Węgry wznowiły rozmowy z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie programu pomocowego dla kraju. Rząd Viktora Orbana deklaruje, że chciałby do końca października pożyczyć 15 mld EUR.
— Nowy kredyt da Węgrom trochę oddechu. Ma przywrócić zaufanie zagranicznych inwestorów, ale także zabezpieczyć naszą gospodarkę na wypadek pogłębienia się kryzysu w strefie euro — tłumaczy premier Viktor Orban.
Węgry potrzebują zewnętrznego wsparcia, bo nie są w stanie na dłuższą metę udźwignąć wysokich kosztów obsługi długu. Obecnie rentowność pięcioletnich obligacji Węgier wynosi 7,3 proc., wobec 4,6 proc. płaconych przez Polskę i 1,4 proc. płaconych przez Czechy. Oprocentowanie wystrzeliło w zeszłym roku, po tym jak rząd Orbana podjął kilka kontrowersyjnych decyzji (np. znacjonalizował tamtejsze OFE, zmusił banki do pokrycia strat obywateli wynikających z osłabienia forinta i wprowadził specjalne podatki dla dużych firm z wybranych branż). Żeby obniżyć koszt obsługi długu, Węgry rozpoczęły w ubiegłym roku negocjacje programu pomocowego. Rozmowy zostały jednak zerwane przez MFW i UE w grudniu 2011 r., po tym jak węgierski parlament przyjął kolejną kontrowersyjną ustawę — ograniczającą suwerenność tamtejszego banku centralnego.
Pół roku później Węgry wycofały się z kontrowersyjnych zapisów, przyjmując 6 lipca ustawę korygującą. To umożliwiło powrót do negocjacji. Rozmowy będą trudne, bo Viktor Orban zapowiada, że nie ustąpi kredytodawcom.
— Nie pozwolimy, aby MFW mieszał się w nasze wewnętrzne sprawy i nie pójdziemy na takie ustępstwa, które zagroziłyby niezależności naszej gospodarki — stwierdził Viktor Orban. Dlatego, według 8 na 12 analityków przepytanych przez agencję Bloomberg, rozmowy nie zakończą się do października.