WGI: miesięczny komentarz walutowy (21.04-18.05)

opublikowano: 2003-05-29 13:51

PLN/USD, PLN/EUR

Do pierwszych dni maja nasza waluta zyskiwała na wartości. Cena dolara spadła z 3,8140 do 3,7490 i była tym samym najniższa od 15 lutego 1999 r. Cena euro zniżkowała z 4,3095 do 4,2155. Aprecjacja złotego była reakcją rynku na wynik posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej w dniach 23-24 kwietnia. Rada zdecydowała się obniżyć poziom stóp procentowych i to w nieco wyższej skali niż oczekiwano, bo o 25 – 50 pkt bazowych. W mniejszej skali zredukowano główną stopę interwencyjną oraz stopę redyskontową. Natomiast poziom stopy lombardowej obniżono o 0,5 proc. Inwestorzy kupowali złotówki przekonani o tym, że RPP w najbliższych miesiącach będzie dalej, sukcesywnie obniżać poziom stóp procentowych. Bardzo duży wpływ na wzrost sentymentu dla naszej waluty miały również opublikowane 30 kwietnia przez NBP dane o bilansie płatniczym za marzec (deficyt na rachunku obrotów bieżących był ponad dwukrotnie niższy niż oczekiwano i wyniósł 237 mln euro). Nie bez znaczenia pozostało również utrzymanie przez agencję ratingową Fitch długoterminowego ratingu BBB+ oraz krótkoterminowego F2 dla zadłużenia Polski w walucie zagranicznej.

Po 6 maja wartość naszej waluty początkowo spadła, a następnie uległa stabilizacji i poruszała się w ślad za międzynarodowym rynkiem eurodolara. Bardzo silna aprecjacja kursu EUR/USD pociągnęła do góry cenę wspólnej waluty do złotego. Kurs EUR/PLN zwyżkował do 4,3635. Nasza waluta zyskała za to do dolara. Kurs USD/PLN zniżkował do 3,7350 i był najniższy od 13 lutego 1999 r. Obserwowana początkowo deprecjacja naszej waluty została spowodowana przede wszystkim ponownym wzrostem napięcia pomiędzy szefem resortu gospodarki, pracy i polityki społecznej, a szefem resortu finansów. Jerzy Hausner skrytykował Program Naprawy Finansów Publicznych Grzegorza Kołodki podkreślając, że program ten jako samoistne przedsięwzięcie nie ma szans realizacji oraz dodając, że między nim a ministrem finansów jest „zasadniczy spór merytoryczny, spór dwóch logik”. Zaznaczył także, że jest jeszcze miejsce na poluzowanie polityki fiskalnej, a ważniejsze od szybkiego wejścia Polski do strefy euro jest pobudzenie wzrostu gospodarczego. Grzegorz Kołodko nie pozostał dłużny. Przedstawiając Program Naprawy Finansów Publicznych z naniesionymi po zakończonych konsultacjach zamianami skrytykował pomysły Hausnera oraz podkreślił, że wejście Polski do Eurolandu w 2007 r. jest priorytetowe. Później konflikt ten nieco przycichł.

14 maja Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane o kwietniowej inflacji. W skali rok do roku wzrosła ona o 0,3 proc. i tym samym wskaźnik CPI znalazł się na najniższym poziomie w nowej, postkomunistycznej historii Polski. W stosunku miesiąc do miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych zwyżkowały o 0,2 proc. Tego samego dnia Ministerstwo Finansów podtrzymało prognozę inflacji rok do roku w maju na poziomie 0,6 proc.

16-17 maja odbyło się referendum unijne na Słowacji. Nie potwierdziły się obawy, że w przypadku zbyt niskiej frekwencji może okazać się ono nieważne. W głosowaniu wzięło udział 52,15 proc. osób uprawnionych do głosowania, a aż 92,4 proc. oddanych głosów było na tak. Tydzień wcześniej uczestnicy rynku nie zareagowali na pozytywny wynik referendum na Litwie, które odbyło się w dniach 10 – 11 maja, w którym 90,97 proc. Litwinów biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za przystąpieniem do Unii Europejskiej, przy ok. 60-proc. frekwencji. Najbliższe referendum unijne odbędzie się 7 – 8 czerwca w Polsce. Jak pokazały ostatnie badania opinii społecznej, przeprowadzone przez Instytut Pentor, 74 proc. Polaków deklaruje, że na pewno weźmie udział w czerwcowym referendum unijnym, a 14 proc. mówi, że raczej weźmie w nim udział.

