwała ponad rok, portal ruszył z półrocznym opóźnieniem, ale teraz jest jak znalazł.
- Wkrótce będziemy mieli 100-200 dostawców i 10 tys. artykułów. Gdy ustabilizujemy sytuację w Polsce i nauczymy się wszystkiego, wyjdziemy za granicę – informuje Krzysztof Jabłoński.
Wedding Dream otworzył też w Warszawie concept store, czyli sklep z artykułami ślubnymi wielu marek.
- Nikt tego w Polsce jeszcze nie zrobił. Można tu kupić wszystko: suknie ślubne, suknie dla matki, wszystko dla pana młodego, oferujemy dodatkowo stylizację fryzur, make-up itd. Ludzie przyjeżdżają z całej Polski — w soboty zapisuje się po 18 panien młodych. To maksymalna liczba, bo concept store ma 350 mkw. powierzchni i obowiązują nas ograniczenia. Poza tym chcemy, żeby klientka czuła się jak księżniczka. Każda spędza u nas 45 minut – mówi Krzysztof Jabłoński.
Firma ma też aplikację do planowania ślubów — skorzystało z niej już 30 tys. par oraz kanał na YouTubie, gdzie pokazuje śluby gwiazd — program z Dodą oglądało 1,2 mln osób.
- W kryzysie trzeba inwestować. Tak mówiłem, gdy miałem fabrykę świec, powtarzam to także dziś. Dlatego inwestujemy, zwiększamy obroty. Wydaliśmy dotychczas 8 mln zł, ale to nie koniec. Pieniądze zwrócą się w kilka lat – uważa Krzysztof Jabłoński.
Nie podaje wyników Wedding Dreamu, natomiast zajmujący się inwestowaniem w nieruchomości, dzieła sztuki oraz działalnością finansową J&J Holding, w którym małżonkowie są prezesami, miał w ubiegłym roku 3,1 mln zł przychodów i 864,7 tys. zł straty netto.
- To była strata na papierze spowodowana różnicami kursowymi. W tym roku obroty zamkną się ponad 10 mln zł i dobrym zyskiem – twierdzi Krzysztof Jabłoński.