Badanie przeprowadził wśród 3,1 tys. informatyków z USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Meksyku i Brazylii Instytut Ponemon. Dwie trzecie respondentów znalazło na firmowych laptopach „dowody nieodpowiednich zachowań, do których dochodziło między pracownikami” firmy. 63 proc. znalazło CV i inne dowody, że użytkownicy firmowych laptopów szukali innej pracy.
Według Larry’ego Ponemona, kierownika projektu, te odkrycia są dowodem na niebezpieczne zachowania pracowników, które zwiększają ryzyko wycieku danych. Co gorsza, to ryzyko rośnie. Dziś laptopów używa 23-33 proc. pracowników. Za pięć lat ten odsetek będzie niemal dwukrotnie wyższy i sięgnie 55 proc. użytkowników w Meksyku, 64 proc. w USA i 65 proc. w Niemczech.
Badanie pokazało też ciekawe różnice kulturowe. Okazuje się, że w różnych krajach laptopy w rozmaity sposób giną, zostają skradzione lub narażone na inne niebezpieczeństwo. W większości krajów największe prawdopodobieństwo utraty laptopa wiązało się z pobytem w hotelu. Ale w Brazylii i Meksyku kradzież laptopa w wypożyczonym samochodzie albo na lotnisku – czyli miejscach, które w USA, Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii zajmowały drugą i trzecią po hotelach pozycję – praktycznie nie istnieje. Około połowa informatyków z Brazylii i Meksyku twierdzi, że laptopy zostały skradzione po prostu z domów użytkowników.
Wśród osób z Europy i Stanów laptopy najczęściej ulegały zniszczeniu w podróży. W Brazylii i Meksyku ponad 30 proc. specjalistów IT twierdziło, że laptopy głównie niszczyli sami pracownicy „w przypływie złości lub frustracji” albo przez „przypadkowe upuszczenie urządzenia na ziemię”.
Różne są też rodzaje utraconych informacji w przypadku zgubienia czy kradzieży laptopa. W Niemczech i Francji są to bazy danych zgromadzone przez pracownika. W USA chodzi o informacje o klientach i listy kontaktowe. W Brazylii i Meksyku są to tajne dane finansowe.