Wydaje się, że w reakcji na referendum na Słowacji i w oczekiwaniu na referendum w Polsce nasza waluta może nieznacznie zyskiwać na wartości. Zakładając dalszy wzrostu kursu EUR/USD na rynku międzynarodowym należy oczekiwać spadków ceny dolara do złotego oraz względnej stabilizacji ceny euro do złotego.

EUR/USD

Ostatni miesiąc przyniósł bardzo silną wyprzedaż euro za dolary. Kurs EUR/USD wzrósł z 1,0817 do 1,1623, tj. do najwyższego poziomu od 22 stycznia 1999 r.

Pierwszym i głównym powodem obserwowanego odejścia od dolara było przesuwanie przez uczestników rynku środków finansowych w lepiej oprocentowane niż dolar waluty w tym przede wszystkim w euro. Poziom stóp procentowych w Eurolandzie jest obecnie dwukrotnie wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. Główna stopa procentowa ustalana przez Europejski Bank Centralny wynosi obecnie 2,5 proc., a ta ustalana przez Bank Rezerwy Federalnej tylko 1,25 proc. Zwiększone zainteresowanie papierami denominowanymi w euro zgłaszali w dużej części japońscy inwestorzy, dla których na początku kwietnia rozpoczął się nowy rok fiskalny. Choć 6 maja amerykański bank centralny, zgodnie z oczekiwaniami rynku, nie obniżył poziomu stóp procentowych w USA, to po posiedzeniu dał jednak sygnał, że do „cięcia” może dojść już niedługo. Podkreślono, że gospodarka Stanów Zjednoczonych nie jest wolna od ryzyka spowolnienia oraz ostrzeżono przed niepożądanym spadkiem inflacji. Dwa dni później o utrzymaniu stóp na dotychczasowym poziomie zdecydował Europejski Bank Centralny. Rynek oczekuje, że na najbliższych posiedzeniach obie instytucje obniżą poziom stóp. Głównym czynnikiem, który może skłonić FED do podjęcia takich kroków jest przede wszystkim zagrożenie deflacją. 15 maja podano, że ceny produkcji sprzedanej przemysłu w USA w kwietniu spadły o 1,9 proc. (najsilniej od 1947 roku), a dzień później opublikowano dane 0,2 proc. większym od oczekiwanego, 0,3 proc. spadku cen towarów i usług konsumpcyjnych czyli inflacji. Z kolei o rychłym „cięciu” stóp w Eurolandzie z racji silnego euro mówił niemiecki minister finansów Hans Eichel. To, że obniżka nastąpi już niedługo podkreślali także: szef francuskiego resortu finansów Francis Mer oraz szef Bundesbanku Ernst Welteke. Nadzieje na obniżkę stóp wzrosły dodatkowo po tym, jak 15 maja okazało się, że gospodarka strefy euro stoi na skraju recesji. Tempo wzrostu PKB Eurolandu w I kwartale br. wyniosło 0 proc., a w trzech jego gospodarkach, tj. Niemczech, Włoszech i Hiszpanii spadło odpowiednio o 0,2 proc., 0,1 proc. oraz o 0,3 proc.

Po drugie uczestnicy rynku postanowili zmniejszyć zaangażowanie w dolary z powodu obaw o kondycję amerykańskiej gospodarki, w tym głównie o utrzymywanie się problemu bliźniaczych deficytów (handlowego i budżetowego). W opublikowanym 23 kwietnia przez FED raporcie (tzw. Beżowej Księdze) podkreślono, że w marcu i kwietniu tempo rozwoju gospodarki Stanów Zjednoczonych nadal było niskie. Dużym rozczarowaniem były znacznie gorsze od oczekiwań dane o tempie wzrostu gospodarczego Stanów Zjednoczonych. W I kwartale br. PKB wzrósł o 1,6 proc. wobec oczekiwań na poziomie 2,3 proc. i wobec 1,4 proc. w IV kwartale 2002 r. W kwietniu zniżkowała aktywność sektora przemysłowego zarówno w okręgu Chicago (indeks Chicago PMI spadł do 47,6 pkt z 48,4 pkt w marcu) jak i w całych Stanach Zjednoczonych (indeks ISM spadł do 45,4 pkt z 46,2 pkt w marcu).

Ten i tak słaby sentyment dla dolara uległ dodatkowemu pogorszeniu po tym, jak po wypowiedzi z 11 maja sekretarza skarbu USA na rynku wzrosły wątpliwości, co do tego, czy Stany Zjednoczone nadal będą kontynuowały politykę silnego dolara. John Snow w wywiadzie telewizyjnym powiedział, że słabszy dolar wspomaga krajowy eksport. 6 dni później, po spotkaniu ministrów finansów państw grupy G7 w Deauville we Francji, podkreślił, że ostatnia przecena dolara miała „stosunkowo skromny” charakter. Zaznaczył on również, że polityka mocnego dolara nie zawiera w sobie wysokiego kursu dolara na rynkach walutowych. W końcowym komunikacie po posiedzeniu G7 nie wspominano o sytuacji na rynkach walutowych. Zaniepokojenia ostatnią, silną aprecjacją euro nie wyrazili również szefowie najważniejszych banków centralnych, którzy spotkali się w 12 maja w Bazylei na forum Banku Rozliczeń Międzynarodowych. Ich zdaniem jest to „otrząśnięcie się po okresie słabości”.

