W ubiegłym tygodniu na rynku dominowali pesymiści, a reszta pogodziła się z tym, że jest słabo i nie ma sensu podejmować walki. Pozycje skracano zarówno w przypadku akcji, jak i kontraktów. Wpisało się to zresztą w ogólne nastroje na rynkach światowych. Słabe są zwłaszcza giełdy rynków wschodzących. Sądzę jednak, że najbliższe dni przyniosą odbicie, a impuls do wzrostów da giełda wiedeńska, która jest silnie skorelowana z parkietami w Pradze, Budapeszcie i Warszawie, i często wyprzedza ruchy indeksów w tej części Europy. Wydaje się, że poziom 1965 pkt jest w zasięgu WIG20 w perspektywie dwóch tygodni. Pierwszy sygnał poprawy nastrojów pojawił się w piątek, kiedy polski indeks wyszedł na plus po dobrym początku notowań w USA.
Dopóki nie będzie zdecydowanego ruchu ze strony inwestorów zagranicznych, trudno spodziewać się trwalszego umocnienia rynku. Pretekstem do niego nie będą wyniki. Historia pokazuje, że jeśli zagranica wchodzi na rynki wschodzące, to niekoniecznie patrzy na fundamenty. Jeśli sprawdzi się zakładany przeze mnie scenariusz, to zyskiwać powinny banki (zwłaszcza BPH i PKO BP), a także KGHM, który wydaje się uodporniony na przepychanki polityczne. Wysokie ceny miedzi będą sprzyjać jego wynikom. Uważnie trzeba przyglądać się Getinowi. Leszek Czarnecki ma jasną wizję biznesu, liczy się z drobnymi inwestorami, a kiedy rynek ostatnio słabł, Getin zachowywał się dość mocno. Papiery te są nominalnie tanie, co sprzyja zainteresowaniu drobnych graczy.
Ze względu na sezonowość wyników, można liczyć na lekkie odbicie Orbisu. Z podobnych powodów rosnąć powinna wycena Żywca. Z najnowszych danych wynika, że już w I kwartale sprzedaż piwa wzrosła o kilka procent. Wydaje się, że zarząd W. Kruka udanie porządkuje biznes i spółka wreszcie złapie oddech. Nieciekawie natomiast wygląda sektor odzieżowy. Wynikami nie rozpieszczają ani Artman, ani Wólczanka. Ze spadków nie może wygrzebać się Bytom. Nawet jeśli pojawią się zapewnienia o ograniczeniu przez UE eksportu z Chin, to towar nadal będzie przepływał przez granice. Spółkom o słabszej pozycji i marce trudno liczyć na poprawę.
Wojciech Szymon Kowalski analityk giełdowy