Chiny to ziemia obiecana polskich producentów gier – największy rynek na świecie, na który jednocześnie niełatwo się dostać ze względów regulacyjnych, a dodatkowo można polec przez nieznajomość lokalnych realiów. Nic dziwnego, że droga Big Cheese Studia trwała tak długo – najpierw trzeba było uzyskać numer ISBN od chińskiego regulatora, a do wejścia konieczne było kolejne pół roku.
– Wspierał nas w tym Silk Road Games, który otworzył nam kanały komunikacyjne, i pomógł w nawiązaniu współpracy z Perfect World, prowadzącym Steam China, oraz Liaoning, czyli chińskim operatorem – mówi Łukasz Dębski, prezes Big Cheese Studia.
Wszystko gotowe na premierę
Aby wejść na rynek chiński, gra wydana w 2019 r., musiała przejść pewne modyfikacje.
– Strona chińska bardzo dokładnie sprawdzała tłumaczenia, podpowiedzi, kolorystykę, czy opisy. Dużo się nauczyliśmy o kulturze chińskiej, teraz już wiemy, że duże znaczenie mają cyfry i kolory. Stąd też, zgodnie z sugestią chińskich partnerów, na logotypie dominuje kolor zielony – mówi Łukasz Dębski.
Przetłumaczona została także nazwa gry, co ma pomóc w dotarciu do odbiorców (90 proc. gier na tym rynku ma przetłumaczone tytuły). Wszystko jest już gotowe na premierę 25 lipca.
– Pojawimy się także w lokalnych mediach społecznościowych, czyli Bilibili. Zajmują się tym chińscy partnerzy, którzy lepiej znają rynek, odbiorców, język i pilnują komunikacji, aby była zgodna z wymogami – mówi Łukasz Dębski.
Gra będzie prezentowana na targach China Joy na dwóch stoiskach – Steam China, gdzie będzie można ją przetestować, oraz na stoisku Silk Road Games. Dodatkowo Steam China zapewni ekspozycję promocyjną w ramach China Joy Indie Game Festival.
- Liczę na bardzo pozytywny odbiór. Od początku docierały do nas pozytywne sygnały od testerów, którym gra bardzo się podoba. My natomiast zmieniliśmy grę pod ich wymagania – chodzi tutaj o zawartość, tłumaczenia, podpowiedzi i kilka innych szczegółów. Nasza gra została zakwalifikowana przez operatora chińskiego jako rozrywka rodzinna – mówi Łukasz Dębski.

Trudny do oszacowania rynek
Problemem jest oszacowanie potencjału „Cooking Simulatora” na rynku Państwa Środka. Teoretycznie gracze kupowali już grę, gdy ta miała swoją premierę na Steamie w 2019 r. – wtedy raport sprzedażowy za pierwsze 72 godz. wskazywał, że z 55 tys. sprzedanych kopii aż 20 proc. kupili Chińczycy. Problem w tym, że robili to gracze, którzy korzystali z VPN-a, omijając chińskie regulacje.
– Trzeba pamiętać, że dostęp do VPN-ów w Chinach mają bardzo nieliczni, a jest to ogromny naród. Silk Road sygnalizował, że takie wejście oznacza, że dotrzemy poza wielkie miasta, gdzie najczęściej korzysta się z VPN-ów, a te małe miasta i tak mają po milion mieszkańców. Nasi partnerzy mówią, że jest tam 160 mln graczy na Steam China, a na WeGame 300 mln, więc potencjał jest ogromny – mówi Jakub Rafał, dyrektor finansowy Big Cheese Studia.
Giełdowa spółka nie chce się ograniczać do Steama i już prowadzi rozmowy z właścicielami kolejnych platform w Chinach. Analitycy mają jednak problem z przełożeniem tych planów na liczby.
- Bardzo trudno jest szacować sprzedaż narynku chińskim. Wydaje się on bardzo atrakcyjny i duży, natomiast jest mało wiarygodnych opracowań na jego temat - niektóre wskazują, że w Chinach jest ponad 300 mln graczy PC-towych, podczas gdy na zachodnim Steamie jest ich małe kilkadziesiąt milionów. Wskazuje to na bardzo duży potencjał tego rynku dla zachodnich studiów – mówi Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ.
- Na pewno jest to informacja pozytywna, trudno ocenić jednak, jak skutecznie gra będzie promowana. Trzeba też pamiętać, że Steam nie jest tak popularny w Chinach, jak w Europie Zachodniej. Rynek chiński jest największy na świecie, ale to oznacza również ogromną konkurencję. Dlatego wyniki polskiej firmy w Chinach są wielką niewiadomą. To nie będzie całkowicie nowa gra na rynku chińskim, ale trudno ocenić, w jakim stopniu została wcześniej skonsumowana – mówi Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku.
Ten Square poległ w Chinach
O tym, jak trudny może być rynek chiński, przekonało się już Ten Square Games, wprowadzając tam „Fishing Clasha”. W latach 2022-2023 spółka zarobiła tam niecałe 5 mln zł, po czym chiński partner wycofał się ze współpracy i od maja tytuł nie jest już dostępny dla chińskich graczy.
- Znamy przypadek „Fishing Clasha” i Ten Square Games, gdzie wydawało się, że gra ma wszystko, co potrzeba, aby osiągnąć sukces na tym rynku, ale niestety się nie udało – mówi Tomasz Rodak.
- Trudno porównywać „Fishing Clash” z „Cooking Simulatorem”, bo jedno to tytuł mobilny kierowany do zupełnie innych odbiorców na bardzo rozwiniętym rynku, gdzie rywalizacja o graczy jest trudniejsza. Na pewno Big Cheese Studio ma po swojej stronie większą decyzyjność w sprawie gry w porównaniu z Ten Square Games, gdzie wszystko było w gestii chińskiego partnera – mówi Piotr Poniatowski.
Prezes Big Cheese Studia wierzy w to, że jego gra nie podzieli takiego losu.
- Ilość pracy, jaką włożyliśmy w wejście do Chin oraz relacje, które zbudowaliśmy z partnerami daje mi pewność, że to się uda. Dodatkowo, relacje między Steam China a Steam Global - które są oddzielnymi bytami, choć połączonymi wspólną wizją - dają mi poczucie, że wejście na rynek chiński jest ugruntowane – mówi Łukasz Dębski.
Obaw co do jednak egzotycznego rynku z polskiego punktu widzenia nie brakuje.
- Aby zadebiutować w Chinach zachodnie studio musi uporać się ze skomplikowanym systemem rozliczeń i sporą liczbą pośredników, z których każdy chce otrzymać prowizję. Obawiam się również o rzetelność raportowania wszystkich zainteresowanych stron – mówi Tomasz Rodak.
Jeżeli wejście na rynek chiński zakończy się sukcesem, to spółka ma przetartą drogę do tego, aby znacznie szybciej wprowadzić drugą część, nad którą wciąż pracuje. Zainteresowanie jest.
- Uzyskanie ISBN-a trwało rok, teraz powinno już pójść sprawniej. Mamy też więcej cennego doświadczenia, jak to odpowiednio robić – mówi Łukasz Dębski.
- Proces certyfikacji “Cooking Simulatora 2” powinien być znacząco szybszy. Mamy już zapewnienia od naszych partnerów, że w razie jakichś aktualizacji do gry, ten proces będzie już tylko wymagał jednostopniowej akceptacji – mówi Jakub Rafał.