Sesję 16 maja kurs EUR/USD zamknął na poziomie 1,1589. W najbliższym okresie na rynku oczekiwana jest dalsza deprecjacja amerykańskiej waluty. Główny czynnik napędzający wzrost wartości euro do dolara, tj. dwukrotnie wyższy poziom oprocentowania pomiędzy tymi walutami, nie powinien stracić na znacznemu. Do obniżenia poziomu głównych stóp procentowych szykuje się zarówno ECB jak i FED. Dodatkowo dalszy wzrost kursu EUR/USD zapowiadają ostatnie wypowiedzi sekretarza skarbu USA, które zostały odczytane przez inwestorów jako zaakceptowanie przez Stany Zjednoczone dalszej deprecjacji waluty amerykańskiej. Wydaje się, że już niedługo kurs EUR/USD może dotrzeć do historycznie wysokiego poziomu kursu EUR/USD, tj. 1,1906 z dnia wprowadzenia wspólnej waluty, tj. 4 stycznia 1999 r. Zostało już tylko 317 pkt.

USD/JPY

W ciągu ostatniego miesiąca kurs USD/JPY ostro zniżkował. W związku ze znacznym pogorszeniem się sentymentu dla amerykańskiej waluty wartość dolara do jena spadła z 121,14 do 115,33 (bid. 115,25) i była najniższa od 20 lutego 2001 r.

Silna przecena dolara nie pozostała bez reakcji ze strony władz Japonii. O tym, że na rynku podobnie jak w okresie styczeń – marzec (w pierwszym kwartale br. bank centralny Japonii na zlecenie Ministerstwa Finansów skupił „potajemnie” dolary i euro za kwotę 2,38 bln jenów, tj. aż 20,44 mld dolarów) może dojść do ponownych „ukrytych” interwencji Bank of Japa, mających na celu osłabienie jena szkodzącego krajowemu eksportowi mówił wielokrotnie wiceminister finansów ds. międzynarodowych Zembei Mizoguchi. Na rynku uważa się, że drogę do spadku „zielonemu” otworzyła wypowiedź sekretarza skarbu USA Johna Snowa, który w wywiadzie dla agencji Reuters (9 maja) podkreślił, że o poziomach kursów walut powinien decydować sam rynek. Została ona odebrana przez graczy jako krytyka działań podejmowanych w ostatnich miesiącach przez BoJ na zlecenie Ministerstwa Finansów.

Do dalszej przeceny „zielonego” nie doszło. Po spadku kursu USD/JPY w okolice poziomu 116,00 i poniżej dealerzy kilkukrotnie informowali o tym, że na rynku „ukrycie interweniował” Bank Japonii. Tak jak należało oczekiwać władze odmówiły komentarza w tej sprawie. Do 12 maja jen sukcesywnie tracił do euro. Wraz z rozpoczętym w kwietniu w Japonii nowym rokiem fiskalnym oraz bliskim zeru poziomem stóp procentowych ogromny apetyt japońskich inwestorów na denominowane we wspólnej walucie papiery skarbowe pociągnęły kurs EUR/JPY z 130,25 do 135,55, tj. do najwyższego poziomu w historii – czyli od kiedy wprowadzono wspólną walutę.

Sesję 16 maja kurs EUR/USD zamknął na poziomie 116,08. Wydaje się, że Bank of Japan będzie w dalszym ciągu przeciwdziałać wzmacnianiu się japońskiej waluty do dolara. Każdy spadek kursu USD/JPY poniżej poziomu 116,00 zwiększa ryzyko kolejnych interwencji. Z drugiej strony po ostatnich wypowiedziach sekretarza skarbu USA na temat siły dolara trudno oczekiwać, aby notowania amerykańskiej waluty do jena znacznie wzrosły. Na krosie tym w średnim terminie najbardziej prawdopodobna jest konsolidacja w zakresie 115,00 – 117,50.

Przygotował: Marek Nienałtowski

Inflacja i ceny przemysłowe

Inflacja w Polsce pobiła kolejny rekord. Po małym wzroście w marcu, w kwietniu znów inflacja spadła do rekordowego poziomu 0,3 proc. w skali roku. Powróciły dyskusje czy w związku z tym, polskiej gospodarce grozi deflacja. Sytuację w Polsce zmienia fakt, że w magazynach krajowych brakuje zboża. Oznacza to, że ceny wyrobów mącznych wzrosną, a co za tym idzie wzrośnie też inflacja, ponieważ żywność i napoje bezalkoholowe odpowiadają za 28,2 proc. koszyka inflacyjnego ustanawianego przez GUS. Od sierpnia inflacja będzie najprawdopodobniej spadać, kiedy pojawią się produkty tegorocznych żniw. Nawet jeśli doszłoby do deflacji nie miałaby ona długofalowego charakteru. Zdaniem wiceministra finansów Andrzeja Sopoćki, ryzyko wystąpienia deflacji jest niewielkie, choć bardzo dobre zbiory i niskie ceny ropy naftowej nie wykluczają jednak wystąpienia tego zjawiska. Inflacja może utrzymać się na niskich poziomach, co potwierdzałyby dane NBP. Podaż pieniądza spada, w kwietniu spadła o 0,1 proc. licząc miesiąc do miesiąca.

Ceny produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) spadły w kwietniu o 0,4 proc. w ujęciu miesięcznym i wzrosły o 2,9 proc. w porównaniu do kwietnia zeszłego roku, podał Główny Urząd Statystyczny. GUS skorygował dane za marzec – ceny produktów wzrosły wówczas o 3,6 proc. r./r. po wzroście o 0,9 proc. w ujęciu miesięcznym. Oznacza to, że inflacja może mieć tendencję wzrostową.

Produkcja przemysłowa

Produkcja przemysłowa spadła w kwietniu 2003 r. o 1,8 proc. w ujęciu miesięcznym, ale wzrosła o 8,3 proc. w porównaniu do kwietnia zeszłego roku. Dane te mogłyby wskazywać, że ma miejsce niewielkie, ale długo oczekiwane ożywienie gospodarcze. Jednocześnie spadek w ujęciu miesięcznym jest znakiem, że nadal gospodarka tkwi w marazmie i nie będzie w stanie wykreować nowych miejsc pracy.

Niepokojące jest to, że takie dane osiągane są przy wzroście optymizmu konsumenckiego o 7 pkt proc. Wniosek z tego, że optymizm konsumentów jeszcze nie przekłada się na decyzje o zakupach i konsumpcji. W związku z tym nadal nie ma popytu na rynku.

Bezrobocie

Bezrobocie nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. W kwietniu liczba bezrobotnych spadła o 75 tys. Oznacza to spadek bezrobocia o 0,3 proc., do poziomu 18,4 proc. Może być to pocieszająca informacja, ale pamiętać należy o tym, że spadek bezrobocia jest wynikiem czynników sezonowych. Na obecnym poziomie bezrobocie pozostanie do jesieni, kiedy znów zacznie wzrastać, gdy na rynku pojawią się absolwenci uczelni i szkół zawodowych.

Handel zagraniczny

Według informacji Narodowego Banku Polskiego deficyt handlowy w marcu 2003 r. wyniósł 486 mln euro wobec 583 mln euro (po rewizji) w poprzednim miesiącu. Natomiast deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł w marcu 237 mln euro wobec 483 mln euro (po rewizji) w lutym. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że deficyt płatności towarowych w marcu 2003 r. wyniósł 486 mln euro i był o 39,3 proc. niższy niż w marcu 2002 r. Dane te potwierdzają fakt, że utrzymuje się silny trend wzrostowy polskiego eksportu, chociaż kolejny spadek importu sugeruje, że popyt wewnętrzny jest coraz słabszy. W tym kontekście uważamy, że pomimo, iż eksport stanowi siłę napędową wzrostu gospodarczego, jednocześnie wskazuje na nieodpowiednie ustosunkowanie gospodarki. Kwartalny wzrost PKB ukształtuje się na umiarkowanie niskim poziomie i zasadniczo nie zmieni się sytuacja w polskiej gospodarce.

Wzrost gospodarczy

Sytuację gospodarczą w Polsce można nadal określić jako marazm gospodarczy, pomimo że wielu ekonomistów dostrzega powolny wzrost, twierdząc przy tym, że wzrost ten napędzany jest eksportem. Nadal zarówno ekonomiści, jak i politycy uzależniają wyjście naszej gospodarki ze stagnacji od poprawy sytuacji gospodarczej w Niemczech. Niemiecka gospodarka boryka się z poważnymi problemami gospodarczymi, po pierwszym kwartale 2003 r. weszła ona w fazę recesji. Wzrost gospodarczy spadł o 0,2 proc., choć spodziewano się spadku na poziomie 0,1 proc. Hans Eichel, szef niemieckiego resortu finansów, powiedział, że w tym roku deficyt budżetowy RFN wyniesie około 30 mld euro, czyli o ponad połowę więcej niż zaplanowano w budżecie (18,9 mld euro). Według ministra powodem wzrostu deficytu budżetowego jest zwiększenie wydatków na zapomogi dla bezrobotnych. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że bezrobocie w Niemczech wynosi 10,7 proc. i jest jednym z najwyższych w Eurolandzie. Większy deficyt jest tylko w Belgii (11,6 proc.) i Hiszpanii (11,5 proc).

Nie należy zbyt dużych nadziei pokładać w offsecie ani w kontraktach na odbudowę Iraku. Każdy z tych programów ma swoje wady, które powodują, że nie należy polegać wyłącznie na tym programie, licząc, że przyczyni się w znacznym stopniu do naprawy sytuacji gospodarczej kraju. Byłoby dobrze, gdyby rozwój sytuacji gospodarczej w Polsce uzależniony został od czynników krajowych, a więc poprawy koniunktury w naszym kraju. Tymczasem okazuje się, że notowany ostatnio wzrost PKB napędzany jest eksportem. Dobrze byłoby też znaleźć wspólny obszar w planach Grzegorza Kołodki i Jerzego Hausnera. Należy też dokonać reform dalej posuniętych niż to, co proponuje obu ministrów.

Główny Urząd Statystyczny podał, że wzrost gospodarczy w I kwartale tego roku nie przekroczy poziomu z IV kwartału ubiegłego roku, kiedy to wyniósł 2,1 proc. PKB. Według wstępnych szacunków GUS w IV kwartale PKB wzrósł o 2,1 proc., a w całym 2002 r. o 1,3 proc. Po dwóch miesiącach 2003 r. dynamika eksportu wyrażona w euro wyniosła 0,1 proc., a dynamika importu 1,4 proc. Dane te są raczej niepokojące ponieważ wskazują, że polska gospodarka stoi w miejscu, a import jest wyższy od eksportu. Trudno więc liczyć na to, by eksport stał się siłą napędową gospodarki.

Polityka gospodarcza rządu

Polityka gospodarcza obecnego rządu nie jest klarowna. Trwa spór pomiędzy ministrem finansów, a ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzym Hausnerem. Grzegorz Kołodko uważa, że najpierw trzeba doprowadzić do równowagi makroekonomicznej, później zadbać o wzrost gospodarczy i wejście do unii monetarnej i walutowej. Natomiast minister pracy uważa, że trzeba doprowadzić do wzrostu gospodarczego, a później dopiero doprowadzić do równowagi makroekonomicznej. Przy tym, dla Jerzego Hausnera wejście do unii walutowej ma drugorzędne znaczenie. Raczej trudno będzie rządowi przedstawić jednolity program naprawy finansów państwa, ponieważ każdy z ministrów musiałby pójść na daleko idące ustępstwa. Zdumienie mogą budzić poglądy Grzegorza Kołodki, który uważa że większość trudności z jakimi mamy do czynienia w Polsce wynika z błędów polityki gospodarczej. „Mówię to z bólem, ale również polityka, w której się znajdujemy, jest daleka od ideału i mogłaby nieść mniej dotkliwe skutki, gdyby polityki były lepiej koordynowane, ta przemysłowa z handlową, społeczna z ekonomiczną, pieniężna z fiskalną, wewnętrzna z międzynarodową” – powiedział Kołodko. Jego zdaniem, wskutek błędnej i szkodliwej polityki banku centralnego, powstały w Polsce czynniki skłaniające kapitał spekulacyjny do żerowania na zróżnicowaniu stóp procentowych, co powoduje, obok innych czynników, tendencję do aprecjacji kursu walutowego. Mimo to – podkreślił – w Polsce nie ma dużego ryzyka kryzysu w rodzaju kryzysu na wzór argentyński czy rosyjski. Natomiast trzeba być świadomym pewnych zagrożeń i dlatego trzeba dokonać naprawy finansów publicznych.

Trwa wyścig propozycji zawartości merytorycznej planu naprawy finansów publicznych. Wszystkie jednak prowadzą głównie do tego, jak zwiększyć dochody przy utrzymaniu wydatków na obecnym poziomie.

Polityka monetarna

Wygląda na to, że politycy pogodzili się z postawą Rady Polityki Pieniężnej, która utrzymuje stopy procentowe na wysokim poziomie w porównaniu z poziomem inflacji. Na podstawie danych z „The Economist”, krótkoterminowe stopy procentowe wynoszą 5,63 proc., podczas gdy inflacja w kwietniu wyniosła 0,3 proc. Prowadzi to do zjawiska, że realne stopy procentowe kształtują się na poziomie 5,33 proc., czyli najwyższym w naszym regionie. W Czechach realne stopy wynoszą 2,87 proc. (występuje też zjawisko deflacji), a na Węgrzech 1,8 proc. Z drugiej strony, postępowanie RPP można uzasadnić, kiedy weźmiemy pod uwagę to, że rząd nie spieszy się z dokonaniem reformy finansów państwa oraz fakt, że podejmowane są decyzje, które mogą być inflacjogenne.

Poprawia się sytuacja w handlu zagranicznym. Narodowy Bank Polski poinformował, że deficyt obrotów bieżących w marcu spadł do 237 mln euro z 488 mln euro w lutym. Dane o deficycie obrotów bieżących są pilnie śledzone przez inwestorów zagranicznych, ponieważ informują o sytuacji płatniczej kraju. Jednocześnie rynek walutowy śledzi te dane ponieważ pokazują ilość walut zagranicznych w obiegu, więc ich podaż, co ma wpływ na kurs walutowy.

Prognozy i komentarz

Polska gospodarka nadal tkwi w stagnacji. Owszem zanotowano oznaki ożywienia, ale są one skutkiem przystosowania się podmiotów gospodarczych do warunków stagnacyjnych. Bezrobocie nadal może wzrastać w tym roku, szczególnie na jesieni, kiedy na rynku pracy pojawią się absolwenci uczelni i szkół zawodowych. Przedsiębiorstwa państwowe noszą się z zamiarem dalszych zwolnień w ramach restrukturyzacji (ponad 100 000 osób w tym roku).

Szans na ożywienie nie widać. Największy partner handlowy Polski (Niemcy) wszedł w fazę recesji i nie będzie stanowić siły napędowej naszej gospodarki. Pozostaje możliwość ożywienia gospodarczego przy pomocy czynników krajowych: polityki monetarnej bądź fiskalnej. Realizacja takiej możliwości uzależniona jest od naprawy finansów państwa. RPP uzależnia dalsze obniżki stóp procentowych od naprawy finansów państwa po stronie wydatków, czyli zmniejszenia wydatków budżetu centralnego. Rząd nie chce dokonać takiej zmiany, argumentując, że najważniejsze jest obniżenie stóp procentowych celem wywoływania aktywności gospodarczej podmiotów w kraju. Powstaje sytuacja patowa. Naprawa finansów powinna obejmować obniżkę stawek podatkowych, co jest możliwe tylko wtedy, gdy obniżone zostaną wydatki. Biorąc pod uwagę, że bezrobocie jest największym problemem gospodarczym kraju, należałoby zacząć od zmniejszenia stawek podatkowych i umożliwienia obywatelom rozpoczęcia działalności gospodarczej w ramach małych i średnich przedsiębiorstw. Te rozwiązania nie są trzonem ani planu Kołodki ani Hausnera. Przedsiębiorcy uważają, że polska gospodarka wciąż tkwi nad przepaścią. Pracodawcy i przedsiębiorcy zrzeszeni w Radzie Przedsiębiorczości opowiadają się za zdecydowanym obniżeniem podatków od działalności gospodarczej, aby pobudzić polską gospodarkę i przyczynić się do wzrostu przedsiębiorczości. Przedsiębiorcy i pracodawcy zrzeszeni w Radzie wyrazili zaniepokojenie faktem, że „nadal nie widać woli prawdziwego pobudzenia gospodarki”.

Naprawę sytuacji gospodarczej w Polsce należy rozpocząć od programu gospodarczego, a w jego centrum umieścić elementy stymulujące ożywienie i wzrost gospodarczy, pobudzenie przedsiębiorczości oraz naprawę finansów publicznych – jako narzędzia służące realizacji tych zadań.

Przygotował: Richard Mbewe

Stany Zjednoczone:

Ogromne samoloty napędzane są z reguły przez kilka silników tak, aby w razie awarii jednego z nich samolot mógł nadal lecieć. Jeśli gospodarka światowa jest takim samolotem, to napędzana jest przez silniki amerykański, europejski i japoński. Ostatni z nich nie działa od dłuższego czasu, europejski zaciął się na dobre, a największy amerykański krztusi się i dławi. Od tego czy zacznie ponownie rytmicznie pracować zależy los całego samolotu i jego pasażerów. Tymczasem samolot opada coraz niżej i niżej.

Departament Handlu podał pod koniec kwietnia, że wzrost PKB w pierwszym kwartale tego roku wyniósł w USA 1,6 proc. Dane okazały się niższe od oczekiwań. Wiele prognoz wskazywało na możliwość wzrostu nawet nieco powyżej 2 proc. Amerykańscy konsumenci, którzy w dalszym ciągu pozostają „ostatnią linią obrony” dla gospodarki zmniejszyli konsumpcję. Wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych wzrosły w kwietniu jedynie o 1,4 proc. (rok do roku), podczas gdy w grudniu 2002 r. było to 2,7 proc. Sprzedaż detaliczna w kwietniu z wyłączeniem samochodów spadła o 0,9 proc. Stosunkowo słabe dane o sprzedaży detalicznej złagodziły jednak zaskakująco dobre dane o zaufaniu konsumentów. W marcu indeks zaufania wyniósł 61,4 pkt, podczas gdy w kwietniu sięgnął 81 pkt, zaskakując rynek (oczekiwano danych na poziomie 70 pkt). Wzrost indeksu o 19,6 pkt w kwietniu to trzeci największy miesięczny wzrost indeksu w historii (podawany od 1967 r.). Pozostałe dwa miały miejsce w 1974 r. po zniesieniu embarga na ropę przez kraje arabskie, a drugi po zakończeniu pierwszej wojny w Zatoce. Tegoroczny wzrost wiązany jest z zakończeniem działań w Iraku. Do trwałego wzrostu zaufania konsumentów potrzebna będzie jednak poprawa sytuacji na rynku pracy, tymczasem w kwietniu bezrobocie sięgnęło 6 proc. Liczba bezrobotnych sięgnęła tym samym 8,8 mln, z czego prawie 2 mln pozostaje bez pracy przez ponad pół roku. Najdotkliwiej ucierpiał sektor wytwórczy. Od lipca 2000 r. w sektorze tym ubyło ponad 2 mln miejsc pracy. Liczba nowych podań o zasiłki publikowana tygodniowo utrzymuje się powyżej 400 tysięcy (średnia z 4 tygodni) co oznacza, że sytuacja na rynku pracy w dalszym ciągu się pogarsza.

Wskaźnik aktywności gospodarczej dla sektora wytwórczego (ISM) spadł w kwietniu do 45,5 pkt z 46,2 pkt w marcu. Jest to najniższy poziom wskaźnika od października 2001 r. Słabość sektora wytwórczego źle wróży na przyszłość. Produkcja przemysłowa spada i jak na razie nie ma solidnych przesłanek, które mogłyby wróżyć jej szybki wzrost.

Ostatnie dane stawiają pod znakiem zapytania oczekiwane w drugiej połowie ożywienie. Jeżeli nawet będzie miało miejsce, to jego skala może okazać się znacznie niższa niż oczekiwania, które wynoszą 2-2,5 proc. Największy silnik światowej gospodarki w dalszym ciągu będzie się więc krztusił, a to złe wiadomości.

Euroland

Pierwszy kwartał tego roku okazał się fatalny dla gospodarek europejskich. Wzrost gospodarczy w państwach dwunastki wyniósł w tym okresie 0,8 proc. Tempo wzrostu, a raczej spadku, w gospodarce niemieckiej wyniosło 0,2 proc. Jeżeli trzymać się definicji recesji jako dwóch kolejnych kwartałów ze wzrostem gospodarczym poniżej zera to Niemcy przeżywają recesję, gdyż w czwartym kwartale 2002 r. PKB spadło o 0,03 proc. Spadek PKB odnotowały również Holandia i Włochy. Europejski silnik w samolocie światowej gospodarki przestał funkcjonować.

Stan niemieckiej gospodarki jest niepokojący. Opinii ekonomistów nie podziela jednak rząd. Niemieckie Ministerstwo Finansów nie zmieniło nawet prognozy PKB na ten rok, która wynosi w dalszym ciągu 0,75 proc. Większość ekonomistów po publikacji danych za pierwszy kwartał obniżyła swoje prognozy na 0,10 proc.

Pozostałe dane makroekonomiczne również nie napawają optymizmem. W kwietniu w Niemczech ponownie wzrosło bezrobocie. W kwietniu stopa bezrobocia wyniosła 10,80 proc., czyli najwięcej od zjednoczenia Niemiec. Wskaźniki wyprzedzające takie jak IFO czy ZEW nie są jednoznaczne. W maju indeks zaufania analityków ZEW wzrósł już piąty miesiąc z rzędu. Indeks koniunktury IFO spadł jednak w kwietniu już drugi miesiąc z rzędu.

Według „Financial Times” obecny wzrost notowań waluty europejskiej może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla gospodarek strefy euro. Wzrost kursu z poziomu 1,00 w okolice 1,15 ma porównywalne skutki jak podwyżka stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny o jeden procent. Wzrost notowań euro oraz stagnacja gospodarcza powodują wzrost nacisków na EBC, aby ten obniżył stopy procentowe. Według „Financial Times” poprzedni spadek notowań euro pozwolił gospodarkom europejskim w mniejszym stopniu odczuć skutki światowej recesji. Tym razem jednak notowania euro zmierzają w groźnym dla gospodarki europejskiej kierunku. Wzrost kursu euro odczuwają eksporterzy tacy jak np. Volkswagen. EBC pozostawił na ostatnim posiedzeniu stopy procentowe na niezmienionym poziomie, ale szef EBC Wim Duisenberg zaznaczył, że wzrost notowań euro daje miejsce na obniżkę stóp. EBC zmienił też definicję stabilnego poziomu cen. Do tej pory oznaczało to inflację (rok do roku) poniżej 2 proc. Na ostatnim posiedzeniu zdefiniowano stabilny poziom cen jako inflację w okolicach 2 proc. Zmiana praktycznie kosmetyczna, ale wyraźnie sugerująca, że zbyt niski poziom inflacji jest niepożądany. Większość analityków oczekuje, że EBC obniży stopy procentowe z poziomu 2,5 proc. obecnie do 2 proc. jeszcze latem tego roku.

Brak reform strukturalnych zdaniem większości ekonomistów to jednak główny powód słabości gospodarki niemieckiej. Śledząc wypowiedzi niemieckiego ministra finansów o tym, że gospodarka niemiecka nie znajduje się w stanie recesji, można mieć poważne wątpliwości czy takie reformy (zwłaszcza na rynku pracy) zostaną przeprowadzone. Niemcy mają coraz większy problem z deficytem budżetowym, który przekracza 3 proc. PKB. Deficyt budżetowy może utrzymywać się powyżej 3 proc., gdyż ostatnie szacunki mówią o mniejszych (o 120 mld euro) wpływach do budżetu w latach 2003 – 2006.

Gospodarki strefy euro, a przede wszystkim gospodarka niemiecka, znajdują się w tarapatach. Jak na razie niewiele wskazuje na to, aby sytuacja uległa znaczącej poprawie do końca roku.

Japonia

Gospodarka japońska pogrążona była w pierwszym kwartale tego roku w stagnacji. PKB w tym okresie nie uległ zmianie. W czwartym kwartale 2002 r. PKB wzrósł natomiast zaledwie o 0,50 proc. W przeciwieństwie do danych ze Stanów Zjednoczonych czy Eurolandu analitycy nie byli zaskoczeni. Po gospodarce japońskiej analitycy nie oczekują raczej niczego dobrego i jak pokazały dane nie bez podstaw.

W pierwszym kwartale tego roku deflacja sięgnęła rekordowego poziomu. W porównaniu do tego samego okresu w zeszłym roku poziom cen spadł o 3,5 proc. Ceny w Japonii spadają od 1995 r. Średnie roczne tempo spadku cen wynosiło pomiędzy 1 a 2 proc. przez większą część tego okresu. W roku 2002 tempo deflacji przyspieszyło. W ciągu roku poziom cen spadł o 2,2 proc. Dane o większym tempie deflacji oraz o zerowym wzroście gospodarczym w pierwszym kwartale pokazują, że japońska gospodarka ześlizguje się do recesyjnej dziury. Przedstawiciele japońskiego rządu (w tym minister gospodarki Hezio Takenaka) zapewniają, że walka z deflacja jest jednym z priorytetów dla gabinetu premiera Koizumiego.

Deflację można określić jako spadek ogólnego poziomu cen. Czy deflacja jest zła? Jeśli źródłem spadku cen jest wzrost wydajności lub spadek cen surowców to nie jest to zjawisko negatywne. Jeżeli natomiast spadek cen wynika ze słabnącego popytu wtedy jest to zjawisko negatywne. O tym, czy deflacja jest dobra czy zła, decydują siły, które ją powodują. Przykładem deflacji wywołanej wzrostem wydajności są np. Chiny. Część ekonomistów uważa, że podobnym przykładem była również Japonia w latach 90. Richard Johnsson uważa, że japoński rząd próbując zwalczać deflację, której źródło nie tkwiło w słabnącym popycie doprowadził w efekcie do spirali deflacyjnej.

Niestety, jak do tej pory rząd japoński wstrzymuje się przed koniecznymi reformami. Szanse, że uda mu się zwalczyć deflację są zatem mizerne. Jedynym pomysłem jaki wydają się mieć Japończycy jest „robienie zastrzyków” z publicznych pieniędzy kolejnym upadającym molochom (ostatnio Resona). Jeżeli amerykański silnik się krztusi, europejski przestał działać to można śmiało powiedzieć, że japoński płonie jak pochodnia.

Przygotował: Jacek Jurczyński